Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Potrzebny będzie sztab tłumaczy

Treść

Jeśli strona polska nie zastrzegła sobie prawa do otrzymania raportu końcowego moskiewskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego - znajdą się w nim ustalenia dotyczące przyczyn katastrofy polskiego Tu-154M - przetłumaczonego na język polski równocześnie z raportem w jednym z oficjalnych języków możemy nie zdążyć w ciągu 60 dni wnieść swoich zastrzeżeń. Raport może liczyć nawet kilka tysięcy stron, a językami oficjalnymi Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego są: angielski, arabski, francuski, hiszpański, rosyjski i chiński. Doświadczenia Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie pokazują, że na przetłumaczenie około 1300 kart akt rosyjskiego śledztwa potrzeba ponad dwóch miesięcy.
W ocenie posła Jerzego Polaczka, prezesa Polski Plus, istotnym elementem w procedurze badania katastrofy smoleńskiej - wynikającym z wyznaczenia przez Rzeczpospolitą Polską tylko obserwatora zgodnie z załącznikiem 13 konwencji chicagowskiej - jest wybór języka, w którym zostanie sporządzony raport końcowy Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) z siedzibą w Moskwie. Językami oficjalnymi Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) są: angielski, arabski, francuski, hiszpański, rosyjski i chiński. - Dokonany przez rząd polski wybór pozycji prawnej Polski w badaniu przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem niesie pod tym względem istotne konsekwencje praktyczne z uwagi na konieczność odniesienia się w ciągu 60 dni od daty pisma przewodniego do raportu końcowego, który wraz z załącznikami będzie liczył co najmniej kilka tysięcy stron - szacunkowo co najmniej między pięcioma a dziesięcioma tysiącami - podkreślił Polaczek. Zauważył, że jeśli strona polska nie zastrzegła, by dokument został przesłany do Polski w innym języku niż jeden z obowiązujących w ICAO, może się zdarzyć, że nie zdążymy z przesłaniem do MAK swoich uwag do raportu, a to byłaby kompromitacja.
W ocenie Polaczka, "z uwagi na bezprecedensowość katastrofy pod Smoleńskiem w historii międzynarodowego lotnictwa, w której śmierć ponieśli Prezydent Rzeczypospolitej wraz z małżonką oraz wszyscy członkowie delegacji - upoważnieni przedstawiciele naszego państwa winni mieć możliwość pełnego wykorzystania czasu, który wynika z konwencji chicagowskiej, do złożenia istotnych i uzasadnionych uwag do Raportu Końcowego". Taka droga zostanie mocno ograniczona, jeśli raport po jego przekazaniu będzie wymagał przetłumaczenia na język polski. Tu możemy odwołać się do doświadczeń polskiej prokuratury w tej sprawie, dla której ok. 1300 stron akt tłumaczone będzie ponad dwa miesiące. Jak zauważył poseł, z uwagi na fakt, iż katastrofie uległ statek powietrzny przekraczający masę 5700 kg, odbiorcą raportu będzie także Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego. - Opinia publiczna w Polsce nie posiada jakichkolwiek informacji, czy władze polskie zgłaszały zastrzeżenia bądź uzgadniały wybór języka przygotowywanego przez MAK raportu końcowego - zauważył Polaczek, który skierował do prezesa Rady Ministrów RP zapytanie w tej sprawie. Poseł w 11 już interpelacjach dotyczących tragedii smoleńskiej pyta, czy "upoważniony obserwator strony polskiej oraz wyznaczeni przez niego eksperci polscy, uczestniczący w pracach MAK w sposób swobodny mogą porozumiewać się ze stroną rosyjską, czy też korzystają z usług tłumaczy w zakresie pozwalającym na precyzyjne i rzetelne wykonywanie powierzonych im przez stronę polską obowiązków". - Prawdopodobnie, już nie mówiąc o wspólnej komisji, nie dopilnowaliśmy nawet języka raportu. Byłby to kolejny przykład "osuwiska prawnego", do którego doprowadziły nas władze Polski. Rosjanie mogliby raport napisać nawet po chińsku, i działaliby zgodnie z międzynarodowym prawem lotniczym i konwencją chicagowską - dodał Polaczek. Jak zaznaczył, równoprawna i równoważna sytuacja Rzeczypospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej miałaby miejsce wówczas, gdyby zastosowano procedury wspólnego badania tej tragicznej katastrofy lotniczej i powołano wspólną komisję. Byłoby to możliwe, gdyby do ustalenia zasad współpracy wykorzystano porozumienie ministrów obrony narodowej Polski i Rosji z 1993 roku.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-07-28

Autor: jc