Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poza granice lęku

Treść

Najtrudniejsze do pokonania granice to wcale nie te, które są wyznaczane przez zasieki z drutu kolczastego i strzeżone przez uzbrojonych strażników. Najwyższe mury człowiek buduje w swoim umyśle, we własnej mentalności i kulturze, gdzie przyzwyczajenie bądź przekonanie o własnej nieomylności bardzo skutecznie bronią innym dostępu do tego, co uważa, że jest jego i tylko jego. Często sam nie jest w stanie sobie z tym poradzić, przekroczyć o własnych siłach ograniczeń. Zbyt ciasne są umysł i serce. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

Początkowo uczniowie Jezusa, głosząc orędzie Dobrej Nowiny, nawet nie myśleli o zerwaniu z judaizmem. Bez trudu znaleźli dla siebie miejsce jako grupa pobożnych Żydów, oddająca cześć Jezusowi, żyjąca według zasad Jego nauki i przykładu. Jeśli oddawali się działalności misyjnej, to była ona skierowana wyłącznie w stronę Żydów. Wedle powszechnego przekonania, jeśli poganie chcieliby zostać wyznawcami Chrystusa, najpierw musieliby nawrócić się na judaizm. Wszak byli nieczyści. Nie byli spadkobiercami Przymierza! Przypuszczać należy, że gdyby tylko od ciasnych ludzkich umysłów zależało głoszenie Dobrej Nowiny, pewnie nie udałoby się jej wyprowadzić poza granice Izraela. Na szczęście w tę trudną sytuację wkracza Bóg. Najpierw z grona Żydów hellenistów zostaje wybrane grono siedmiu diakonów, potem w Kościele jerozolimskim wybuchają krwawe prześladowania. Szczepan zostaje ukamienowany, inni się rozpraszają. Filip dociera najpierw do Samarii, gdzie czyni wielkie znaki, mówi o Chrystusie, nawraca wielu ludzi, potem w drodze do Gazy głosi kerygmat dworzaninowi egipskiemu i udziela mu chrztu (por. Dz 8, 4-8; 8, 26-40). Dzieje Apostolskie dalej zamieszczają opis nawrócenia Szawła, a potem przedstawiają wizytę Piotra w domu Korneliusza (przypomnianą w dzisiejszej Liturgii Słowa). Nie jest to tylko jakiś ważny, z punktu widzenia rodzącego się Kościoła, wycinek historii. Zostaje oto bowiem pokonana granica mentalna, Ewangelia dociera do pogan. Pierwszy raz! Nie jest to efektem ludzkich spekulacji, ale dokonuje się za sprawą Ducha Świętego. To On w widzeniu każe Korneliuszowi zaprosić Piotra (Dz 10, 32-34), potem zstępuje na niego i jego modlących się przyjaciół. To wydarzenie oznacza dla Piotra prawdziwe nawrócenie, przeobrażenie umysłu i serca. Daje temu wyraz w radosnym okrzyku: "Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby (...)". Porzuca stare nawyki w myśleniu i działaniu. Zaczyna dostrzegać, że to przede wszystkim Duch Święty jest tym, który prowadzi dzieło zbawienia - on ma być Mu posłuszny, zaufać Jego mądrości. Ma być świadkiem Zmartwychwstania. Późniejsze spotkanie z Apostołami w Jerozolimie (Dz 11, 1-18), zdanie relacji z Cezarei jest już tylko formalnym potwierdzeniem tego odkrycia: skoro "zstąpił na nich jak na nas na początku" (w. 15), to znaczy, że poganie są godni przyjęcia Obietnicy. Problem co prawda jeszcze będzie powracał w kwestii szczegółowych przepisów Prawa (Dz 15), ale wyłom w myśleniu już się dokonał.
Dzisiejsza Liturgia Słowa, chrzest Jezusa w Jordanie, zstąpienie Ducha Świętego kierują uwagę na obecność Ducha Bożego w naszym życiu. On jest sprawcą naszego "chcenia i działania", bez Jego pomocy nawet nie jesteśmy w stanie powiedzieć: "Panem jest Jezus!" - pisze św. Paweł. On pomaga nam przekraczać granice mentalne, pozbyć się lęku, odważnie głosić Chrystusa poganiejącemu światu. Bez Jego mocy jesteśmy niczym. On obdarza mądrością, wskazuje kierunek. Posłuszeństwo Duchowi Świętemu jest źródłem owego radosnego zdumienia, którego doświadcza dziś św. Piotr. Warto o tym pamiętać szczególnie dziś, kiedy tyle wokół przygnębienia i gdy tylu ludzi porzuca Boga dla wygody, kariery, pieniędzy. On poradzi sobie i z tym, bo jest większy od ciasnego ludzkiego serca. W Nim nasza siła i nadzieja.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-01-10

Autor: wa