Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poziom cały czas się podnosi

Treść

Rozmowa z Krzysztofem Koziorowiczem, trenerem reprezentacji Polski koszykarek

Zanim porozmawiamy o eliminacjach do mistrzostw Europy wróćmy na chwilę do niedawnego finału mistrzostw Polski - lepszej promocji żeńskiej koszykówki nie można było sobie chyba nawet wyobrazić.
- Zgadza się. Po raz drugi z rzędu w finale mieliśmy siedem spotkań, wszystkie na bardzo wysokim poziomie, emocjonujące, dramatyczne. Kibice ani przez moment nie mogli się nudzić, obejrzeli znakomite spektakle z wielkimi gwiazdami basketu w roli głównej.

Bodaj po raz pierwszy na polskich parkietach pojawiło się tak dużo znakomitych zawodniczek z zagranicy, szczególnie zza oceanu. To musiało cieszyć, bo młode, zdolne dziewczyny miały się od kogo uczyć, kogo podpatrywać.
- I co ważne występowały one nie tylko w Wiśle Kraków i Lotosie Gdynia, ale i innych drużynach. Na pewno dzięki nim poziom ligi zdecydowanie się podniósł i to jest fakt bezsporny. Poza tym młode zawodniczki mogły się od nich sporo nauczyć. Wspólnie grały, trenowały, ćwiczyły, rozprawiały o sprawach taktycznych. Gwiazdy z WNBA wniosły też inną jakość, jeśli chodzi o podejście do sportu, profesjonalizm w każdym calu. Duży wkład w rozwój talentu wybitnej zawodniczki, jaką jest Agnieszka Bibrzycka, miały m.in. codzienny kontakt, treningi, gry na poziomie Euroligi i ligi z takimi gwiazdami, jak choćby: Katie Smith, Marie Ferdinand czy Gordana Grubin. Była to dla Agnieszki znakomita szkoła, którą wykorzystała w pełni. Została przecież w niedługim czasie najlepszą koszykarką Europy. Wierzę, że w jej ślady pójdą i inne dziewczyny.
Niektórzy uważają, że zagraniczne zawodniczki zajmują miejsce w składach Polkom, że nasze reprezentantki wychodzą na parkiet zbyt rzadko. Ale to już rola trenera, by nimi dysponować jak najczęściej. Z drugiej strony nawet treningi z gwiazdami są rekompensatą, szansą na zdobycie nowych umiejętności i doświadczeń.

Wisła i Lotos prezentują dziś poziom godny Euroligi, ale czy nie martwi Pana, że pozostałe drużyny w naszej lidze tak znacznie od nich odstają?
- Proszę jednak przyjrzeć się innym ligom europejskim - może poza Rosją, gdzie mocnych zespołów jest kilka, to w pozostałych dominują dwie, trzy ekipy. Oczywiście byłoby wspaniale, gdyby obok Wisły i Lotosu były jeszcze i inne porównywalne zespoły. Trudno jednak oczekiwać, by pojawiły się nagle. To jest długofalowy proces. Z drugiej strony uważam, że poziom ligi jest zdecydowanie wyższy. Z dobrej strony niejednokrotnie pokazały się drużyny AZS Gorzów Wlkp., czy CCC Polkowice. Myślę, że ta tendencja zostanie utrzymana.

Które polskie zawodniczki w minionym sezonie wywarły na Panu największe wrażenie?
- Bardzo dobry sezon ma za sobą Joanna Jarkowska, podobnie Natalia Waligórska - dwie młode, zdolne zawodniczki. Klasę potwierdziła Agnieszka Pałka. Cieszy mnie, że nawet w Wiśle i Lotosie - mimo obecności świetnych Amerykanek - Polki odgrywały znaczące role. Ewelina Kobryn, Magdalena Leciejewska, Paulina Pawlak, Dorota Gburczyk czy Anna Wielebnowska prezentowały określony, wysoki poziom. Talentów nam nie brakuje, powołania do kadry otrzymały zawodniczki z wielu klubów, nie tylko tych dominujących w lidze. Potrzeba nam czasu, rozsądnej i mocnej pracy, a możemy się doczekać naprawdę ciekawej reprezentacji. Wiem, że kibice do dziś wspominają wygrane mistrzostwa Europy i oczekują podobnych sukcesów. To oczywiście nie jest takie łatwe, w kadrze nastąpiła zmiana pokoleniowa, wiele zawodniczek, które sięgnęły po tytuł w Katowicach, już zakończyło reprezentacyjną karierę. Teraz mamy nowy zespół, zdolny, ale potrzebujący wielu wspólnych treningów i gier, by osiągnąć coś więcej.

Na razie celem numer jeden jest awans do finałów mistrzostw Europy. Pierwszą przeszkodą są ekipy Słowenii i Finlandii.
- Teoretycznie słabsze, ale tylko teoretycznie. Dziś w koszykówce kobiet nie ma już "Kopciuszków", wszyscy potrafią grać w basket i stać ich na sprawienie niespodzianki. Dlatego nie można nikogo lekceważyć. Oczywiście nawet nie wyobrażam sobie sytuacji, abyśmy tych rywali nie potrafili pokonać. W późniejszej fazie eliminacji najprawdopodobniej trafimy na Węgry i Słowację, ekipy z wyższej półki: doświadczone, mające w składzie zawodniczki zaprawione w euroligowych bojach. Awans jest jednak celem numer jeden, dlatego musimy je przejść.

W początkowej fazie kwalifikacji nie będzie Pan mógł liczyć na Małgorzatę Dydek, na szczęście jednak do dyspozycji będzie Agnieszka Bibrzycka.
- Agnieszka będzie się przygotowywać z nami od samego początku, co mnie bardzo cieszy. Z kolei Małgosia realizuje kontrakt z Connecticut Sun i będzie mogła nam pomóc dopiero w turnieju decydującym o awansie. Dobrze, że w najważniejszych meczach będzie już z nami.

Dziękuję za rozmowę.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-05-19

Autor: wa