Praca - dobro luksusowe?
Treść
Dochody z pracy stanowią źródło utrzymania zaledwie dla połowy gospodarstw domowych w Polsce. Reszta żyje z rent, emerytur i różnego rodzaju zasiłków przyznawanych przez opiekę społeczną. Zjawisko to potwierdza nie tylko intensyfikację procesu starzenia się społeczeństwa, lecz także dramatyczną sytuację na rynku pracy. Świadczy o niej m.in. wyraźny spadek aktywności zawodowej - ponad jedna piąta Polaków to bezrobotni. W ubiegłym roku pracujący stanowili tylko 40 proc. ludności Polski. Na znalezienie się w grupie bezrobotnych szczególnie narażeni są ludzie młodzi.
Wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań potwierdzają dramatyczną sytuację na rynku pracy. Zaledwie 43,7 proc. osób w wieku 15 lat i więcej zalicza się do pracujących. Biorąc pod uwagę dzieci, ich liczba nie przekracza zatem 1/3 ludności. Liczba bezrobotnych, którą ujawnił spis, osiągnęła w maju 2002 r. wielkość 3 mln 558 tys. osób, co daje stopę bezrobocia w wysokości 21,2 proc. Widać tutaj znaczną rozbieżność pomiędzy bezrobociem faktycznym a rejestrowanym. Stopa bezrobocia w maju ubiegłego roku wyniosła bowiem 17,4 proc. - W świetle obecnej sytuacji liczba bezrobotnych jest większa od tej podawanej w rejestrach - wyjaśnia powstałą różnicę Janusz Witkowski, wiceprezes Głównego Urzędu Statystycznego. Do liczby zarejestrowanych osób pozostających bez pracy trzeba dodać te, które w istocie są bezrobotne, a nie są zaliczane do rejestru np. pobierających świadczenia przedemerytalne.
Szczególnie narażeni na znalezienie się w grupie bezrobotnych są ludzie młodzi. Największe bezrobocie odnotowano bowiem w grupie osób w wieku 15-24 lata, gdzie stopa bezrobocia była dwukrotnie wyższa niż ogółem.
Od momentu poprzedniego spisu ludności w 1988 r. można dostrzec wyraźny spadek liczby osób czynnych zawodowo. W ubiegłym roku liczba ta wyniosła około 16,7 mln osób i była mniejsza niż czternaście lat wcześniej o niemal 2 miliony. Ów spadek jest tym bardziej dotkliwy, że w okresie tym liczba ludności w wieku 15 i więcej lat, stanowiąca potencjalną siłę roboczą, zwiększyła się o 3 miliony. Zmniejszeniu aktywności zawodowej towarzyszył natomiast wzrost liczby biernych zawodowo. Na terenach każdego z województw odnotowano wzrost liczby osób pozostających bez pracy. W porównaniu z 1988 r. najwięcej biernych zawodowo przybyło na obszarze obecnego województwa podkarpackiego (85,4 proc.), a także świętokrzyskiego, małopolskiego i lubelskiego. W konsekwencji pracujący i poszukujący pracy stanowili w 2002 r. niewiele ponad połowę ogółu ludności w wieku 15 i więcej lat, podczas, gdy w 1988 r. - dwie trzecie. Tak duże zmiany świadczą o nasileniu się procesu dezaktywizacji zawodowej ludności.
Załamanie się rynku pracy w latach 90. spowodowało, że zmniejszył się w liczbie ludności Polski udział osób posiadających własne dochody. Najczęstszym źródłem utrzymania były zyski z pracy. Jednak z własnej pracy utrzymuje się jedynie 32,3 proc. mieszkańców Polski. Starzenie się społeczeństwa sprawiło, iż niewiele mniejszy udział stanowiły osoby utrzymujące się z tzw. niezarobkowych źródeł utrzymania. Prawie połowa z nich to emeryci, a jedna czwarta - renciści. Od 1988 r. odnotowano też czterokrotny wzrost liczby osób utrzymujących się z zasiłków pomocy społecznej. W ubiegłym roku na 100 osób utrzymujących się głównie z dochodów z pracy przypadało aż 87 osób mających niezarobkowe źródło utrzymania. Jednak jeszcze 14 lat wcześniej wskaźnik ten był ponad dwukrotnie mniejszy.
Sytuacja ta znalazła odzwierciedlenie w warunkach funkcjonowania gospodarstw domowych. W 2002 r. dochody z pracy były głównym źródłem utrzymania dla jedynie połowy z nich. Dla porównania: w 1988 r. z pracy utrzymywało się ponad 70 proc. gospodarstw domowych.
Artur Kowalski
Mniej pracy, więcej emerytów
Wyniki spisu powszechnego ujawniły prawdziwą skalę bezrobocia w Polsce i pogłębiającą się bierność zawodową Polaków. Cały czas jesteśmy jednak zapewniani o tym, iż walka z bezrobociem leży na sercu premierom kolejnych rządów. Rzeczywistość pokazuje jednak, że działania w tej dziedzinie są wyraźnie niewystarczające. Walka z bezrobociem staje się jedynie pustym hasłem wyborczym, na które łatwo można złapać pogrążonych w beznadziei wyborców. Wciąż jednak pracodawca, chcąc zatrudnić pracownika, za każdą wypłaconą mu złotówkę musi "za karę" zapłacić prawie drugie tyle w postaci różnych podatków i składek. Praca staje się więc dla Polaków dobrem luksusowym. Powoduje to, iż coraz więcej z nas ma potrzebę korzystania z zasiłków pomocy społecznej, a łatwiejszym od zdobycia pracy sposobem zyskania źródła utrzymania jest staranie się o rentę. Dużym problemem jest również starzenie się społeczeństwa. Od 1999 r. mamy ujemny przyrost naturalny. W perspektywie kilkudziesięciu lat udział emerytów w społeczeństwie może zwiększyć się do takich rozmiarów, iż system ubezpieczeń społecznych stanie się całkowicie niewydolny. Wskutek ujemnego przyrostu ludności na rynek pracy nie będzie wkraczać wystarczająca liczba nowych osób, z których składek można będzie wypłacać świadczenia emerytalne.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 26-06-2003
Autor: DW