Prasa krytykuje, politycy milczą
Treść
Ani przedstawiciele rządu Angeli Merkel, ani opozycja nie zajęły oficjalnego stanowiska w sprawie gróźb skierowanych do Zachodu przez rosyjskiego prezydenta podczas jego ostatniej już dorocznej konferencji prasowej. Skrytykowała ją jedynie niemiecka prasa. Z polskiego punktu widzenia milczenie niemieckich elit politycznych może oznaczać udzielenie cichego poparcia dla prowadzonej przez Rosję polityki. Niemiecki rząd nie zareagował na zapowiedź wycelowania w Polskę i Czechy rakiet z głowicami atomowymi po zainstalowaniu na ich terenach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Niemieccy politycy milczą także w kwestii rosyjskich gróźb pod adresem Ukrainy po ewentualnym jej wejściu do NATO oraz krajów zachodnich, jeżeli uznają niepodległość Kosowa. Jedyne komentarze padły ze strony niemieckich mediów. Władimir Putin rozlicza się z Zachodem - pisze dziennik "Die Welt" i przytacza negatywne opinie rosyjskiego prezydenta, który uważa, że Zachód "miesza się w wewnętrzne sprawy Rosji". "Frankfurter Algemeine Zeitung" cytuje słowa Putina o nadmiernym angażowaniu się krajów Europy Zachodniej w sprawy Kosowa, niemoralnych i nielegalnych działaniach oraz nieprzyjaznym stosunku do Moskwy w kwestii tarczy antyrakietowej. "Frankfurter Rundschau" nie ma wątpliwości, że swoimi bardzo ostrymi wypowiedziami rosyjski ustępujący prezydent wprost grozi Zachodowi. Zdaniem "Tagesspiegel", Putin agresywnym tonem potwierdził kontynuację swojej dotychczasowej politycznej linii, lecz już jako premier Rosji, a nie prezydent. Tygodnik "Focus" zauważa, że słowa Putina jasno wskazują na jego zamiar pozostania u steru władzy, lecz w innym niż dotychczas charakterze. Także "Reihnische Post" nie ma wątpliwości, że Putin co prawda odchodzi, lecz po cichu pozostanie szefem rządu. Telewizja publiczna ARD, relacjonując konferencję prasową w Moskwie, zacytowała słowa rosyjskiego prezydenta, który stwierdził, że w Polsce, aby ułatwić budowę tarczy, podżegane są antyrosyjskie nastroje. Dziennik "Handlesblatt" wyraził przekonanie, że agresywny ton Putina był spowodowany chęcią pokazania światu jego ciągle istniejącego silnego autorytetu, gdyż tak naprawdę - zdaniem komentatora gazety - Moskwa obawia się politycznego upadku i wybuchu czegoś podobnego do ukraińskiej "pomarańczowej rewolucji". Milczenie władz niemieckich może być równoznaczne z udzieleniem cichego poparcia dla polityki Kremla, a tego, jak uczy historia, powinniśmy się obawiać. Waldemar Maszewski, Hamburg "Nasz Dziennik" 2008-02-16
Autor: wa