Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Potrzebna modlitwa o Ducha Świętego

Treść

Umiłowani, oto Bóg przemówił do nas przez Swoje słowo. To Słowo pragnie żyć i owocować w nas, w naszych sercach i umysłach - jak w Maryi, która nieustannie rozważała treści Słowa Bożego w swoim sercu. To Słowo staje się dla nas znakiem obecności Boga i znakiem działania Boga. To jest znak Kościoła. Jesteśmy tu jako Kościół. Z obrazu Apokalipsy wzięte Miasto Święte, Jeruzalem Nowe, zstępujące z Nieba od Boga. Woła dziś prorok Starego Przymierza: "Radujcie się wraz z Jerozolimą, weselcie się w Niej wszyscy, co Ją miłujecie. (Co Ją - nie siebie i swoje zamiary - miłujecie). Oto skieruję do Niej pokój jak rzekę i chwałę narodów jak strumień wezbrany". W tej Jerozolimie, we wspólnocie Kościoła, doznacie pociechy. "Kości wasze nabiorą świeżości jak murawa". Dlatego rozraduj się, siostro i bracie, dzisiaj z tej wspólnoty wiary, wspólnoty modlitwy i wspólnoty czynu. Rozraduj się, że jesteś w tej wspólnocie nadziei, aktywnej często wbrew ludzkiej nadziei. Rozraduj się, że jesteś dzisiaj w tej wspólnocie miłości, której źródłem jest sam Bóg - bo przecież "Deus caritas est". Ta wspólnota rozmodlonego i gotowego do działania Kościoła to szczególny znak dla nas i dla świata. W Duchu Świętym jest to czytelny znak.

W domu Maryi
Jesteśmy tu, u Najświętszej Maryi Panny, w Jej domu. Czujemy się tu jak u naszej Matki. To jest Niewiasta zapowiedziana tuż po grzechu Adama i Ewy, Niewiasta oczekiwana przez pokolenia, rozpoznana przez Elżbietę jako Matka Pana. Umiłowana i przyjęta w czystości przez Józefa. Jesteśmy tu u Maryi - pokornej Służebnicy Pańskiej, u Niewiasty pełnej Ducha Świętego, jesteśmy u Naszej Królowej, Królowej Polski. Ojcowie Paulini, wytrwali głosiciele chwały Maryi, wsłuchani tu, na Jasnej Górze, w bicie serca - a często raczej w drżenie serca polskiego Narodu, rozradowani z tego dzisiejszego spotkania, gościnnie - jak zawsze - otwierają dla nas Dom Matki już piętnasty raz.
Maryja przecież jest dla nas znakiem. Niewiasta zwycięska, "obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami". Znakiem dla nas jest także ten widok szatana, który nie przemógł, ugiął się przed Tą Niewiastą i przed Jej potomstwem. Mówi Chrystus: "Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica". Maryja, pogromczyni szatana, to dla nas dzisiaj potężny i ważny znak.
Jestem tu, razem z Wami, w tej wspólnocie tylu księży biskupów i kapłanów, tylu osób konsekrowanych, tylu osób życia publicznego - z Panem Premierem, Członkami Rządu i Parlamentarzystami włącznie. Jestem tu razem z Wami także jako pielgrzym, aby wypowiedzieć Wam wdzięczność i radość Kościoła z tej niezwykłej rodziny, z tej wspólnoty polskiej rodziny Maryi, nazywanej Rodziną Radia Maryja, którą tworzycie we wspólnocie Kościoła. Ogarniacie całą Polskę - i tę w granicach politycznych państwa, i tę wykreślaną jedynie granicą serca, po polsku czującego: w Londynie i w Paryżu, w Nowym Jorku i w Brukseli. Ta Rodzina, ten religijny i społeczny polski fenomen, na czele z Ojcem Dyrektorem, też jest znakiem - i w Duchu Świętym jest to znak czytelny. To są znaki dzisiejszego dnia. Pan zawsze mówi poprzez znaki. Mówimy o nich: "znaki czasu".

Wielkie znaki nadziei
Tak było przy narodzeniu Jana Chrzciciela. Rozprawiali wtedy sąsiedzi i krewni: "kimże będzie to Dziecię, bo istotnie Ręka Pańska była z Nim". Znaki czasu - tak jak liczne znaki, które czynił sam Jezus. Na kartach Pisma Świętego jest powiedziane: "Te i wiele innych znaków uczynił, abyście uwierzyli". Znaki czasu. Tak jak przy uczniach Jezusa. Te znaki towarzyszyć Wam będą: "węże brać będziecie do rąk. I gdybyście nawet co zatrutego wypili, nie będzie Wam szkodzić". W rzeczywistości to sam Jezus jest tym znakiem. Dla wielu znakiem nowej nadziei, dla wielu - niestety - znakiem sprzeciwu. Są i w naszym pokoleniu wielkie znaki nadziei i są to znaki w obszarze życia religijnego. Tak nieustannie odbieramy wielki pontyfikat Jana Pawła II Wielkiego - jako ciągle żywy znak dla nas. Tak odbieramy orędzie Matki Bożej z Fatimy. Po dziewięćdziesięciu latach odczytywane na nowo i z nową mocą do nas przemawiające. Tak odczytujemy i odbieramy nową dynamikę życia duchowego w Polsce i w innych krajach. Ruchy religijne, wspólnoty duszpasterskie, a także poszukiwanie przez tak wielu ludzi głębszych obszarów życia duchowego. Są też znaki, wprawdzie z tak zwanego obszaru świeckiego, ale przecież poruszające serca wierzących i wymagające refleksji ludzi wiary. Do takich znaków można zaliczyć tak zwaną globalizację, postępującą coraz bardziej w świecie i postrzeganą jako szansa, ale postrzeganą też w innych obszarach jako zagrożenie. Do takich znaków można zaliczyć narastającą ciągle migrację ludności nieuznającą granic państw i kontynentów. Takim trudnym, acz bardzo poruszającym znakiem są nowe - i niestety liczne - zagrożenia dla rodziny i dla życia. Te i inne znaki otaczają nas, a my je rozpoznajemy w świetle wiary i w duchu wiary próbujemy podejmować jako nasze zadania. Często są to także znaki smutku i wręcz bólu. Na przykład ataki na wiarę, szczególnie na Kościół katolicki jako wspólnotę wiary i na ludzi wiary. Narasta ich liczba. Przykładów takich ataków jest wiele - i Wy je znacie: słuchacie Radia, czytacie polską prasę, martwicie się, ale często modlitwą i czynem próbujecie, według swoich możliwości, o tych sprawach rozmawiać i odpowiadać na nie.

Cierpienie dla cierpienia
Wśród tych różnych niepokojących i bolesnych znaków nie mogę nie odnieść się do jednego, szczególnie dla nas ważnego i ciągle bolesnego. Na pokolenia wpisze się w historię Polski tak zwana sprawa arcybiskupa Stanisława Wielgusa. Nie dlatego że o niej tak wiele się mówi i pisze. I nawet nie ze względu na te czy inne fakty - w sumie nikomu nieudowodnione. Wpisze się bowiem ta sprawa w historię Polski, dlatego że było to - i jest - tak wielkie cierpienie. A prosiliśmy wtedy, wielu prosiło, także biskupi, by nie mnożyć cierpienia, by nie dodawać cierpienia dla samego cierpienia: bo tak czynić nie wolno, bo to niczemu nie służy. Nie posłuchali wtedy, ciągle nie słuchają. Jak gdyby do dzisiaj nie zrozumieli, o co naprawdę nam chodzi. Wspieramy Cię, Księże Arcybiskupie, naszą nieustanną modlitwą i naszym życzliwym sercem. Dziękujemy Ci za Twoją wewnętrzną siłę i dziękujemy wszystkim, którzy patrzą na ten dramat w świetle wiary, to znaczy z wielkim bólem, ale jednocześnie w duchu Bożego Pokoju, bo przecież "błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości". Te cierpienia, tak często niesprawiedliwe, są to jednak znaki wskazujące, że jesteśmy Kościołem Jezusa Chrystusa. Powiedział przecież Pan: "Mnie prześladowali i Was prześladować będą". Te więc ataki - choć niesprawiedliwe i zawsze bolesne - możemy uznać my, wierzący, jako symptomy zdrowia ewangelicznego w Kościele. Święty Tomasz Apostoł - przypomnij sobie! - usłyszał: "Podnieś rękę i włóż palec w miejsce gwoździ i nie bądź niedowiarkiem, ale wierzącym". Potrzebne są rany Chrystusa, aby człowiek dobrej woli mógł uwierzyć. Potrzebne są dzisiaj rany Kościoła, aby ludzie dobrej woli mogli uwierzyć. Paweł wyznaje dzisiaj: "Noszę na swoim ciele blizny - znak przynależności do Chrystusa". To są symptomy ewangelicznego zdrowia Kościoła i każdego wierzącego. Te blizny - znak przynależności do Chrystusa. Dzisiaj wyznaje Paweł: "Nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża naszego Pana, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata". Paweł sam nazywa siebie Apostołem ukrzyżowanym dla świata. Ukrzyżowano też Piotra Apostoła, ukrzyżowano Andrzeja Apostoła, ukrzyżowano tysiące chrześcijan. A niektórzy dzisiaj twierdzą, nawiązując do wydarzeń z przełomu grudnia i stycznia, że mówienie o krzyżowaniu Apostoła Chrystusowego to nadużycie semantyczne. To nie jest nadużycie - to jest prawda.

Działania kolegialne
Są też jednak liczne znaki nadziei w Kościele i w Polsce. Narastająca kolegialność w Kościele jako metoda rozpoznawania i rozwiązywania spraw. My, biskupi, uczymy się - spotkanie za spotkaniem - konsekwentnego kolegialnego działania. Potrzebujemy daru Ducha Świętego, modlimy się o tę łaskę. Ale prosimy też: módlcie się i Wy za nas, bo wiele jeszcze tych spraw i wiele tej nauki przed nami. Kolegialność bowiem polega na specjalnej metodzie Ducha Świętego: metodzie poznawania i rozstrzygania trudnych, bardzo trudnych spraw; spraw Bożych i spraw ludzkich. Najpierw zauważa się, że pojawia się trudny problem, niemożliwy do rozstrzygnięcia zwyczajnymi środkami - a przecież konieczny do rozstrzygnięcia. Potrzebna jest wtedy gorąca wspólna modlitwa do Ducha Świętego, potem następuje szczera dyskusja, podczas której każdy ma obowiązek wypowiedzieć wobec innych swoją szczerą opinię, ale ma też obowiązek wysłuchać szczerze wypowiadanej opinii przez drugiego. Potem trzeba nazwać, zredagować wątpliwość, ująć ją we właściwe słowa. Potem każdy z głosujących jeszcze podejmuje modlitwę wewnętrzną, a wreszcie głosuje według poznanych argumentów i według sumienia. Wtedy jest to decyzja kolegialna, podjęta w Duchu Świętym. Żaden uczestnik takiej dyskusji i kolegialnej decyzji nie powinien potem ogłaszać swoich prywatnych opinii przeciwko decyzji kolegialnej, lecz winien ją z radością głosić jako swoją. Jak w Dziejach Apostolskich: "Zdecydowaliśmy - Duch Święty i my". Trzeba się tej cnoty uczyć także w różnych wspólnotach wiary, w rodzinach i we wspólnotach społecznych. Jest ona możliwa, można stosować tę metodę, jeśli będzie zakorzeniona w Duchu Świętym. Trzeba do tego jednak zwykłej, prostej wiary. Dobre intelektualne przygotowanie jest tu niezwykle pomocne, ale z kolei przecież sam intelekt nie zastąpi aktu wiary w Duchu Świętym. Dlatego prosimy Was, intelektualiści katoliccy, nie tylko nie kryjcie się z aktem Waszej osobistej wiary w prywatnych obszarach życia, ale nadto nie przeciwstawiajcie Waszego sposobu przeżywania wiary sposobowi przeżywania wiary przez innego człowieka. Pośród ludzi prawdziwej wiary nie ma przecież ani sprzeczności, ani konfliktu. Wszystkich Was, katoliccy intelektualiści, prosimy: z radością stawajcie więc w jednej wspólnocie wiary w Duchu Świętym także z tym prostym, acz szczerze wierzącym i chcącym czynić dobro polskim ludem. W Duchu Świętym jest więc nadzieja dla nas - nadzieja dla Kościoła i nadzieja dla Polski. Im bardziej bowiem słabnie rodzina, im bardziej słabną korzenie wiary młodego pokolenia, bo słabnie wiara ich rodziców, tym bardziej musi każdy wierzący, starszy i młody, sam osobiście zakotwiczyć, zanurzyć siebie w Duchu Świętym. Maryja nas tego uczy. Służebnica Pańska zanurzona całkowicie w Duchu Świętym. Duch Święty jest dla nas znakiem nowej nadziei. To dlatego już w pierwszej homilii na polskiej ziemi Jan Paweł II wołał z całej głębi dziejów Ojczyzny, wołał na progu nowego czasu, wołał wraz z nami i nad nami. Dobrze pamiętamy tę dziejową papieską modlitwę namiestnika Chrystusowego: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi - tej ziemi".
Potrzebna jest nam zawsze potężna modlitwa do Ducha Świętego. Potrzebna jest ta modlitwa zawsze, ale szczególnie dzisiaj w Polsce. Tylko w mocy Ducha Świętego owocnie powróci bowiem dyskusja o życiu: świętym i nietykalnym, od poczęcia do naturalnej śmierci. Panie Premierze, ta nadzieja i ta dyskusja trwa w Kościele i trwa w Narodzie: musi trwać! Nie mogą te tematy też nie powrócić w dyskusji publicznej o Polsce i o Europie. W Duchu Świętym i w publicznej zgodzie niech powróci. Niech powróci i niech odmieni oblicze polskiej ziemi. Tylko w Duchu Świętym owocnie może się dokonać trudna sprawa naprawy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. To jest temat trudny, mam tego świadomość. Ale to jest też chyba centrum problemu naprawy Rzeczypospolitej. Są u nas setki, tysiące bardzo dobrych, uczciwych prawników, sędziów, prokuratorów, adwokatów i przedstawicieli innych zawodów prawniczych. Ogromna liczba pośród nich to ludzie wiary i modlitwy. Prosimy Was, Bracia, Chrześcijanie, szczególnie Katolicy, którzy w pracach wymiaru sprawiedliwości uczestniczycie: uczciwie rozpoznawajcie każdą sprawę i nie bójcie się, zachowując też pełną poprawność formalną, oceniać każdej sprawy także według sumienia. Bóg na Was patrzy, Bóg tego od Was oczekuje - i Maryja o to prosi. Wspieramy Was naszą modlitwą stąd, z Jasnej Góry.

Kwestie społeczne
Tylko w Duchu Świętym może być poprowadzona owocnie dyskusja o różnych trudnych sprawach społecznych. Tak jak teraz nabrzmiałe problemy służby zdrowia. Domyślamy się, dlaczego teraz, gdy od kilku miesięcy trwa dialog; dlaczego w tej sprawie właśnie teraz jest takie gwałtowne przyspieszenie tej dyskusji poprzez walkę, a nie przez dialog. Panie i Panowie, Siostry i Bracia, Lekarze i Pielęgniarki! Dziękujemy Wam za każdą chwilę mądrej troski o chorego i cierpiącego. Potraficie tę troskę okazać z wielką delikatnością. Nieliczne przykłady innych postaw nie są w stanie zatrzeć tego bardzo pozytywnego obrazu służby zdrowia w Polsce. Wspieramy Was naszą modlitwą i życzymy, aby rozmowy z przedstawicielami rządu - jak każdy dialog - prowadzone cierpliwie i z pełnym szacunkiem dla rozmówcy przyniosły oczekiwane przez Was i możliwe do zrealizowania efekty. Ale prosimy Was, jak braci i siostry - przecież Wy też w większości jesteście ludźmi wiary: gdy będziecie zaczynali kolejne tury rozmów, może zacznijcie tym razem od modlitwy do Ducha Świętego. Nie bójcie się - wzorem ojców i matek naszych - zaczynać ważnych działań od chwili szczerej modlitwy. My Was w tej modlitwie będziemy wspierać.
Panie Premierze, tę samą modlitwę w intencji Pana Rządu chcemy wznosić do Boga o światło Ducha Świętego dla Was. Ale trzeba rozmawiać. Panie Premierze i Panowie Ministrowie, w tym trudnym problemie służby zdrowia trzeba rozmawiać. Mamy świadomość, że wypadło Wam wziąć już na siebie bardzo wiele polskich ciężarów i podjąć wiele bolesnych strun. Ale wiemy jednocześnie, że oprócz wielu innych także i ten polski ból, także i tę gorycz polskich serc, tyle razy w minionych latach odsuniętych i zapomnianych, a tak Narodowi potrzebnych, musicie podjąć. Nikt przecież bez najbardziej poważnej przyczyny i bez okoliczności na granicy dramatu nie podejmuje głodówki. Zapewniam, że w Duchu Świętym jesteście w stanie udźwignąć i rozwiązać także ten ciężar.
Powraca kolejne pytanie: o tych, co wyjeżdżają daleko poza Polskę. Smutek to czy nadzieja? Smutek - bo ich w Polsce nie ma, bo ich w rodzinie nie ma, bo ich przy dzieciach nie ma. Ale też nadzieja w Duchu Świętym, że jeśli z wiarą jadą do innego kraju, to przecież wiarę tam niosą: tamci na znak wiary bardzo czekają, z Polski także - a może przede wszystkim. Pewne obszary migracji ludności są naturalnym zjawiskiem, są wpisane w Bożą myśl od zawsze. Ale takie masowe zjawisko jak teraz w Polsce nie jest naturalne: to jest ból, niemniej w Duchu Świętym może też przynosić dobre owoce ewangeliczne. Słyszeliśmy dzisiaj: "Wybrał jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i posłał ich przed sobą do każdego miasta, do którego sam przyjść zamierzał". Proszę Was dlatego, polscy ojcowie i polskie matki, szczególnie ze starszego pokolenia: przypominajcie Waszym synom i córkom, gdy wyjeżdżają za chlebem daleko od domu, by jechali tam z wiarą w sercu, by nie przestawali się modlić. Jezus Chrystus jest w stanie przeprowadzić ich przez ten trudny czas. Ale - gdy tylko to jest możliwe - niech inwestują przede wszystkim w polską ziemię, w polskie gospodarstwa i w polskie firmy: niech tutaj szczepią najlepsze rozwiązania gospodarcze i społeczne. W Duchu Świętym już dziś jest to możliwe!
Potrzeba nam wielkiej pracy
, Bóg potrzebuje naszej pracy. A Polacy pracować potrafią - pokazała to historia Wielkopolski. W innym wymiarze pokazała to historia zaboru rosyjskiego, w którym dobrych gospodarzy polskiej ziemi wysyłano na Sybir - a przecież gospodarstwa często trwały pracą kobiet i dzieci. Pokazuje to również dzisiejszy dzień tak wielu ciężko zapracowanych rodzin. Polacy pracować potrafią.
Potrzeba nam też pracy intelektualnej - w szkołach i uniwersytetach. Pracy rozpoczynanej na nowo: z nowymi pytaniami i z nowymi, rzetelnymi odpowiedziami. Ta praca intelektualna musi mieć w sobie dużo pokory, aby usłyszeć i podjąć pytania najważniejsze: pytania o wartości ewangeliczne, o etykę w ekonomii i gospodarce, o duszę człowieka w procesie wychowania i nauczania, o trwałość i wierność w uczuciach, szczególnie w małżeństwie, o Boga obecnego w świecie. Potrzebny jest dzisiaj język nowy, język integralny przedstawicieli nauk przyrodniczych i teologicznych, filozofii i ekonomii, także psychologii. Język, który pokaże na nowo wielkość człowieka - z jednoczesnym, pełnym pokory uwielbieniem Boga. To jest ta wielka potrzeba pracy intelektualnej w szkołach i w uniwersytetach. I na to też Bóg czeka.
Potrzeba nam nowej pracy wychowawczej, stawiającej zadania - nie tylko dla pochwał, ale stawiającej wymagania, kształtującej charakter pośród tych wymagań. Potrzeba nam pracy wychowawczej, pełnej zaufania do wychowanka, ale jednocześnie naznaczonej posłuszeństwem i zaufaniem wychowanka wobec mistrza.

Potrzeba odbudowy ducha Narodu
Siostry i Bracia, trzeba nam ciągle na nowo podejmować i trzeba wreszcie dopełnić dzieło, o które wołał Prymas Stefan Wyszyński i Ojciec Święty Jan Paweł II. Trzeba nam na nowo podejmować i wreszcie dopełnić dzieło odbudowy ducha Narodu. Czasu nie ma zbyt wiele. Czasu nie ma zbyt wiele, bo już otwarły się bramy narodów i państw Europy, a będą się otwierać jeszcze szerzej.
Panie Premierze, pomóżcie polskiemu Narodowi, aby najpierw sam rzeczywiście stanął na nogi po tylu cierpieniach, a wtedy - mocny duchem i dobrze zorganizowany - nie będzie się bał otworzyć na Wschód i na Zachód. W Duchu Świętym to jest możliwe.
Tak wiele obszarów naszego polskiego życia czeka na umysły, czeka na serca i na dłonie ludzi wiary: ludzi gospodarnych, uczciwych, pracowitych i zgodnych synów i córek polskiej ziemi. Czasem wydaje się, że chyba nie udźwigniemy w naszym pokoleniu tak wielkiego ciężaru zadań i odpowiedzialności, ale Maryja uczy nas, że w każdej sytuacji należy zachować wierność Bożej woli. Tu, na Jasnej Górze, zawsze przecież byliśmy wolni. To jest Jasna Góra zwycięstwa. To jest też miejsce narodowego rachunku sumienia. I tu na każdego też czeka konfesjonał. Stąd możemy zaczerpnąć wiele duchowej siły, wiele mądrości. Tu się możemy nauczyć zgody i miłości. Tu przecież padły słowa ojca Kordeckiego o tym, że "chociażby wszystkie cnoty w naszym Narodzie zgasły, żyje przecież miłość do Najświętszej Panienki, a od niej i inne cnoty odrodzić się mogą". Niech się odradzają - w Duchu Świętym to jest możliwe.
Przypatrzmy się naszemu powołaniu. Rodzino Kościoła, Rodzino Radia Maryja! Brzmią słowa z Pisma Świętego: "Wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i posłał ich przed sobą do każdego miasta, do którego sam przyjść zamierzał". Jeszcze tylu posłał, oprócz Apostołów: to metoda Jezusa aż do dnia dzisiejszego. I Was posyła przed sobą, oprócz Apostołów ze święceń biskupich i kapłańskich. W duchu sakramentalnego bierzmowania, Siostro i Bracie, także Ty jesteś posłany, aby przygotować drogę Duchowi Boga, przygotować drogę wiary: także Ty jesteś posłany.
Rozumiecie to? "Żniwo wielkie, a robotników mało". Patrzę na Was, Kochani: są tutaj setki tysięcy robotników - odważnych i przygotowanych; robotników w ręku Pana żniwa. Nie w innym ręku: w ręku Pana żniwa. Czujecie, co to znaczy dla naszej codzienności? Uzbrojeni w pokój Chrystusowy posłańcy Chrystusa niosący pokój i wskazujący Królestwo Boże, które się przybliża. Jak zapowiedział Jezus w dzisiejszej Ewangelii, Siostry i Bracia, to przecież swoista zapowiedź królowania Boga w każdym sercu. Głosiciele i promotorzy dzieła Intronizacji, rozumiecie to? Bliskie jest Królestwo Boga. Wsłuchujemy się dalej: "Sodomie lżej będzie w ów dzień, niż tym, którzy odrzucą pokój Chrystusowy". Bez niechęci do nikogo, nawet ze smutkiem wsłuchujemy się także w te słowa Jezusa. Ale też my, ludzie wiary, czerpiemy z nich nadzieję, że tym bardziej należy iść i tym bardziej należy głosić - głosić pokój Chrystusa i Królestwo Boga. Rozumiecie to? Oto dałem Wam władzę stąpania po wężach i skorpionach i po całej potędze przeciwnika, a nic Wam nie zaszkodzi. Widzisz tę radość posłańców? "Panie, nawet złe duchy nam się poddają, przez wzgląd na Twoje Imię". Ale Jezus, rozradowany razem z nimi, przestrzega i prosi: "Cieszcie się nie z tej władzy. Korzystajcie z tej władzy w Imię moje, ale cieszcie się nie z tej władzy, że nawet złe duchy Wam się poddają, ale z tego, że imiona Wasze zapisane są w Niebie".
Królowo Polski, jako uczniowie Twojego Syna i Twoje dzieci, jeszcze raz prosimy: wstaw się do Syna za nami, wesprzyj naszą prośbę do Króla Wszechświata o jeszcze jedną szansę dla polskiego Narodu. Chcemy wiarą trwać przy Jedynym Prawdziwym Bogu, chcemy uczynić Go jedynym Panem naszych serc i naszych czynów - na dziś i na polskie jutro. Chcemy Go pokazać tym, którzy nie wierzą i którzy słabo wierzą, jako źródło Mocy, jako twórcze tchnienie Bożego Ducha niosące się przez współczesny świat.
Maryjo, Królowo Polski, Gwiazdo Ewangelizacji, prowadź nas, prowadź Radio Maryja i bądź naszą Opiekunką! Amen.

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
"Nasz Dziennik" 2007-07-10

Autor: wa

Tagi: ks bp Dziega