Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pozorowane śledztwo

Treść

Wbrew wcześniejszym deklaracjom ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i prokuratora krajowego Marka Staszaka nic się nie zmieniło w sposobie prowadzenia śledztwa w sprawie porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika. Jak ujawnili "Naszemu Dziennikowi" zarówno przedstawiciele rodziny Olewników, jak i ich prawni pełnomocnicy: prowadzący sprawę kierują śledztwo na boczne tory, pomijając istotne szczegóły.

- Nieodtajnienie do tej pory materiałów operacyjnych dotyczących śledztwa w sprawie porwania i bestialskiego mordu popełnionego na Krzysztofie Olewniku to poważny błąd - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników. W jego opinii, śledztwo drepcze w miejscu, pomijane są istotne wątki, popełniane kolejne błędy - takie jak przesłuchanie świadków przed udostępnieniem Olewnikom materiałów operacyjnych, wreszcie zaskakujące szykany wymierzone w pokrzywdzonych.
Choć rodzinie Olewników udostępniono wgląd w materiały operacyjne śledztwa, nie wolno im jednak robić żadnych notatek, które mogłyby im pomóc już na drodze postępowania procesowego. Tymczasem jeden z oskarżonych w pobocznym i mało istotnym wątku śledztwa - Grzegorz Korytowski, były lider SLD w Sierpcu, mógł nie tylko - dzięki bulwersującej życzliwości prokuratury - zapoznać się z całością akt i materiałów dowodowych zebranych w śledztwie, również tych go niedotyczących, ale także je sfotografować.
- Skoro nie wolno nam robić notatek ani rozmawiać o tym, co znaleźliśmy w materiałach operacyjnych, to jak w takiej sytuacji mamy wykorzystywać tę wiedzę, aby m.in. przesłuchiwać i konfrontować świadków na okoliczności wskazane w konkretnych dokumentach - zauważa mecenas Wilk. Pełnomocnik rodziny Olewników mówi również otwarcie - marazm prokuratury i próba sprowadzania śledztwa na poboczne wątki grozi przedawnieniem karalności czynów, które mogłyby dotyczyć ewentualnie innych osób występujących w tym śledztwie. Niezadowolony z pracy śledczych jest też Włodzimierz Olewnik, który - jak przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" - stracił już zaufanie do wymiaru sprawiedliwości kierowanego przez ministra Ćwiąkalskiego. - Takie pozorowane dochodzenie. Produkowanie kolejnych protokołów, notatek służbowych, za którymi nie idą ustalenia i czyny - mówi Włodzimierz Olewnik.


Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2008-09-15

Autor: wa