Powrót Kubicy, dominacja Ferrari
Treść
Robert Kubica uzyskał dziewiąty i dwunasty czas podczas dwóch serii treningowych poprzedzających niedzielny wyścig o Grand Prix Francji. Polak był pierwszym kierowcą, który pojawił się wczoraj na torze Magny-Cours. Prawie trzytygodniowa przerwa wywołała u niego ogromny głód startów, i to było widać. Obie sesje zdominowały bolidy Ferrari, za kierownicą których siedzieli Fin Kimi Raikkonen i Brazylijczyk Felipe Massa.
Kubica wyjechał na tor jako pierwszy, ale po pokonaniu jednego okrążenia zjechał do boksu. Przez kilka najbliższych minut mechanicy BMW-Sauber próbowali znaleźć optymalne ustawianie bolidu Polaka. Krakowianin łącznie pokonał 19 okrążeń, w najszybszej próbie uzyskał 1.16,338 min. Dało mu to dziewiąte miejsce. W pierwszym treningu dominowali kierowcy Ferrari, Raikkonen i Massa. Dopiero szósty czas uzyskał borykający się z technicznymi problemami lider klasyfikacji mistrzostw świata, Brytyjczyk Lewis Hamilton (McLaren Mercedes). Druga sesja ponownie przebiegła pod dyktando bolidów w charakterystycznych, czerwonych barwach. Tym razem minimalnie szybszy był Massa, drugi czas uzyskał Raikkonen. Kubica pojechał spokojnie, ale wykonał ogrom pracy. Pokonał bowiem aż 42 okrążenia, uzyskał dwunasty czas treningu (1.16,236).
Formuła 1 wraca do Europy po dwóch eliminacjach w Ameryce Północnej. Wypad za ocean nie był miły dla Kubicy, jak wiadomo w GP Kanady przeżył straszliwy wypadek, w USA w ogóle nie startował. Polak ma nadzieję, że to, co złe, już za nim i teraz będzie tylko dobrze. "Dobrze" oznacza punktowane, jak najwyższe miejsca na mecie poszczególnych wyścigów. To cele krakowianina i jego zespołu. Szef BMW-Sauber Mario Theissen nie ukrywa bowiem, że oczekuje od swych kierowców regularnych punktowych zdobyczy. Niemiecki zespół walczy o trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, chce umocnić swą pozycję wśród najlepszych. McLarena i Ferrari (przynamniej na razie) nie ma szans doścignąć, ale ma ambicję otwierać grupę pościgową.
Kubica nie przepada za torem Magny-Cours. - Nie jest moim ulubionym, choć z drugiej strony nie sprawia mi większych problemów. Ścigałem się tu już w innych seriach wyścigowych, nie mam jakiś specjalnych wspomnień i emocji. Na pewno jazda bolidem Formuły 1, szczególnie na szykanach, jest jednak dużo przyjemniejsza - mówi krakowianin. Tor lubi za to kolega Polaka z zespołu, Niemiec Nick Heidfeld. - Magny-Cours oferuje wiele atrakcji - dwie podstępne szykany, szybką część i kilka wolnych zakrętów. Jest przy tym wymagający, ale zarazem oferuje trochę ciszy i spokoju. Lubię to - podkreśla.
GP Francji odbędzie się jutro po raz 59. Pierwszy raz najszybsi kierowcy świata rywalizowali tu w 1950 r., impreza rozgrywana jest regularnie od 1955 roku. Rok temu triumfował tu legendarny Michael Schumacher. Był to ósmy (!) sukces Niemca na Magny-Cours i zarazem ostatni. Starszy z braci Schumacherów - jak wiadomo - zakończył już bogatą sportową karierę. Szansę na drugą wygraną ma za to młodszy brat, Ralf, który cztery lata temu był we Francji najlepszy. Obok niego na starcie pojawi się zaledwie dwóch kierowców, którzy na Magny-Cours mijali metę na pierwszym miejscu - Hiszpan Fernando Alonso z zespołu McLaren-Mercedes (wygrał w 2005 r.) oraz Szkot David Coulthard z Red Bull-Renault (2000 r.).
Ciekawostka - wszyscy uczestnicy GP Francji będą musieli przejść kontrolę antydopingową.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-06-30
Autor: wa