Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powiernictwo Pruskie znów w Strasburgu

Treść

Powiernictwo Pruskie planuje w najbliższych tygodniach złożyć kolejne pozwy przeciw Polsce do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - poinformował nas Rudi Pawelka, przewodniczący organizacji. Lawinowo narasta także liczba pozwów w polskich sądach, składanych przez Niemców domagających się zwrotu ziem i majątków na terenie naszego kraju. Tymczasem rzecznik niemieckiego rządu poinformował "Nasz Dziennik", że gabinet Angeli Merkel nie widzi potrzeby żadnych dodatkowych oświadczeń w sprawie niemieckich roszczeń, gdyż nigdy ich nie popierał. Zdaniem polskich prawników i polityków, taka deklaracja Niemców jest nic nie warta, ponieważ nie zmienia niemieckiej doktryny prawnej, która nadal uznaje, że przesiedlenia Niemców były niezgodne z prawem. Stanowisko polskich ekspertów jest jednoznaczne: aby definitywnie zamknąć sprawę roszczeń, rząd w Berlinie powinien zmienić swoje przepisy potwierdzające ich prawomocność albo przyjąć roszczenia na siebie.



- Polski i niemiecki rząd stoją na stanowisku, że we wzajemnych polsko-niemieckich stosunkach nie ma żadnych otwartych roszczeniowych kwestii. Obydwie strony to stanowisko wielokrotnie już powtarzały - poinformowała nas Claudia Heser, rzecznik gabinetu Angeli Merkel. - Rząd niemiecki nie popiera pozwów roszczeniowych "wypędzonych" przygotowanych przez tzw. Powiernictwo Pruskie ani przez ich potomków. Jest to stanowisko, które nieprzerwanie reprezentuje nie tylko obecny, ale także reprezentował dawny rząd niemiecki - oświadczył z kolei rzecznik ministra spraw zagranicznych Franka W. Steinmeiera, Stefan Bredohl. O wspólne polsko-niemieckie oświadczenie w kwestii roszczeń od dawna zabiega polskie MSZ. Premier Jarosław Kaczyński jednoznacznie stwierdził, że powtarzane przez niemiecki rząd deklaracje, iż nie popiera indywidualnych roszczeń, są niewystarczające, gdyż potrzeba konkretnego oświadczenia, że nie ma podstaw prawnych do takich roszczeń zarówno w zakresie prawa krajowego, jak i międzynarodowego.
Zdaniem wicemarszałka Janusza Dobrosza (LPR), tłumaczenia niemieckiego rządu, że nigdy nie popierał i nie popiera roszczeń, to próba swoistego zakamuflowania sytuacji. - Minister Anna Fotyga ma rację, walcząc o polsko-niemieckie oświadczenie rządowe. Niemcy nie zmienili wewnętrznych przepisów, które uznają przesiedlenia za niezgodne z prawem. Dwukrotnie Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe tę wykładnię niemieckiego prawa potwierdzał. Nie została ona jednak zmieniona - zaznacza w rozmowie z nami marszałek Dobrosz.
Polscy politycy przypominają, że w 1998 roku ówczesny minister spraw zagranicznych Niemiec oświadczył, iż roszczenia indywidualne są uprawnione i w tym samym roku Bundestag przyjął rezolucję, która wzywała rząd niemiecki do wyegzekwowania tego.
- Potrzebna jest jednoznaczna deklaracja rządu niemieckiego, że bierze na siebie skutki ewentualnych roszczeń. Nikt bowiem nie jest w stanie przewidzieć, jakie będą wyroki sądowe w tych sprawach - zauważa Janusz Wojciechowski (PSL), deputowany do PE. - Słowna deklaracja rządu, że nie popiera roszczeń, nie jest nic warta! To powinno być już dawno zrobione. Błędem kolejnych polskich rządów było niezałatwienie tej sprawy wtedy, gdy były ku temu możliwości. Najpierw w 1990 roku, a potem przed wejściem Polski do Unii Europejskiej - dodaje. - Oczywiście oświadczenia zarówno Gerharda Schroedera, jak i Angeli Merkel stwierdzają, że państwo niemieckie tych roszczeń nie popiera. Ale to są tylko oświadczenia słowne! Musimy się zabezpieczyć w pełni! - podsumowuje marszałek Dobrosz.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Aneta Jezierska
"Nasz Dziennik" 2007-07-15

Autor: wa