Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prawie 10 mln euro na fitness dla posłów

Treść

Niemiecka prasa jest oburzona tym, że Parlament Europejski nie przejmuje się kryzysem gospodarczym i nie ogranicza swoich wydatków. Pomimo trudnej sytuacji w całej Europie, nie zważając na nic, w siedzibie PE w Strasburgu za prawie 9,6 mln euro planuje się rozbudowę dla parlamentarzystów "Fitness Studio".

Kryzysu w finansach PE najwyraźniej nie widać, bo w tym samym czasie, gdy rządy wszystkich państw unijnych szukają jakichkolwiek metod ratowania własnych gospodarek, oszczędzając każdy grosz, prezydium PE postanowiło wydać 9,6 mln euro na studio odnowy wraz z sauną i solarium. Już od samego początku rozbudowa klubu fitness wzbudzała duże kontrowersje, głównie ze względu na wysokie koszty. Najpierw miało to być "tylko" 4,2 mln euro, ale ostatni kosztorys wzrósł do blisko 9,6 mln euro.
Ekspert do spraw budżetu w partii CDU Ingeborg Groessle ostro skrytykowała pomysł Europejskiego Parlamentu. - To jest nie do zaakceptowania, że cała Europa walczy z kryzysem, a Parlament Europejski w tym czasie serwuje sobie luksusowe studio sportowe - stwierdziła Groessle. Również europosłanka z FDP Silvana Koch-Mehrin ostro skrytykowała rozbudowywanie w chwili obecnej studia fitness dla parlamentarzystów. - Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której wszyscy europejscy podatnicy są zmuszani do płacenia za przyjemności deputowanych. Każdy ma prawo do korzystania ze studia odnowy, ale nie na koszt podatników - powiedziała Koch-Mehrin.
Komisja kontroli budżetu w PE co roku bezskutecznie alarmuje o wielu nadużyciach lub nielogicznych wydatkach dokonywanych przez tę instytucję. Rocznie wydawanych jest ponad 200 mln euro na podróże eurodeputowanych i obsługi PE pomiędzy Brukselą i Strasburgiem, gdzie mieszczą się siedziby unijnego parlamentu. Jak twierdzi portal internetowy wallstreet-online.de, nawet sami deputowani nazywają taką sytuację "przenośnym cyrkiem".
Członek Komisji Kontroli Budżetowej PE Hans Peter Martin z Austrii wielokrotnie w swoich raportach pokazywał nielogiczne i zbędne wydawanie pieniędzy przez eurodeputowanych. W raporcie z 17 grudnia 2008 r. Martin przytacza na przykład fakty dotyczące olbrzymich kosztów ponoszących przez podatników na luksusowe wyjazdy eurodeputowanych i urzędników. Zgodne z prawem, unijni urzędnicy mianowani mogą wraz z rodzinami jechać na koszt podatników na urlop do kraju pochodzenia. W 2007 roku na taki urlop pojechało prawie 23 tys. urzędników różnych szczebli.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-02-21

Autor: wa