Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powalczą o igrzyska

Treść

Przed wyjazdem na mistrzostwa świata do Szwecji polscy piłkarze ręczni przekonywali, że ich podstawowym zadaniem będzie zajęcie miejsca od 2. do 7., gwarantującego występ w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Londynie. Sobotnia porażka z Danią zamknęła naszym drzwi do strefy medalowej, wczorajsza wygrana z Serbią przybliżyła do realizacji celu minimum.
W sobotę, przed pojedynkiem z Duńczykami, nasi mieli realne szanse na awans do półfinału, musieli jednak ten niezwykle ważny mecz wygrać. Zadanie to było trudne, ale nie niewykonalne, co Polacy często powtarzali. Rozpoczęli faktycznie świetnie, od prowadzenia 2:0 (a mogli wygrywać nawet wyżej), ale nagle zatracili gdzieś impet i skuteczność. Niestety na długo, rywale wykorzystali to bezlitośnie, strzelając siedem bramek z rzędu. W ogóle pierwsza połowa w wykonaniu Biało-Czerwonych była fatalna, najgorsza na mistrzostwach. Wydawało się, że jest po wszystkim, ale nasi pokazali charakter i oblicze prawdziwych wojowników. Po przerwie praktycznie sparaliżowali duńskie aktywa, raz za razem wyprowadzając kapitalne akcje. Mariusz Jurkiewicz i Grzegorz Tkaczyk znajdowali sposób na obronę rywali, w bramce swoje robił Sławomir Szmal, a w końcówce niezawodny Piotr Wyszomirski, i w 54. minucie było już tylko 23:25. Niestety, mimo ambitnej postawy, zmniejszenia straty do jednego tylko trafienia, nasi nie zdołali choćby wyrównać. - Może za bardzo chcieliśmy? Czasami, gdy chęci są wielkie, głowa przestaje funkcjonować - podsumował trener Bogdan Wenta.
Wczoraj, zanim jeszcze nasi wyszli na boisko, by walczyć z Serbami, otrzymali kolejny cios. Oto bowiem Szwedzi pokonali Chorwatów, co ostatecznie zamknęło Biało-Czerwonym drzwi do półfinału. Stało się jasne, że o medalach muszą zapomnieć, ale nadal mieli o co grać. Konkretnie - o lokatę co najmniej siódmą, gwarantującą występ w olimpijskich kwalifikacjach. Wczorajsze starcie podopieczni Wenty znów rozpoczęli dobrze, od prowadzenia 2:0. Do 14. minuty, efektownego gola Karola Bieleckiego i wyniku 5:3 było dobrze i optymistycznie, ale nasi złapali zadyszkę. Zaczęli gubić się w ataku, oddawać rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Efektem było długie siedem minut bez jednego choćby trafienia. Rywale bezlitośnie to wykorzystali, zdobywając pięć goli z rzędu. Sytuacja stała się trudna, na szczęście Polacy w porę opanowali nerwy. Po dwóch akcjach Tomasza Tłuczyńskiego i Bieleckiego na tablicy wyników pojawił się remis 8:8 i odetchnęliśmy. Co prawda na przerwę to Serbowie zeszli z minimalnym prowadzeniem, ale nie było tak źle, jak dzień wcześniej przeciw Duńczykom. W drugiej połowie, dokładnie w 34. minucie, rozpoczął się popisowy fragment Polaków. Uszczelnili obronę, a ze znakomicie wyprowadzanych kontr strzelili cztery kolejne bramki i wygrywali 17:13. Przy wyniku 20:15 sytuacja zdawała się być opanowana, lecz naszych znów dopadła niemoc. Stracili pięć goli, na szczęście dwie bardzo ważne bramki Marcina Lijewskiego pozwoliły odetchnąć, ale za chwilę trzy razy z rzędu trafili Serbowie. Już do ostatniej syreny mecz był szalenie zacięty, nerwowy, dramatyczny, na szczęście kropkę nad "i" postawili Biało-Czerwoni. Zwycięską bramkę na 10 sekund przed końcem zdobył Bielecki...
Dania i Szwecja awansowały do półfinału. W tabeli Polska jest na razie trzecia, punkt przed Chorwacją, z którą zagramy jutro.
Piotr Skrobisz
Wyniki spotkań grupy 2.
Sobota: Serbia - Szwecja 24:28 (13:12), Chorwacja - Argentyna 36:18 (19:6), Polska - Dania 27:28 (9:15). Szmal, Wyszomirski - Jurkiewicz 6, Tłuczyński 6, Kuchczyński 4, Tkaczyk 4, Zaremba 2, Jurecki 2, Jaszka 2, Bielecki 1, Grabarczyk, Jurasik, Lijewski, Rosiński, Siódmiak.
Niedziela: Szwecja - Chorwacja 29:25 (14:12), Dania - Argentyna 31:24 (17:12), Polska - Serbia 27:26 (10:11). Szmal, Wyszomirski - Tłuczyński 10, Bielecki 4, Lijewski 4, Jurasik 3, Rosiński 2, Jurecki 1, Jurkiewicz 1, Tomczak 1, Zaremba 1, Grabarczyk, Kuchczyński, Tkaczyk, Siódmiak.
Nasz Dziennik 2011-01-24

Autor: jc