Prawie jak w 2007 roku
Treść
Nie tylko spadek produkcji zbóż w Polsce, ale również niskie zbiory w innych krajach, w tym zwłaszcza w Rosji i na Ukrainie, powodują wzrost cen krajowego ziarna, głównie pszenicy konsumpcyjnej. Część ekspertów ostrzega, że tak naprawdę to nie trudna sytuacja na rynku, ale działania spekulacyjne powodują to, że pszenica drożeje. I tak szybko jak nastąpiły wzrosty, tak szybko może dojść do korekty cen, bo sytuacja przypomina to, co działo się na rynku zbożowym w 2007 roku. Jeśli wysokie ceny ziarna utrzymają się dłużej, dla konsumentów będzie to oznaczało podwyżki mąki, pieczywa i innych artykułów zbożowych.
Eksperci zmieniają swoje wcześniejsze prognozy produkcji zbóż w Polsce - w czerwcu większość z nich przewidywała, że nasi rolnicy zbiorą z pól nawet 27 mln ton, ale teraz te szacunki oscylują wokół 25-26 mln ton (bez kukurydzy). Takie dane podaje m.in. Krajowa Federacja Producentów Zbóż, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej i Główny Urząd Statystyczny. KFPZ nie wyklucza nawet, że plony mogą być niższe niż 25 mln ton, ale o dokładnych danych będziemy mogli mówić dopiero pod koniec żniw. Jeśli jednak przyjmiemy nawet najmniej optymistyczne prognozy, że produkcja zbóż sięgnie tylko około 25 mln ton (o 4 mln ton mniej niż w 2009 r.), to i tak teoretycznie nie ma powodów do paniki, gdyż nasze krajowe zapotrzebowanie na ziarno (zarówno konsumpcyjne, jak i paszowe) wynosi rocznie 26 mln ton. Po tegorocznych żniwach brakowałoby więc tylko 1 mln ton, ale mamy przecież jeszcze trochę zapasów z 2009 r. - bilans powinien więc wyjść co najmniej na zero. Choć w innych krajach unijnych też zbiory będą mniejsze, to pszenicy na pewno nie zabraknie. Nie widać więc obiektywnych powodów, aby ziarno drożało. Jest jednak inaczej i cena pszenicy konsumpcyjnej wysokiej jakości już przekroczyła 700 złotych za tonę. To o około 200 zł więcej niż przed miesiącem (przeciętna cena tego zboża sięgnęła 600 zł).
Spekulanci zarabiają
Zdaniem wielu ekspertów, rynkiem zaczynają sterować spekulanci, grający na zwyżkę cen pszenicy, aby na tym sporo zarobić. Zbigniew Kaszuba, sekretarz KFPZ, uważa, że np. po wydaniu zakazu eksportu ziarna przez Rosję i zapowiedziach niższych plonów na Ukrainie pszenica podrożała na światowych giełdach. Chociaż Polska nie sprowadza jej ze Wschodu, to nasz rynek odpowiedział na to, co dzieje się w innych krajach.
Także minister rolnictwa Marek Sawicki podkreśla, że to, co się teraz dzieje na rynku zbożowym, przypomina sytuację z 2007 roku. Wtedy średnie ceny ziarna przekroczyły 800 zł, a zboże dobrej jakości kosztowało nawet ponad 1000 zł za tonę, co było skutkiem gier spekulacyjnych. - Zboża w Polsce nie zabraknie - podkreśla Marek Sawicki. Minister zaapelował do "uczestników rynku zbożowego o racjonalne zachowania i niepodsycanie atmosfery sprzyjającej spekulacji na tym rynku". Jeśli ten trend się utrzyma, to po dużym skoku cenowym przyjdzie gwałtowne załamanie skutkujące jeszcze bardziej gwałtownym spadkiem cen skupu ziarna. Marek Sawicki zapowiedział również, że na forum unijnym zgłosi postulat, aby Komisja Europejska zaczęła skuteczniej nadzorować rynki produktów zbożowych, tak jak to się dzieje w przypadku banków i innych instytucji finansowych, gdzie wprowadzono szereg regulacji antyspekulacyjnych.
Niestety, spekulacjom sprzyjają kolejne raporty różnych instytucji, co wprowadza nerwowość na rynku. Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) jest zdania, że upały i pożary w Rosji, które spowodowały znaczne zmniejszenie produkcji pszenicy, powodują, iż "sytuacja jest obecnie poważna". Rosyjski rząd podał, że plony mogą spaść do 70-75 mln ton, podczas gdy rok temu produkcja sięgnęła 90 mln ton. FAO ostrzega, że zakaz eksportu rosyjskiej pszenicy spowoduje osłabienie międzynarodowego handlu zbożem. To oczywiście może zaraz wywołać ponowną panikę na giełdach towarowych i podniesienie wartości kontraktów terminowych na zboże. I nie uspokaja sytuacji fakt, iż w tym roku światowa produkcja ziarna sięgnie 651 mln ton, czyli o 25 mln ton mniej niż szacowano na początku czerwca. Ale na świecie są duże rezerwy ziarna.
Zapłacą rolnicy i konsumenci
Bardzo wysokie ceny pszenicy, a także żyta powodują, iż podrożeją produkty mączne. W górę pójdzie również ziarno paszowe, a skoro tak, to grozi nam podwyżka cen mięsa. W najczarniejszym scenariuszu podstawowe produkty spożywcze w ciągu kilku miesięcy mogą podrożeć nawet o 10 i więcej procent, czemu sprzyjać będzie także podwyżka VAT na paliwo, energię i inne składniki kosztów wytwarzania artykułów rolno-spożywczych. - Jeśli w dodatku żywność zacznie drożeć w innych krajach europejskich, czego nie można wykluczyć, to import nie wpłynie na zmniejszenie skali podwyżek - tłumaczy ekonomista Andrzej Sudoł. - Część zakładów przetwórczych i tak działa na skraju opłacalności, więc podwyżkę kosztów muszą zrekompensować podniesieniem cen, zwłaszcza gdy w górę idą ceny zbóż, to drożeją też często i inne surowce rolne. A przecież już teraz mamy drogie warzywa i owoce - dodaje.
Ale nie tylko konsumenci zapłacą za obecną sytuację na rynku rolnym. Eksperci ostrzegają, że zyski rolników będą krótkotrwałe. Jeśli teraz spekulanci grają na wzrost cen, to za kilka miesięcy mogą one zacząć gwałtownie spadać i nie wszyscy sprzedadzą ziarno po atrakcyjnej cenie. Trzeba też pamiętać, że gdy drożeją produkty sprzedawane przez rolników, drożeją również środki produkcji rolnej. I dlatego rolnicy woleliby zamiast takich wahań stabilizację na rynku zbożowym. Bo co z tego, że jednego roku zarobią, kiedy drugiego stracą tyle, że zjedzony zostanie cały "nadprogramowy" zysk z poprzedniego sezonu. Specjaliści są zdania, iż o opłacalności produkcji pszenicy można by mówić wtedy, gdy tona kosztuje około 600 złotych. I rolnicy byliby całkowicie zadowoleni, gdyby co roku otrzymywali mniej więcej tyle za pszenicę. Mogliby wtedy spokojnie planować choćby rozwój gospodarstwa.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2010-08-10
Autor: jc