Pracownicy Airbusa zapowiadają protesty
Treść
Niemieckie związki zawodowe nie godzą się na uzgodnione przez przywódców Francji i Niemiec zwolnienia pracowników i zamknięcie zakładów lotniczych Airbus. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", związki zawodowe wraz z radą pracowniczą hamburskich zakładów europejskiego koncernu lotniczego omawiały wczoraj kwestię organizacji w najbliższych dniach akcji protestacyjnych. Dziś chcą zorganizować pierwsze wiece.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel uznała plany restrukturyzacyjne konsorcjum Airbus (nazwane "Power 8") za możliwe do zaakceptowania, stwierdzając, że koszty naprawy sytuacji finansowej koncernu zostały zrównoważone i rozdzielone sprawiedliwie przez Francję i Niemcy, a także pozostałe kraje. Według niemieckich mediów, utrata miejsc pracy w Airbusie będzie następująca: Francja - 4300 miejsc, Niemcy - 3700 (nieco inne dane podają media francuskie), Wielka Brytania - 1600, Hiszpania - 600.
Całkowicie innego zdania niż kanclerz są niemieccy pracownicy Airbusa, którzy niezadowoleni z proponowanych zmian restrukturyzacyjnych od razu rozpoczęli liczne akcje protestacyjne. Robotnicy zakładów w Varel, Nordenheim i Laupheim już w środę rozpoczęli strajk. - Pracownicy niemieckich zakładów mają dość ciągłej, trwającej od wielu tygodni niepewności - stwierdził rzecznik związku zawodowego IG Metall. Na dziś zapowiedziane są protesty we wszystkich niemieckich filiach koncernu Airbus.
Pracownicy i związki zawodowe cieszą się poparciem także lokalnych władz wszystkich tych miejscowości, gdzie mieszczą się zakłady Airbusa stanowiące główne miejsce zatrudnienia dla lokalnych społeczności. W jednym z wywiadów Sven Ambrosy, przewodniczący rady gminy w okręgu Friesland, gdzie mieści się jeden z zakładów koncernu, stwierdził, że całe miasto stoi za pracownikami. Ambrosy przypomniał, że w zakładach Airbusa w Varel pracuje co szósty mieszkaniec tego regionu.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-03-02
Autor: wa