Powiernica Najświętszego Serca Jezusa
Treść
Zdjęcie: / Nasz Dziennik
Mimo że kult Najświętszego Serca Jezusa ma długie i bogate dzieje, to jednak pozostaje nierozdzielnie związany z osobą i doświadczeniami duchowymi św. Małgorzaty Marii Alacoque. To ona została wybrana przez Chrystusa, aby Jego Najświętsze Serce zostało odkryte jako żywe źródło pobożności i natchnienie do pełnienia dzieł miłości w Kościele. Bardzo wcześnie jej sława dotarła także do Polski. Dlatego odnawiając pamięć o Bożej miłości, którą ukazuje Najświętsze Serce Jezusa, warto choćby skrótowo przyjrzeć się świętemu życiu Małgorzaty Marii Alacoque, wydobywając z niego to, co miało i ciągle ma znaczenie dla rozwoju kultu Najświętszego Serca Jezusa.
W promieniach świętości
Papież Benedykt XV, kanonizując Małgorzatę Marię Alacoque, napisał: „Skoro tylko w mieścinie rozeszła się wieść o jej śmierci, pojawiła się żałoba jakby z powodu publicznego nieszczęścia i wszyscy na drogach głośno mówili: ’Umarła święta’. Także dzieci, na swój sposób wołały: ’Umarła święta wśród świętych Marii’” (Bulla Ecclesiae consuetudo – 13 maja 1920 r.). „Świętymi Mariami” nazywano we Francji Siostry Wizytki.
Małgorzata Maria Alacoque zajaśniała w całym swoim życiu wyjątkową świętością, którą z podziwem i głębokim przekonaniem dostrzegali jej współcześni. Przytoczone przez Papieża Benedykta XV w bulli kanonizacyjnej fakty, mówiące o reakcji na jej śmierć, która nastąpiła 17 października 1690 r., kiedy zakonnica miała 43 lata, rzeczywiście były potwierdzeniem wyjątkowego uznania, jakim cieszyła się za życia. Było to życie całkowicie podporządkowane realizacji misji zleconej jej przez Chrystusa i dążeniu do coraz większej świętości, opromienionej wręcz spektakularnymi łaskami i wydarzeniami, związanymi z objawieniami Najświętszego Serca Jezusa.
Maria Małgorzata urodziła się 22 lipca 1647 r. w miejscowości Verosvres w diecezji Autun. Od najwcześniejszych lat pragnęła poświęcić się Bogu, czego dowodzi złożony przez nią ślub czystości w wieku czterech lat (1651 r.). W 1671 r. wstąpiła do zakonu wizytek w Paray-le-Monial. O wyborze tego zakonu zdecydowały odwiedziny w klasztorze w Paray, w którego rozmównicy usłyszała słowa Chrystusa: „To tutaj chcę cię mieć”. W 1672 r. złożyła śluby zakonne. Niektóre daty pozwalają śledzić jej życie w klasztorze: w 1684 r. została asystentką matki Marii Krystyny Melin, przełożonej domu, w 1685 r. została mianowana mistrzynią nowicjuszek, pełniąc tę funkcję do 1687 r.; w tymże roku wybrano ją na asystentkę.
Za tymi zwyczajnymi wydarzeniami i funkcjami pełnionymi w klasztorze kryje się wielkie życie osoby niezwykle zjednoczonej z Bogiem i poświęcone Mu bez reszty. W klasztorze stała się powiernicą i apostołką Najświętszego Serca Jezusa, które dzięki niej otoczone zostało wyjątkową czcią trwającą do dziś. Cieszyła się Bożą przychylnością od dzieciństwa, ale sławną uczyniły ją wielkie i przejmujące wizje, którymi została obdarowana. Cztery doznane objawienia mają szczególne znaczenie dla duchowości św. Małgorzaty Marii i należą integralnie do przesłania przekazanego przez Chrystusa za Jej pośrednictwem całemu Kościołowi.
Doznane objawienia
27 grudnia 1673 r., we wspomnienie świętego Jana Ewangelisty, Małgorzata zostawiła infirmerię, aby udać się do kaplicy, i uklękła przed kratą chóru. Wtedy ukazał się jej Pan Jezus, a ona poczuła się „cała objęta Bożą obecnością”. Została zaproszona do zajęcia tego miejsca, w którym znajdował się św. Jan w czasie Ostatniej Wieczerzy. „Moje Boskie Serce – powiedział do niej Jezus – jest tak owładnięte miłością do ludzi, że nie mogąc już zamknąć w sobie płomieni swojej gorejącej miłości, potrzebuje, aby ona się rozlała. Wybrałem cię jako przepaść niegodności i ignorancji, by wypełnić ten wielki zamysł, ażeby wszystko zostało dokonane przeze Mnie”. Aby ją oświecić, Jezus objawił jej „cudowne dzieła swojej miłości i niezgłębione tajemnice swego Najświętszego Serca, które ukrywał przed nią aż do tego dnia”.
Po innych licznych objawieniach nowe wyjątkowe wydarzenie nastąpiło na początku 1674 r., prawdopodobnie w piątek. Boskie Serce ukazało się jej na płonącym tronie, „bardziej promieniejące niż słońce i bardziej przeźroczyste niż kryształ”. Było „otoczone koroną z cierni symbolizujących rany spowodowane naszymi grzechami, a nad nim stał krzyż oznaczający, że od pierwszych chwil swego wcielenia, to znaczy do chwili, w której Najświętsze Serce zostało utworzone, krzyż był w nim postawiony i od pierwszej chwili było napełnione wszelką goryczą”.
Kilka miesięcy później, w piątek po święcie Bożego Ciała, podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu Jezus ukazał się świętej „cały promieniujący chwałą, ze swoimi pięcioma ranami, jaśniejącymi jak pięć słońc, i z wszystkich członków tego świętego człowieczeństwa wychodziły płomienie, ale przede wszystkim z Jego cudownej piersi, która podobna była do pieca, a gdy się otwarło – jak pisze Małgorzata Maria – odkryła całe miłujące i godne miłości Serce, które było źródłem tych płomieni”. Jezus ubolewał nad niewdzięcznością ludzi: „Ale moje pragnienie czynienia im dobrze spotyka się – jako odpowiedzią – jedynie z oziębłością i obojętnością”. Jezus poprosił ją, aby ich w tym zastąpiła, podczas gdy z Jego Serca wychodził płomień tak gorejący, iż myślała, że ją unicestwi. Potem prosił ją, aby przyjmowała Komunię Świętą w każdy pierwszy piątek miesiąca i w nocy z czwartku na piątek, od jedenastej do północy adorowała Go, upadłszy twarzą do ziemi. Zostały w ten sposób pokazane dwie zasadnicze praktyki związane z kultem Najświętszego Serca: Komunia Święta w pierwszy piątek i Godzina Święta.
Między 13 i 20 czerwca 1675 r., w czasie oktawy Bożego Ciała, prawdopodobnie w niedzielę, miało miejsce przedziwne i najbardziej decydujące objawienie. Pan Jezus powiedział, iż czuje się zraniony przez braki czci ze strony wiernych i przez świętokradztwa bezbożnych, dodając: „Tym, co dla mnie jest jeszcze boleśniejsze, jest to, że serca mnie poświęcone czynią to samo”. Jezus prosił ponadto, aby w piątek po oktawie Bożego Ciała zostało ustanowione specjalne święto, by czcić Jego Serce Komuniami i okazywaniem Mu wdzięczności, a w ten sposób wynagradzać za niewdzięczność, którą otrzymuje, podczas gdy jest wystawiony na ołtarzach: „Zwróć się do mojego sługi i powiedz mu ode mnie, aby uczynił, co tylko możliwe, aby ustanowić ten kult i sprawić radość mojemu Sercu”. Chodzi o o. Klaudiusza de la Colombière, przełożonego domu jezuitów w Paray, a dzisiaj świętego, który stał się kierownikiem duchowym mistyczki.
W późniejszym objawieniu, po 1678 r., Pan Jezus, pokazując na nowo Małgorzacie Marii skarby swojego Serca, uczynił ją ich dziedziczką i apostołką.
Gorliwa apostołka
Małgorzata Maria podjęła Boże wezwanie z całą gorliwością, stając się apostołką kultu, który miał wzbudzić u wiernych adorację Najświętszego Serca Jezusa. Działała w sposób właściwy dla swojego środowiska i dla swoich czasów, dowodząc, że jej misja ma rzeczywiście źródło w Bożym wezwaniu. Po ludzku biorąc, jej gorliwość i zapał byłyby po prostu niezrozumiałe. W szerzeniu kultu Najświętszego Serca Jezusa szczególnej wymowy nabrały dwa wydarzenia, które miały miejsce w klasztorze Wizytek w Paray w 1685 i 1686 roku. W dniu 20 lipca 1685 r. Małgorzata Maria oddawała po raz pierwszy wraz z nowicjatem publiczną cześć Najświętszemu Sercu Jezusa w kaplicy klasztornej; 21 czerwca 1686 r. cała wspólnota klasztorna jednoczyła się z nią w obchodzeniu święta Najświętszego Serca Jezusa. Od tej chwili propagowany przez Małgorzatę Marię kult zaczął zataczać coraz szersze kręgi i utrwalać się mimo ciągle pojawiających się przeszkód.
Z biegiem lat kult Najświętszego Serca Jezusa stał się ważną częścią „depozytu łaski”, posiadanego przez Kościół, jak mówił Papież Pius XII, łącząc się już nierozerwalnie z osobą Małgorzaty Marii Alacoque, która 18 września 1864 r. została ogłoszona błogosławioną, a 13 maja 1920 r. – świętą. Paray-le-Monial, gdzie Małgorzata Maria dojrzewała w świętości i gdzie w wyjątkowy sposób jej samej i za jej pośrednictwem wszystkim wierzącym objawiło się Najświętsze Serce Jezusa, stanowi żywy pomnik tego, co św. Jan z przejęciem zapisał w swojej Ewangelii: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16-17).
ks. prof. Janusz KrólikowskiNasz Dziennik, 20 czerwca 2014
Autor: mj