Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Potrzebna, tyle że nie po myśli opozycji

Treść

Nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz Urzędzie Regulacji Telekomunikacji i Poczty jest potrzebna - przekonywali wczoraj w Sejmie jej twórcy i politycy PiS zarazem. Projekt ma doprowadzić do uporządkowania rynku mediów w Polsce. Zakłada m.in. skupienie w jednym urzędzie dotychczasowych kompetencji dwóch obecnie istniejących, a także ograniczenie członków Rady. Propozycję PiS skrytykowały kluby PO, SLD i PSL. Samoobrona i LPR chciały jedynie zrezygnowania z trzyosobowego składu na rzecz większej liczby członków.
- Pojawiają się zarzuty pod adresem PiS, że chce przejąć całkowitą kontrolę nad mediami elektronicznymi w Polsce - mówił poseł wnioskodawca Antoni Mężydło (PiS). - Tak jak przejęło z woli Narodu pełnię władzy w ostatnich wyborach - skwitował. Przypomniał też, z jakich korzeni wyrosła jego partia i o co od początku jej przyszli członkowie walczyli: o wolne media, przełamujące monopol mediów reżimu komunistycznego.
Według PiS, przyjęcie nowej ustawy spowoduje wprowadzenie zmian, które powoli uporządkują rynek mediów. Zasadniczym powodem wprowadzenia regulacji jest właśnie uporządkowanie rynku oraz zmniejszenie stanowisk opłacanych z budżetu państwa. Z podanych przez PiS danych wynika, że w obydwu instytucjach pracuje dziś ponad 850 osób - jednak tylko 10 proc. zatrudnionych wykonuje zadania, które należą do ich kompetencji. Pozostali to rzesza urzędników przejadających państwowe pieniądze. W chwili gdy nie można zmienić Konstytucji, wprowadzenie zmian w ustawie o regulacji mediów elektronicznych daje szansę na uczciwe i rzetelne media. Projekt nie spodobał się partiom opozycyjnym. - Obiecanki cacanki, a głupiemu radość - grzmiała z sejmowej trybuny posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO). W podobnym, może nawet bardziej kąśliwym tonie utrzymana była wypowiedź przedstawiciela SLD. Także obawę o upolitycznienie mediów wyraził PSL. Jan Bury z tej partii skrytykował projekt o publicznych mediach. - Żałuję, że nie jest on dobry, nie skonsultowano go z nikim - mówił. Jedynie swoją aprobatę, z ewentualną poprawką w sprawie liczby członków KRRiT, wyraziła Samoobrona i LPR. Kluby te chciały skierowania projektu do ponownych prac w komisji. - Wiele w tej nowelizacji zbiega się z programem LPR, a zmiany przybrały dobry kierunek - powiedział Krzysztof Bosak z LPR.
Podczas debaty w Sejmie obecna była szefowa KRRiT Danuta Waniek - w swoim wystąpieniu wyraziła obawę o dalszy los mediów w Polsce. Według niej, PiS-owi chodzi jedynie o zmiany personalne i o to, by jedna "spółka" - jak się wyraziła Waniek - i jedna siła polityczna miała kontrolę nad środkami przekazu. - Pospieszne przeprowadzenie tej nowelizacji to przekreślenie dorobku wolnościowego Polaków - mówiła. - Projektodawcy robią teraz coś, co jako żywo przypomina Radiokomitet, a nie wolne media - powiedziała Waniek. Jej zdaniem, zarówno TV Kwiatkowskiego, jak i Walendziaka to przykład mediów kierowanych przez osoby niezwiązane z rządem, a więc gwarancja wolnych i niezależnych od nikogo przekazów.
- Po debacie widać, że większość klubów chce pracować nad tą ustawą, dlatego wnioskowała o ponowne skierowanie jej do komisji - podsumował poseł Mężydło. Wyraził jednak również obawę, czy w przepisach zachowa się ten "ideał mediów, o jakim myślimy".
Anna Skopinska

"Nasz Dziennik" 2005-12-09

Autor: mj