Powszechne rozczarowanie
Treść
Rok po "pomarańczowej rewolucji" ukraińskie społeczeństwo jest powszechnie rozczarowane jej efektami. Ukraińcy mają za złe, że nie doprowadziła ona do poprawy warunków życia rzesz ludzi. Jedynie przedstawiciele świata biznesu uważają, że zmiany są już zauważalne. Dzisiaj w Kijowie odbędą się centralne uroczystości upamiętniające pierwszą rocznicę "pomarańczowej rewolucji".
Zwolennicy odsuniętego rok temu od władzy układu już w niedzielę rozpoczęli obchody rocznicy ubiegłorocznych wydarzeń. W Kijowie stypę po "pomarańczowym" Majdanie urządzili zwolennicy Postępowej Socjalistycznej Partii Ukrainy (PSPU). Zebrani na centralnym placu stolicy - Majdanie Niepodległości - domagali się zjednoczenia Ukrainy z Rosją i Białorusią, oraz protestowali przeciwko polityce obecnych ukraińskich władz.
Radykalni socjaliści uważają, że "pomarańczowa rewolucja" i wygrana Juszczenki w wyborach nie przyniosły żadnych zmian. Według protestujących, których liczbę milicja oszacowała na kilka tysięcy, obecne władze Ukrainy wyprzedają za bezcen majątek narodowy, służą Ameryce i prześladują prawosławnych. Przewodnicząca PSPU Natalia Witrenko stwierdziła, powołując się na byłego prezydenta Leonida Kuczmę, że ubiegłoroczna rewolucja dokonała się "na rozkaz USA".
Witrenko stwierdziła, że lekarstwem na ukraińskie problemy jest odrodzenie Związku Sowieckiego, ewentualnie zjednoczenie Ukrainy z jej "wiecznymi partnerami strategicznymi" - Rosją i Białorusią. Nad demonstrantami powiewały flagi Federacji Rosyjskiej, a Natalia Witrenko pozdrawiała z trybuny prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę.
Przewodnicząca PSPU zasugerowała, że prezydent Juszczenko od dawna działa na rzecz interesów obcych państw. - Czyżby Ukraińcy nie wiedzieli, kim jest Juszczenko, który 7 lat stał na czele Naszej Ukrainy i dzięki niemu za granicę przelewano miliardy - przekonywała zebranych.
Wielu Ukraińców uważa, że tak naprawdę cały czas rządzą ci sami ludzie. Podobną opinię wygłosił niedawno przewodniczący parlamentu Wołodymyr Łytwyn. Stwierdził on, że "rewolucja pomarańczowa" była łagodnym przewrotem pałacowym, który wszystko pozostawił tak, jak było przedtem. - To była tylko szansa zmian na Ukrainie. (...) Ludzie nadal czekają, kiedy ich rozpoczną uszczęśliwiać. Ale na razie wodzowie "rewolucyjni" uszczęśliwiają się sami - powiedział w wywiadzie dla tygodnika "2000".
Wołodymyr Łytwyn deklarował, że jego ugrupowanie, Partia Ludowa, nie będzie obecne na dzisiejszych uroczystych obchodach rocznicy "rewolucji pomarańczowej". - Jest to rocznica skomplikowanych, dramatycznych zdarzeń. (...) Trzeba sobie uświadomić, co udało się zrealizować, a czego nie. I tylko wtedy wychodzić na plac Niepodległości do ludzi - wyjaśniał motywy odmowy uczestnictwa w dzisiejszych uroczystościach przewodniczący parlamentu.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2005-11-22
Autor: ab