Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pożar w kokpicie airbusa

Treść

Na środkowym Atlantyku trwają jeszcze wzmożone poszukiwania pozostałych ciał ofiar katastrofy airbusa francuskich linii lotniczych Air France, który rozbił się w czasie lotu z Rio de Janeiro do Paryża. A już kolejny dramat przeżyło wczoraj kolejnych 203 pasażerów australijskiego samolotu, w którego kokpicie podczas lotu nad Pacyfikiem wybuchł nagły pożar.

W zmierzającym z Japonii do Australii Airbusie A330-200, czyli dokładnie w takim samym, jaki niespełna dwa tygodnie temu rozbił się nad Oceanem Atlantyckim, po około czterech godzinach od startu, niespodziewanie wybuchł pożar. Jego źródło zlokalizowano w pomieszczeniu dla załogi. Pilotom lecącej nad Pacyfikiem maszyny na szczęście udało się lądować awaryjnie na pobliskiej wyspie Guam położonej w zachodniej części Oceanu Spokojnego. - Jeden z naszych pilotów użył gaśnicy i dokonaliśmy awaryjnej zmiany kursu na Guam, gdzie samolot wylądował bez wypadku - powiedział rzecznik linii powietrznych Jetstar Simon Westway. Na szczęście żadnemu z 203 pasażerów nic się nie stało. Mająca zaledwie dwa lata maszyna pozostanie na wyspie do czasu ustalenia przyczyn wybuchu pożaru.
Tymczasem w miejscu, gdzie w nocy z 31 maja na 1 czerwca rozbił się airbus francuskich linii lotniczych Air France, trwają zakrojone na szeroką skalę poszukiwania czarnych skrzynek i ciał ofiar katastrofy. Na pokładzie lecącego z Rio de Janeiro do Paryża samolotu było 228 osób. Jak dotąd brazylijskim i francuskim ekipom ratowniczym udało sie wyłowić zaledwie 41 ciał. Nadal nie odnaleziono czarnych skrzynek stanowiących kluczowy element w ustaleniu przyczyn katastrofy. Ich poszukiwanie prowadzi atomowy okręt podwodny Emeraude, a także desantowy okręt Mistral i sześć statków pomocniczych. Poszukiwania utrudnia zła pogoda i silne prądy morskie unoszące szczątki coraz dalej od wybrzeży Brazylii. Poszukiwania planowane są co najmniej do 19 czerwca.
Marta Ziarnik, Reuters
"Nasz Dziennik" 2009-06-12

Autor: wa