Powiało lekkim optymizmem
Treść
W rozegranym w Wolfsburgu meczu dwóch finalistów piłkarskich mistrzostw świata Polska pokonała Chorwację 1:0 (0:0). Jedynego gola strzelił Euzebiusz Smolarek. Było to pierwsze w historii zwycięstwo Biało-Czerwonych nad Chorwatami, do tego odniesione w bardzo ważnym momencie - tuż przed inauguracją mundialu i tuż po kiepskim meczu z Kolumbią.
Polacy bardzo chcieli zatrzeć fatalne wrażenie, jakie pozostawili w pamięci widzów po wtorkowym towarzyskim pojedynku z Kolumbią. Dlatego do sobotniego spotkania przystąpili bardzo zmobilizowani i zmotywowani. Trener Paweł Janas nieco zaskoczył ustawieniem, na boisku pojawiło się aż pięciu pomocników, z przodu grał tylko Maciej Żurawski. Dzięki temu nasi mieli wygrać walkę o środek pola i szybkimi podaniami uruchamiać "Żurawia" i dwóch dynamicznych pomocników - Smolarka i Jacka Krzynówka. O ile pierwsze zadanie zostało wypełnione nieźle, o tyle strzeleckich sytuacji pod bramką rywala Polacy nie stworzyli za wiele. Pierwsi gola mogli strzelić Chorwaci, ale w 9. min Artur Boruc obronił uderzenie z bliska Ivicy Olica. W 22. min znów było groźnie pod naszą bramką po rzucie wolnym, jednak górą ponownie był Boruc. Tuż przed przerwą mogło i powinno być 1:0 dla Chorwatów - wpierw w 42. min Dario Srna trafił z wolnego w poprzeczkę, a kilka chwil później Niko Kranjcar przestrzelił z najbliższej odległości. Aktywa Polaków ograniczyły się do dwóch strzałów Krzynówka z dystansu - jeden wybronił Tomislav Butina, drugi był minimalnie niecelny.
W 50. min kolejną szansę mieli podopieczni Zlatko Kranjcara, lecz i tym razem Ivan Bosnjak nie trafił do bramki, gdy znajdował się sam na sam. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i cztery minuty później było 1:0 - dla Polski. Żurawski zacentrował z rzutu rożnego dokładnie na głowę Euzebiusza Smolarka, a ten efektownym strzałem nie dał szans Butinie. Nasi objęli zatem prowadzenie i już do końca meczu go nie oddali. Chorwaci starali się atakować i szybko doprowadzić do wyrównania, nasi chcieli utrzymać wynik, kontrolując i zwalniając grę. Swój cel zrealizowali podopieczni Janasa, którzy w końcówce zagrozili jeszcze chorwackiej bramce po uderzeniu Żurawskiego. Najlepszą szansę na doprowadzenie do remisu zmarnował Bosko Balaban, którego groźny strzał obronił Boruc.
Paweł Janas był zadowolony z wyniku i znacznych postępów w grze w porównaniu z meczem przeciw Kolumbii. - Ale nie wszystko wyglądało jeszcze idealnie, mamy kilka dni do spotkania z Ekwadorem i postaramy się je optymalnie wykorzystać. Chyba każdy element można jeszcze poprawić - skomentował selekcjoner.
Na pewno Polacy zaprezentowali się - w porównaniu z meczem w Chorzowie - dużo lepiej pod względem fizycznym. Grali agresywnie, zdecydowanie, nie bali się podjąć walki. O ile ustawienie 1-4-5-1 w miarę sprawdziło się, jeśli chodzi o defensywę (acz błędów, niestety, nie zabrakło - brawo za to dla Mariusza Jopa za kilka interwencji), o tyle w ofensywie było już gorzej. Osamotniony Maciej Żurawski często musiał cofać się po piłkę, tracił przez to dużo sił i nie był tak groźny, jak zazwyczaj. Powinien mieć także mocniejsze wsparcie z obu skrzydeł.
Powiało jednak małym optymizmem. Nasi pozytywnie zareagowali po wtorkowym niepowodzeniu, chcieli się zrehabilitować i to im się udało. Gra nie była jeszcze co prawda idealna, ale z każdym dniem powinno być lepiej. Janas rozwiał chyba także wszystkie wątpliwości związane z osobą pierwszego bramkarza - będzie nim Boruc.
Polska - Chorwacja 1:0 (0:0). Bramka: Euzebiusz Smolarek (54. - głową). Sędziował: Florian Meyer (Niemcy). Polska: Boruc - Baszczyński, Jop, Bąk (76. Bosacki), Żewłakow - Smolarek (83. Jeleń), Radomski, Sobolewski (85. Lewandowski), Szymkowiak (64. Mila), Krzynówek (73. Kosowski) - Żurawski (90. Rasiak).
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-06-05
Autor: ab