Pozostaje system kanadyjski
Treść
Między minister pracy Jolantą Fedak a doradcą premiera Michałem Bonim trwa spór o kształt reformy emerytalnej. Minister Boni ma za sobą premiera, minister pracy - walczy o poparcie społeczne w Komisji Trójstronnej.
- Najpierw zapozna się z założeniami reformy emerytalnej Komisja Trójstronna - zdecydowała minister pracy Jolanta Fedak ponaglana przez Michała Boniego, szefa doradców premiera, do jak najszybszego zwołania konferencji uzgodnieniowej zanim projekt trafi do Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Między obojgiem ministrów od miesięcy trwa spór o to, w jaki sposób dokończyć i naprawić reformę emerytalną. Resort pracy chce przesunąć część składki emerytalnej z OFE do ZUS, przyznanie ubezpieczonym prawa do przeniesienia kapitału z OFE do ZUS z chwilą ukończenia przez kobiety 55, a przez mężczyzn - 60 lat, i powierzenie tej instytucji wypłaty dożywotniego świadczenia. Minister pracy proponuje też, aby ubezpieczeni, którzy zebrali kapitał pozwalający na wypłatę emerytury w wysokości dwukrotności najniższej emerytury, mogli wypłacić z OFE nadwyżkę pieniędzy i przeznaczyć ją na dowolny cel, a także - aby ludzie młodzi, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy - mogli poprzestać na ubezpieczeniu w ZUS, bez konieczności wyboru II filara.
Boni ratunek dla systemu emerytalnego widzi w stopniowym podnoszeniu wieku emerytalnego, likwidacji przywilejów emerytalnych, ograniczeniu możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę oraz włączeniu do systemu ZUS zamożniejszych rolników. Wszelkie zmiany dotyczyłyby jednak, jak zapowiedział, tylko najmłodszych ubezpieczonych, starsi mieliby zagwarantowane prawa nabyte.
Ministrowie są zgodni co do tego, że należałoby obniżyć koszty funkcjonowania OFE i zwiększyć stopę zwrotu, jaką osiągają na kapitale, w przeciwnym razie OFE "przejedzą" nasze emerytury. Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegła, że z najnowszych wyliczeń wynika, iż przyszłe emerytury z obu filarów wyniosą maksymalnie połowę ostatniego wynagrodzenia.
Własne propozycje przygotowało Centrum im. Adama Smitha. Wzorowane są one na systemie kanadyjskim, w którym każdy pracownik odprowadza składki jedynie na emeryturę minimalną i taką emeryturę ma zagwarantowaną niezależnie od lat pracy. Jeśli ktoś chce mieć wyższe świadczenia, musi oszczędzać dodatkowo na własną rękę w banku lub funduszu emerytalnym. - Taki system dałby Polakom wolność wyboru. Jeśli ktoś zakłada, że nie potrafią oszczędzać, bezmyślnie wydadzą pieniądze, które odłożyli na emeryturę i przeznaczą na konsumpcję - to zwyczajnie obraża Polaków - powiedział Andrzej Sadowski, ekspert centrum im. Adama Smitha.
Propozycję skrytykowali przedstawiciele pracodawców z PKPP Lewiatan, Konfederacji Pracodawców Polskich oraz BCC, którzy przekonywali, że Polacy mają za małe dochody, aby inwestować, nie mają nawyku oszczędzania i nie potrafią dobrze lokować pieniędzy.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-03-24
Autor: jc