Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powodzie na północy, susze na południu

Treść

Światowy kryzys niedoboru wody nie oszczędził Europy. Na odbywającym się w Meksyku 4. Światowym Forum Wody poinformowano, że 41 mln osób nie ma odpowiedniego dostępu do wody pitnej, a 85 mln nie korzysta z właściwego systemu oczyszczania i odprowadzania ścieków oraz z odpowiednich urządzeń sanitarnych.

Miliony Europejczyków dotknięte kryzysem stanowią jednak tylko niewielką cząstkę olbrzymiej 1,1-miliardowej armii ludzi na całym świecie, którzy cierpią na niedostatek wody pitnej, oraz 2,6-miliardowej, czyli stanowiącej prawie połowę ludzkości, rzeszy osób niekorzystających z urządzeń sanitarnych.
Kryzys obecny jest również w Europie, choć prawie wszystkie kraje tego kontynentu należą do grupy państw rozwiniętych gospodarczo. Szczególnie widoczny jest on we wschodniej części Starego Kontynentu. - W wielu miastach Europy infrastruktura postarzała się i wymaga niezwłocznych działań - powiedział podczas meksykańskiego Forum Jeroen van der Sommen z holenderskiego Projektu Wodnego.
Inni mówcy zwracali też na przykład uwagę, że kraje południa Europy nawiedzane są coraz częściej przez dotkliwe susze, które wpływają negatywnie na dostępność wody, gdy z kolei na północy występuje zagrożenie powodziami. Podkreślano także, że cały kontynent musi pomóc krajom wschodnioeuropejskim i podjąć zadanie renowacji tamtejszych urządzeń wodnych, które nieraz liczą sobie setki lat.
Delegaci na Światowe Forum Wody oceniają, że w Europie prawie połowa zużytej wody i ścieków jest wypuszczana z powrotem do środowiska bez odpowiedniego oczyszczania. Na to nakładają się coraz wyraźniejsze zmiany klimatyczne, które coraz bardziej utrudniają przewidywanie pogody i zapobieganie skutkom ewentualnych kataklizmów klimatycznych. - Katastrofy przyrodnicze traktowane są w Europie jako coś chwilowego, gdy tymczasem niektóre kataklizmy stają się już zjawiskami strukturalnymi, stałymi - oceniła hiszpańska posłanka do Parlamentu Europejskiego Cristina Gutierrez.
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-03-21

Autor: ab