Pracodawcy dyktują warunki
Treść
Przedsiębiorcy hiszpańscy podnoszą wymagania wobec pracowników i naciskają na redukcję kosztów pracy, strasząc chińską konkurencją. Ponadpięciomilionowe bezrobocie w Hiszpanii powoduje, że o zatrudnienie w zwykłym supermarkecie zabiegają nawet absolwenci wyższych uczelni.
Pomimo trwającego już czwarty rok kryzysu firma Mercadona, rodzima hiszpańska sieć supermarketów z Walencji, zdołała stworzyć w ubiegłym roku 6,5 tysiąca nowych miejsc pracy, co odbiło się szerokim echem w kraju z ponad 5-milionowym bezrobociem. Sieć, której sklepy rozsiane są w kontynentalnej Hiszpanii oraz na Wyspach Kanaryjskich i Balearach, przyjęła w ostatnim roku do pracy 6500 nowych pracowników, zatrudniając ich - co dzisiaj niespotykane - na stałe umowy o pracę. Większość z nowozatrudnionych to ludzie młodzi, często studenci, ponieważ jednym z warunków ubiegania się o pracę było posiadanie matury. Tak wysokie postawienie poprzeczki wykształcenia na stanowiska niewymagające wysokich kwalifikacji stało się możliwe dlatego, że w Hiszpanii 5,3 mln osób nie ma pracy, a bezrobocie dotyka połowy ludzi młodych.
Szef sieci Mercadona Juan Roig podkreślił, że rozwój firmy mimo panującego wokół kryzysu jest wynikiem lepszej organizacji i wzrostu wydajności pracy. Przedsiębiorcy hiszpańscy naciskają na rząd, aby walczył z kryzysem za pomocą redukcji kosztów pracy, które w okresie prosperity wzrosły o ponad 30 proc., osłabiając konkurencyjność hiszpańskich przedsiębiorstw. Według szefa Mercadony, zasiłki dla bezrobotnych powinny zostać zmniejszone, ponieważ wciąż jest wiele prac, np. zbiór pomarańczy, których bezrobotni Hiszpanie nie chcą się podejmować i trzeba zatrudniać obcokrajowców. Powinno się także wyeliminować, według niego, tzw. puente (po polsku "most"), jak nazywany jest tutaj dzień pracy wypadający między dwoma lub więcej dniami wolnymi, który także zazwyczaj staje się dniem wolnym. Roig poparł kontrowersyjny pomysł, aby wszystkie dni ustawowo wolne przenieść ze środka tygodnia na poniedziałki. Przedsiębiorca ocenił, że młodzi Hiszpanie wykazują niewielką mobilność w poszukiwaniu pracy, niechętnie zmieniają miejsce zamieszkania, a także nie chcą podejmować pracy w zawodach poniżej kwalifikacji. Skrytykował przy okazji absolwentów uczelni wyższych, mówiąc, że "brak im odrobiny pokory" i że wolą uczestniczyć w manifestacjach i strajkach, zamiast przyjąć jakąkolwiek pracę.
Wypowiadając niepopularne wśród pracowników oceny, szef Mercadony ostrzegł, że Hiszpanie muszą liczyć się z presją chińskiej konkurencji. Faktem jest, że w tym owładniętym kryzysem kraju stale zwiększa się liczba chińskich marketów prowadzących sprzedaż zarówno produktów spożywczych, jak i tekstyliów. Chińczycy przejmują też coraz częściej z rąk rodowitych Hiszpanów bardzo popularne w tym kraju bary, które są tradycyjnym miejscem spotkań towarzyskich, obiadów rodzinnych, kibicowania drużynom piłkarskim czy po prostu spędzania wolnego czasu. Sieć Mercadona, według Roiga, jest w stanie konkurować z Chińczykami dzięki wysokiej wydajności pracy oraz innowacyjnym rozwiązaniom. Jako przykład podał, że ostatnio udało się obniżyć ceny produktów plastikowych w sieci Mercadona, w tym torebek plastikowych, przez zastosowanie recyklingu. Przed rokiem w większości marketów w Hiszpanii wprowadzona została opłata rzędu 2 centów za torebkę jednorazową. Chociaż jest to opłata stosunkowo niewielka, to i tak duża część klientów zaczęła zabierać na zakupy własne torby, plecaki czy wózki albo odwozić zakupy wprost do bagażnika samochodu, aby uniknąć zapłaty za torebki.
Mercadona jest firmą rodzinną o kapitale hiszpańskim. Założył ją Francisco Roig w 1977 r. w Walencji. Obecnie jest jedną z największych rodzinnych firm na świecie.
Grzegorz Rutka, Madryt
Nasz Dziennik Piątek, 13 kwietnia 2012, Nr 87 (4322)
Autor: jc