"Prawdopodobnie" wzbudza niepokój
Treść
Na ulice stolicy Wielkiej Brytanii wyjechało 30 autobusów z napisami "Boga prawdopodobnie nie ma. Dlatego przestań się martwić i ciesz się życiem". Inicjatorką ateistycznej kampanii jest dziennikarka Ariane Sherine. Podobna akcja rozpoczęła się także w Barcelonie i ma się rozszerzyć na inne hiszpańskie miasta. Tam jej pomysłodawcą jest Unia Ateistów i Wolnomyślicieli. Według wielu komentatorów, jednak ta ateistyczna ofensywa może odnieść skutek odwrotny do zamierzonego. Dlaczego?
Pomysł Sherine poparł prof. Richard Dawkins, oksfordzki biolog ewolucyjny i autor książki "Bóg urojony". Sprzeciw dziennikarki wywołało przesłanie, które chrześcijanie umieścili na 200 autobusach miejskich w okresie przedświątecznym. Na reklamach widniał tekst pozdrowienia anielskiego skierowanego do pasterzy z Ewangelii wg św. Łukasza: "Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, (...) dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan". Zdaniem Paula Woolley'a, reklama może odnieść skutek przeciwny do zamierzonego. Chodzi o użyte w tekście słowo "prawdopodobnie". Dyrektor Instytutu Theos (powstałego w listopadzie 2006 r. z inicjatywy zwierzchnika Kościoła anglikańskiego. Organizacja stawia sobie za zadanie inicjowanie debaty publicznej na temat wiary, chrześcijańskich wartości we współczesnym społeczeństwie) przytoczył przykład człowieka myślącego, któremu powiedziano, że "prawdopodobnie" zamknął drzwi. Pewne jest to, że po krótkim czasie bicia się z myślami wstanie i sprawdzi, czy drzwi są rzeczywiście zamknięte. Przypuszczać należy, że konstruując w ten sposób reklamę, autorzy chcieli ironicznie nawiązać do semantyki spotu reklamowego promowanej na całym świecie marki piwa. Popełnili jednak zasadniczy błąd. O ile w sytuacji dobra konsumpcyjnego prezentacja jego pozytywnych walorów połączona z tezą, że jest to "prawdopodobnie najlepsze piwo na świecie" może kusić potencjalnych nabywców do degustacji, o tyle w kampanii reklamowej Ariane Sherine mamy do czynienia z sytuacją dokładnie odwrotną. Zakwestionowane zaprzeczenie (istnieniu Boga) zamiast rozśmieszyć czy potwierdzić wybór niewiary, wzmaga niepokój i domaga się weryfikacji. W istocie więc budzi ludzi z letargu i prowokuje dyskusję, a w konsekwencji rozbudza tęsknotę za światem, gdzie człowiek nie jest tak przeraźliwie samotny. Pokazuje też, że na Pana Boga nie da się spoglądać jak na "towar", a chrześcijaństwo nie jest ujętym w system zbiorem zasad mających zapewnić dobre samopoczucie. Udowadnia, że wiara wymyka się próbom oceny w kategoriach konsumpcyjnych. Jest transcendentna wobec świata.
Szereg reakcji wzbudziła także hiszpańska wersja ateistycznej akcji z Londynu. "Dla wierzących w Boga wiara w Jego istnienie nie jest powodem do niepokoju ani też przeszkodą, by uczciwie cieszyć się życiem", stwierdziła archidiecezja barcelońska w specjalnym komunikacie. Podkreśliła, że ta wiara to "solidna podstawa, aby żyć w postawie solidarności, pokoju i poczuciu transcendencji".
Do myślenia daje fakt, że wiele środowisk laickich nie jest już dziś w stanie poradzić sobie z lękiem, który zrodził się w nich w wyniku zakwestionowania prawdy o istnieniu Boga. Nie pomagają w tym administracyjne potwierdzane zakazy upubliczniania jakichkolwiek znaków związanych z wiarą, ogromne kampanie promocyjne ośmieszające chrześcijaństwo, kwestionujące prawdziwość Ewangelii. Nie ma to nic wspólnego z ateizmem zakładającym bierność i obojętność (skoro czegoś nie ma, to dlaczego mam się tym przejmować?), ale nosi wyraźne rysy antyteizmu. A zatem mamy do czynienia z nową "religią". Jej wyznawcy posiadają ogromny budżet, mają do dyspozycji prasę i wydawnictwa, noszą w sobie niesłychane poczucie "misyjności" i jasny cel: zniszczyć za wszelką cenę chrześcijaństwo. Dążenie to nie jest niczym nowym w dziejach świata. Ponieważ nienawiść jest z zasady ślepa i alogiczna, stąd kierujący się nią w swoim działaniu popełniają podstawowe błędy metodologiczne. W konsekwencji pochłania ich samych.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-01-10
Autor: wa