Prawo musi być stabilne
Treść
Z konstytucjonalistą dr. Ryszardem Piotrowskim (UW) rozmawia Zenon Baranowski
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział prace legislacyjne w kwestii łączenia mandatu z innymi funkcjami, nie precyzując jednak kierunku tych zmian. Jakie możliwości w tym względzie stwarza Konstytucja?
- Konstytucja w tej sprawie jest w miarę otwarta, nie pozwala jednak na przesadne rozszerzanie możliwości łączenia mandatu poselskiego z innymi funkcjami. Stara się być w zgodzie z zasadą podziału władz, tzn. nie doprowadzać do fuzji władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Drugim powodem wprowadzenia tych ograniczeń jest chęć uniknięcia konfliktu interesów, żeby posłowie - będąc np. urzędnikami samorządowymi - nie tworzyli reguł działania dla siebie samych. Te ostatnie ograniczenia zostały umieszczone nie w Konstytucji, ale w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Należy jednak zwrócić uwagę, że przyjęcie rozwiązania, iż w Sejmie mogą zasiadać wyłącznie zawodowi posłowie, może prowadzić do ograniczenia biernego prawa wyborczego. Osoby prowadzące różną działalność, np. nauczyciele, pracujący w prywatnym sektorze, chcące zostać posłami, muszą porzucić swoje obowiązki. Jest to kłopotliwe i może prowadzić do ograniczenia praw obywatelskich. Dlatego należy rzecz traktować bardzo rozsądnie.
Co prawda ustawa o wykonywaniu mandatu mówi, że osobom pełniącym funkcje, których nie można łączyć z mandatem poselskim, przyznawany jest z urzędu urlop. Jest to jakieś rozwiązanie, ale nie zawsze możliwe do zastosowania, bo czasem taki urlop może oznaczać dotkliwe konsekwencje równoznaczne z zaniechaniem tej działalności. Te ograniczenia prawne wobec pracowników administracji samorządowej trzeba właściwie interpretować. Jest się nad czym zastanawiać i dobrze, że marszałek zapowiedział, iż posłowie się zastanowią, jak poprawić prawo.
No właśnie. Obecnie mamy do czynienia z kontrowersjami z łączeniem przez Jana Ołdakowskiego mandatu poselskiego z funkcją dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego.
- Jeżeli mówimy ogólnie o muzeum, to możemy stwierdzić, że jego dyrektor sprawuje funkcję z zakresu administracji samorządowej. Ale, gdy przyjrzymy się temu konkretnemu muzeum, to - po pierwsze - jego dyrektor nie podejmuje żadnych decyzji administracyjnych i nie wydaje np. zaświadczeń o udziale w Powstaniu Warszawskim. Nie posiada także żadnego władczego oddziaływania na zewnątrz, czyli imperium. Owszem, jest finansowany przez miasto i prezydent stolicy przez swoje biuro sprawuje nad nim nadzór, ale taki nadzór sprawuje nad nim również Rada Powiernicza tego muzeum, która powołuje i odwołuje dyrektora. Ponadto muzeum działa na podstawie ustawy o muzeach i ustawy o działalności kulturalnej, a nie na podstawie ustaw samorządowych.
Jednym słowem, mamy do czynienia z dość zawikłanym statusem prawnym dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego.
- Moim zdaniem, trudno uznać, żeby dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego był organem administracji samorządowej. Tu wszystko zależy od tego, jak interpretujemy przepisy prawne. Możemy je interpretować w ten sposób, że uwzględniamy różne aspekty pojęcia administracji. Administracja to może być jakaś pewna wyodrębniona struktura, która zaspokaja określone potrzeby. W innym pojęciu administracji zawiera się oddziaływanie jej władztwa na zewnątrz, czyli imperium. Jeżeli nie ma takiego oddziaływania władczego, to mamy do czynienia z administracją niepełną.
Więc ta decyzja marszałka Komorowskiego o niewygaszaniu mandatu dyrektora Muzeum Powstania jest właściwa?
- Marszałek słusznie postąpił, ponieważ nie widzę tu powodów do jego ingerencji. Zwłaszcza że w 1997 r. prezydia Sejmu i Senatu zajmowały się takim problemem i stwierdziły, że zakaz łączenia mandatu nie dotyczy pracowników komunalnych zakładów budżetowych - co prawda muzeum to nie jest takim zakładem, lecz zakładem administracyjnym, ale jest to podobne - oraz pracowników innych jednostek organizacyjnych gminy, jak np. szkół, przedszkoli, żłobków, domów kultury i temu podobnych. Muzeum jest bardzo podobne do domu kultury. Skoro już w 1997 r. tę sprawę rozstrzygnięto, i to po przeprowadzaniu licznych ekspertyz, to takie stanowisko wyznacza pewien kierunek myślenia. Prawo musi się charakteryzować stałością i stabilnością. Nie można bez ważnych przyczyn odrzucać tego, co już zostało ustalone.
To stanowisko zostało potwierdzone w 2005 roku.
- W 2005 r. po analizie czterech ekspertyz marszałek Sejmu stwierdził, że poseł Ołdakowski może łączyć funkcje dyrektora Muzeum i posła. Minęły dwa lata i prawo się nie zmieniło. Przecież tamta decyzja nie została zakwestionowana przez nikogo. Nie było protestów ze strony opozycji. Jeżeli przyjęto pewną regułę, to trzeba ją stosować.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-11-14
Autor: wa