Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pragniemy prawdy

Treść

Rozmowa z ojcem Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja

W każdej kampanii wyborczej oczekujemy argumentów i prawdy. Tymczasem zamiast rzeczowej dyskusji między kandydatami uwagę opinii publicznej oszczerczymi metodami kieruje się w stronę Radia Maryja. Dlaczego?
- Zauważam, że ten atak związany z wyborami zaczął się dużo wcześniej. Niesamowitym dla mnie zaskoczeniem była napaść byłego solidarnościowego prezydenta, któremu zawsze byliśmy bardzo życzliwi. Przy nim stanął obecny kandydat na prezydenta pan Donald Tusk, chociaż jeszcze wtedy nie mówiło się, że będzie kandydował na prezydenta. To był niewybredny, bez żadnej klasy atak. Czym sobie Radio Maryja na to zasłużyło? Radio Maryja to nie tylko pracujący w nim ojcowie, ale wszyscy ludzie współtworzący to Radio. To nie jest Radio uprawiające monolog, nie tylko interaktywne, ale interakcyjne i integracyjne. Ludzie poczuli się rodziną w tym Radiu, wspólnie działają, są zjednoczeni wokół pragnienia prawdy. Wspólnie pomagają Kościołowi, Ojczyźnie i sobie nawzajem. Czują wielką odpowiedzialność za Kościół i Ojczyznę. Można na nich zawsze liczyć. Nie wiem, dlaczego właśnie już wtedy tych dwóch ludzi - kandydat na prezydenta i były prezydent zaatakowali bez pardonu. Nie tylko zresztą w tym przypadku, ale to się powtarzało niejednokrotnie. Bardzo ubolewam, że to nie jest rozmowa na argumenty, ale obrzucanie człowieka bez możliwości odpowiedzi.

Widać, że to było niejako przygotowanie do tego, co nastąpiło później, do wejścia pana Tuska na scenę polityczną jako kandydata na prezydenta. Komu było potrzebne ustawienie Rodziny Radia Maryja w roli chłopca do bicia?
- To uderzenie ma wiele aspektów. Z jednej strony oznacza opowiedzenie się po stronie przeciwnej, z drugiej strony jest próbą zepchnięcia Radia Maryja na taką płaszczyznę, na której jesteśmy ustawiani jako fundamentaliści, zacofani, nieuropejscy. Tak już o nas mówiono, gdy nie chcieli nam przyznać koncesji. Wtedy powtarzali, że jest to Radio dla chorych, starych, upośledzonych. To jest jedna z technik manipulacji, o których mówi ks. bp Adam Lepa w swoich książkach i wykładach, mianowicie kreowanie wroga.

Taktyka bardzo znajoma, wykorzystywana chętnie przez propagandę totalitarną w rozprawie z Narodem i Kościołem.
- Po roku 1945 wrogiem ustroju był kułak - a to był rolnik, który troszeczkę więcej miał czy więcej pracował; "bandyta" - tak nazywano żołnierza Armii Krajowej, czarna reakcja - to byli duchowni itd. Tak jak z Kościoła ten system manipulacji robił wroga, tak teraz to samo robi się z Radiem Maryja.

Czyli są jakieś kręgi ludzi, jakieś środowiska bardzo niezadowolone, że Radio Maryja buduje jedność, łączy ludzi wokół dobra?
- Bardzo niebezpieczne wydaje mi się tworzenie wroga i dzielenie Narodu na różne sposoby, przeciwstawianie jednego drugiemu, nawet z nienawiścią. To może przynieść bolesne konsekwencje. Przypominam sobie sytuację Jugosławii, która żyła w wielkim pokoju. A jak doprowadzono do wojny? Na pewnym etapie jednym z elementów było przeciwstawianie sobie nawzajem narodów, poszczególnych grup etnicznych i ludzi. W Polsce nie ma takich grup etnicznych, więc robi się to w inny sposób, bardzo chytry.

Jakby komuś specjalnie zależało na rozpalaniu złych emocji.
- Nie ma wątpliwości, że komuś na tym zależy. Pewnie polecają to dysponenci mediów. Myślę, że niektórzy dziennikarze idą na to, bo mają korzyści materialne. Dowiaduję się, że czołowi dziennikarze - jest ich niewielu - zarabiają nawet do 100 tys. zł miesięcznie. Cóż, taki człowiek zrobi wszystko, żeby mieć pieniądze. Jest do dyspozycji. I dysponenci mediów to robią.

A jak Ojciec myśli, komu potrzebne jest kreowanie Radia Maryja na wroga?
- My nie jesteśmy wrogiem dla nikogo. Chcemy normalnego rozwoju, szansy dla każdego człowieka. Chcemy żyć w prawdzie i żeby inni żyli w prawdzie, chcemy dobra dla każdego człowieka. To jest bardzo wielka krzywda robiona słuchaczom Radia Maryja, współtworzącym to Radio. Sztuczne ich spychanie, ustawianie, jest jednocześnie dzieleniem Narodu Polskiego na lepszych i gorszych. To, co robią niektórzy - czy to była lewica czy PO, może nie cała, a tylko niektórzy ludzie, jej liderzy, polityczni przywódcy - to tworzenie z Radia Maryja wroga jest bardzo krzywdzące. My chcemy normalnego dialogu na argumenty. Posługujmy się siłą argumentu, a nie argumentem siły. Przy okazji zauważmy, że tamci ludzie mają do dyspozycji prawie wszystkie media, bo w przeważającej części media w Polsce należą do lewicy laicko-liberalnej, w stylu "jestem sam dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem". Taki człowiek nie ma żadnego odniesienia do Boga, Dziesięciu Przykazań, do Narodu, korzeni, historii, robi to, co mu się opłaca, co chce. Widzę, że cały czas trwa ta manipulacja.

Jak na dłoni widać tu myślenie liberalne, tak dziś zachwalane. A to zwraca się przeciwko ludziom, Kościołowi.
- Liberalizm wolny od Pana Boga, od prawdy, od norm etycznych, jest totalnym relatywizmem. Korzeniami sięga rewolucji francuskiej. To jest prawdą, co dla mnie jest wygodne. To nie jest liberalizm w znaczeniu prawdziwej wolności, którą osiągamy, żyjąc w prawdzie.
Zastanawiające jest też, że ataki na Radio Maryja są pełne nienawiści. Gdy analizuję wypowiedzi, które do nas przychodzą różnymi drogami, mam wrażenie, jakby była jakaś centrala, grupa sterująca i pociągająca następnych. Nie oglądałem filmu, który był ostatnim atakiem TVN - stacja ta bardzo popiera jednego z kandydatów na prezydenta - ale z tego, co się dowiaduję, dotyka się tam spraw bardzo osobistych, mojej rodziny. Wykorzystano nawet biedę części rodziny, żeby tylko ktoś coś powiedział. To jest bardzo bolesne.

Wciąż powtarzane są te same metody manipulacji.
- Kiedyś mówiono o "imperium ojca Rydzyka", później o maybachu, a gdy zwróciliśmy się do redaktorów tych mediów, powiedzieli: tak, może to nie jest prawda, ale jest już faktem medialnym. Nie ma żadnej dyskusji. To nie ma nic wspólnego z prawdą. Kłamcie, kłamcie, zawsze coś zostanie. Jeżeli ktoś chce znać prawdę, niech słucha uważnie Radia Maryja. Prawdy dowiadujemy się nie z plotek, ale zawsze ze źródła. Dlatego radzę szukać prawdy u źródła: słuchajcie Radia Maryja, obserwujcie to Radio. My jesteśmy jak na tacy uwidocznieni i możecie Państwo widzieć, czy jesteśmy w prawdzie czy nie. Jakkolwiek bardzo prosiłbym o modlitwę, byśmy zawsze byli wierni Chrystusowi, prawdzie, Kościołowi i Narodowi.

Czy bywa Ojciec na cmentarzu na grobie swoich rodziców?
- Przecież ja nie muszę mówić TVN czy "Gazecie Wyborczej", kiedy jadę na groby rodziców czy moich najbliższych. Bywam, czasem kilka razy w roku, zależy jak moje drogi prowadzą. Odwiedzam też swoją rodzinę, aczkolwiek rzadko, bo jestem posłany do ludzi. Pamiętam taki obraz z domu rodzinnego. Tatuś już wtedy nie żył, mama, gdy odchodziłem, powiedziała: "Synu, tak tęsknię za tobą, ale idź. Ty jesteś już nie dla mnie, ty jesteś dla ludzi". Mama rozumiała, do kogo jestem posłany. To jest normalne - kapłan jest z ludzi wzięty i dla ludzi ustanowiony, nie dla swojej rodziny. Kiedyś ktoś mi też postawił zarzut, że nie pomagam swojej rodzinie materialnie. Gdybym to robił, np. dawał komukolwiek pieniądze z Radia Maryja, to byłbym złodziejem. To są pieniądze dane na określony cel, nie można ich wykorzystywać na coś innego, bo to byłoby przeciwko siódmemu przykazaniu. To byłoby niegodne człowieka, a co dopiero kapłana.
A co do odwiedzin moich rodziców na cmentarzu, tatuś leży w zupełnie innym miejscu, na Śląsku, mama gdzie indziej. Tak jestem zajęty, że nieraz gdy przejeżdżam koło cmentarza, modlę się i mówię: "Mamo, wybacz, ale bardzo się spieszę". Rodzice mówili nam: "Dzieci, nie przynoście nam kwiatów, świec, zamówcie Mszę św. pomódlcie się za nas". Jestem bardzo wdzięczny moim najbliższym, braciom, siostrzeńcom, bratankom, za to, że groby rodziców są zadbane. To jest normalne. To jest bardzo niesmaczne, że ludzie z TVN chcieliby wejść w prywatne sprawy. Musieliby mnie pilnować 24 godziny na dobę, żeby wiedzieć, co ja robię.

Chcieliby to robić, sądząc po metodach, jakich używają do nakręcania swoich paszkwili.
- To jest dla mnie kultura niepolska. To, co robią, nie jest ani chrześcijańskie, ani ludzkie. To nie są głosiciele prawdy. Życzę, żeby było odwrotnie.

Dziękuję za rozmowę.
Małgorzata Rutkowska

"Nasz Dziennik" 15-16 października 2005

Autor: mj