Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powtórka z Kiszczaka

Treść

Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok skazujący gen. Czesława Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci 9 górników strajkujących w kopalni "Wujek" w 1981 r. i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Swojego oburzenia takim orzeczeniem nie kryli koledzy zabitych, którzy występowali jako oskarżyciele posiłkowi.
Kierując sprawę do ponownego rozpatrzenia, Sąd Apelacyjny w Warszawie zarzucił sądowi pierwszej instancji niedokonanie ustaleń w zakresie winy oskarżonego oraz niewykazanie związku przyczynowego między wydaniem szyfrogramu a przyczynieniem się do śmierci górników. W marcu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał gen. Czesława Kiszczaka na karę 4 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, zmniejszając ją na mocy amnestii do
2 lat w zawieszeniu na 3 lata. Sąd uznał, że były szef MSW, wysyłając 13 grudnia 1981 r. tajny szyfrogram, zamiast wydać rozporządzenie do jednostek milicji, które miały spacyfikować strajkujące zakłady, spowodował zwiększenie niebezpieczeństwa oraz przyczynił się do śmierci i ciężkich obrażeń wśród górników.
Przewodniczący składu sędziowskiego Jerzy Leder w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że strajk górników był legalny, a podjęcie akcji pacyfikacyjnej i użycie przez milicję broni palnej stanowiło naruszenie podstawowych praw protestujących. Takie działanie jest zbrodnią komunistyczną, jeżeli zostanie ustalone przez sąd pierwszej instancji, że funkcjonariusz państwa komunistycznego dopuścił się czynu wówczas uznanego za karalny.
- Sądy umywają ręce - ocenił zapadły wyrok wyraźnie poruszony Jerzy Wartak, jeden z poszkodowanych w kopalni "Wujek". - Jestem zawiedziony, wymiar sprawiedliwości przez tyle lat nie potrafi sobie poradzić z tą sprawą, winnych jak nie ma, tak nie ma. Tyle instancji, tyle lat czekania, a efekt jest zerowy - dodał.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mecenas Janusz Margasiński stwierdził, że sąd apelacyjny mógł sprawę zakończyć, przyjmując sam od siebie, że mamy do czynienia ze zbrodnią komunistyczną. Tymczasem sprawa jest zagrożona przedawnieniem - o co wnioskował obrońca Kiszczaka, chyba że sąd uzna ją za zbrodnię komunistyczną.
Poprzedni proces Kiszczaka t oczył się w latach 1994-1996 i zakończył się uniewinnieniem. Po roku wyrok ten uchylił warszawski sąd apelacyjny. Natomiast proces byłych milicjantów toczy się już po raz trzeci.
Zenon Baranowski



Piotr Duda, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności":
Z wyrokami sądów się nie dyskutuje. Dlatego nie chcę bezpośrednio odnosić się do apelacji. Nie ukrywam jednak, że jestem zawiedziony. Uważam, że dzisiejszy wyrok to ciąg dalszy niemocy polskiego państwa, które chce być nazywane państwem prawa. Trwające latami procesy Kiszczaka oraz milicjantów strzelających w "Manifeście Lipcowym" i "Wujku" wciąż nie zakończyły się prawomocnymi wyrokami. Wciąż pojawiają się jakieś błędy proceduralne czy "nieuwagi" sądu, tymczasem zbrodnia pozostaje nieosądzona, a ukaranych nie ma.
Przypomnę, że po wyroku I instancji Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" zdecydował o wystąpieniu do prezydenta RP o pozbawienie Kiszczaka stopnia generalskiego po uprawomocnieniu się wyroku. Czekamy zatem z tą inicjatywą do ponownego rozpatrzenia i zakończenia sprawy. Dla "Solidarności" Czesław Kiszczak jest zbrodniarzem i nie ma prawa nosić szlifów generalskich. Żadna amnestia tego nie zmieni. Głęboko wierzę, że wysłanie przez Kiszczaka tajnego szyfrogramu było zbrodnią komunistyczną i generał podczas kolejnego procesu zostanie za to sprawiedliwie osądzony.
not. MA

"Nasz Dziennik" 2005-02-11

Autor: ab