Pracownicy ochrony zdrowia kontynuują akcję protestacyjną
Treść
W kolejnych szpitalach odbędą się dzisiaj strajki pielęgniarek. Na cały dzień od łóżek pacjentów mają odejść siostry z jednego z najbardziej znanych szpitali w Polsce - Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Rotacyjny strajk trwa na Lubelszczyźnie. Powód protestu jest wciąż ten sam: podwyżki wynagrodzeń. Tymczasem otwiera się nowe pole konfliktu między Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy a rządem w sprawie czasu pracy lekarzy stażystów i rezydentów.
Pielęgniarki i położne z Centrum Zdrowia Matki Polki twierdzą, że ich zarobki są bardzo niskie, za małe w stosunku do wykonywanej pracy i odpowiedzialności. Siostry otrzymują przeciętnie od 1850 do około 2000 zł brutto pensji. Chciałby zaś w tym roku dostać dwie podwyżki (pierwsza już teraz, druga w lipcu) po 600 złotych. Dyrekcja ICZMP przekonuje, że zaproponowała Ogólnopolskiemu Związkowi Zawodowemu Pielęgniarek i Położnych atrakcyjne podwyżki, które pozwalałyby siostrom z najdłuższym stażem na osiągnięcie zarobków na poziomie prawie 3,5 tys. zł brutto (razem z premiami i różnymi dodatkami). Ale zapewnienia dyrekcji nie przekonały sióstr i nie odstępują one od protestu. Jeśli do niego dojdzie, a wszystko na to wskazuje, to dzisiaj raczej trudno będzie nie tylko zapewnić chorym opiekę na oddziałach. Odwołane zostały planowane operacje i wizyty w poradniach. Jutro siostry mają wrócić do negocjacji płacowych z dyrektorem.
Strajk ciągły szykuje się także w innym łódzkim szpitalu - przy ul. Czechosłowackiej. Tam również nie doszło do porozumienia płacowego, bo pielęgniarki są niezadowolone z propozycji wzrostu wynagrodzeń o 370 złotych brutto. I one w tym tygodniu mogą odejść od łóżek pacjentów. Strajk rozpocznie się też w szpitalu w Przemysłu, gdzie siostry odejdą od łóżek pacjentów. Niepewna jest jeszcze sytuacja w innych placówkach na Podkarpaciu: w Krośnie i Stalowej Woli.
Ministerstwo zmusza lekarzy do pracy?
Zaostrza się spór między Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy a Ministerstwem Zdrowia o czas pracy medyków. Lekarze skutecznie opierają się przed podpisywaniem klauzuli opt-out bez zagwarantowania sobie wyższych wynagrodzeń. Aby utrzymać normalne funkcjonowanie szpitali, dyrektorzy muszą się dogadywać z lekarzami. Ale OZZL postanowił wstawić się za stażystami i rezydentami, którzy nie mają takich możliwości nacisku, gdyż ich pensje są wypłacane z budżetu państwa na podstawie odpowiedniej ustawy. Dlatego najpierw posłom koalicji PO - PSL, a potem senatorom PO dostało się za odrzucenie poprawki do budżetu, która podnosiła pensje młodych lekarzy do 100 proc. średniej krajowej najpóźniej od 2009 roku. Koalicja przegłosowała podniesienie tego wskaźnika tylko do 70 proc. średniej. Na lekarskich forach internetowych nie brakuje gorzkich wyrzutów pod adresem rządzących. A lekarze - parlamentarzyści PO, są nawet oskarżani o zdradę swojego środowiska.
Przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel wysłał do minister zdrowia Ewy Kopacz i rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego listy, w których wskazuje na to, że rozporządzenia ministerialne w sprawie szkoleń specjalistycznych młodych lekarzy są bezprawne, bo stoją w sprzeczności z obowiązującymi od 1 stycznia zasadami czasu pracy lekarzy. Bukiel tłumaczy, iż aby rezydent uzyskał specjalizację, musi nie tylko zdać egzamin, ale także spełnić wymóg przepracowania "nie mniej niż 3 dyżurów w miesiącu, jednak przy zachowaniu 48-godzinnego tygodnia pracy". Jak twierdzi przewodniczący OZZL, tego warunku nie da się spełnić bez podpisania klauzuli o zgodzie na pracę w dłuższym wymiarze godzin. Podobne problemy dotyczą także stażystów, którzy mają obowiązek przepracowania 6 dyżurów miesięcznie.
Krzysztof Losz
Autor: wa