Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prawdziwie wielki mistrz

Treść

To miał być wspaniały mecz i taki też był. Przez prawie trzy godziny dwaj Amerykanie - Andre Agassi i James Blake, toczyli kapitalny bój, pełen pięknych zagrań i zwrotów akcji. Do półfinału wielkoszlemowego US Open mógł jednak awansować tylko jeden z nich. Wczoraj zwyciężyło doświadczenie i rutyna.

Po dwóch setach bliższy sukcesu był jednak Blake. Wygrał je pewnie 6:3, 6:3, prezentując szeroki wachlarz zagrań najwyższej klasy. Ale Agassi jest wojownikiem, nie poddaje się łatwo (sam Blake nazwał go jednym z ostatnich wielkich mistrzów tenisa), więc zebrał się w sobie i zaatakował. W dwóch kolejnych partiach był lepszy (6:3, 6:3), ale w piątej i decydującej wydawało się, że musi ulec - przegrywał bowiem 3:5. A jednak! Obronił się, doprowadził do tie-breaka, w którym minimalnie zwyciężył. Po wspaniałym boju awansował do półfinału turnieju, w którym zmierzy się z kolejnym rodakiem, Robbym Gineprim, który niespodziewanie wyeliminował rozstawionego z ósemką Argentyńczyka Guillermo Corię (4:6, 6:1, 7:5, 3:6, 7:5).
Do sensacji doszło i w rywalizacji pań. Rozstawiona z numerem drugim faworytka, Amerykanka Lindsay Davenport, została bowiem pokonana przez Rosjankę Jelenę Dementiewą (6.) - 1:6, 6:3, 6:7 (6:8). Ale to nie koniec. Odpadła również turniejowa "trójka", Amelie Mauresmo. Francuzka spotkała się ze swą starszą rodaczką Mary Pierce (12.), była zdecydowaną faworytką i równie zdecydowanie... przegrała 1:6, 4:6! Pierce w walce o finał zagra z Dementiewą, w drugim półfinale zmierzą się Rosjanka Maria Szarapowa (1.) i Belgijka Kim Clijsters (4.).
Pisk

"Nasz Dziennik" 2005-09-09

Autor: ab