Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Potrzebna koalicja ponad podziałami

Treść

W większości sejmików wojewódzkich Platforma Obywatelska będzie się musiała porozumieć z Prawem i Sprawiedliwością i stworzyć koalicje odpowiedzialne za rozdział aż 17 mld euro ze środków unijnych. PiS zapowiada podjęcie starań, by powstały jak najszersze porozumienia, wyłączające jedynie radnych "Lewicy i Demokratów". Dwa dni po wyborach samorządowych wydaje się, że nie wstrząsnęły one sceną polityczną, a raczej ją ustabilizowały.
Rok temu po wyborach parlamentarnych wielokrotnie, głównie z szeregów PO, padały stwierdzenia, że to nie PiS wygrało, ale Platforma przegrała. Wydaje się, że z odwrotną sytuacją mamy do czynienia dzisiaj. To nie PO, zresztą minimalnie, wygrała wybory do sejmików wojewódzkich, przywoływane jako najbardziej adekwatne do sondażu obecnego poparcia dla partii politycznych, ale PiS je przegrało. Bo wchodząc w koalicję z LPR i Samoobroną, straciło część wyborców z wielkich miast, bo po nagłośnieniu afery z "taśmami Beger" nie zdążyło nadrobić strat, bo wreszcie przez ten rok sam fakt, że rządzi, był przyczynkiem do totalnej krytyki tej formacji. Oczywiście było też wiele błędów czy niedotrzymanych obietnic.

Sytuacja alternatywna
Z drugiej strony PiS - partia rządząca - osiągnęło sukces. Te wybory były wyjątkowe, bo po raz pierwszy PO i PiS stawały całkowicie po przeciwnych stronach wyborczej barykady. Przypomnijmy, że cztery lata temu tworzyły koalicję PO - PiS i uzyskały zaledwie kilkanaście procent. Rok temu startowały osobno, rywalizowały ze sobą, ale w opinii wielu wyborców tylko o przewagę w późniejszym, wspólnym rządzie. Rok konfliktów między liderami, często przekładających się na tzw. teren, stworzyło sytuację alternatywną. Albo głosuje się na PiS, albo na PO. Widać ten podział na wszystkich poziomach samorządu. Scenę polityczną uzupełniają na lewo od PO "Lewica i Demokraci", w centrum - PSL. Sytuująca się na prawo od PiS Liga Polskich Rodzin z wyborów na wybory osiąga coraz niższy wynik. A przecież fakt, że w szczytowym momencie kampanii Roman Giertych jeździł po Polsce, ogłaszając - chwalony w wielu środowiskach - program "Zero tolerancji" w edukacji, miał pompować wynik tej partii.
Wczoraj po południu premier Jarosław Kaczyński powiedział, że "trzeba podjąć jeszcze jedną próbę zmiany sytuacji, która tak bardzo szkodzi Polsce podczas ostatnich kilkunastu miesięcy, a którą określa się słowem wojna polityczna".
- Nie chcemy tej wojny, jeszcze raz wyciągamy rękę do wszystkich partii niepostkomunistycznych - mówił prezes PiS.

Byle nie z SLD
We wszystkich sejmikach wojewódzkich, poza świętokrzyskim, gdzie wygrali ludowcy, największą liczbą mandatów dysponować będzie albo PiS, albo PO. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że - oprócz Pomorskiego - będą potrzebować koalicjantów. Zarówno Komitet Polityczny PiS, jak i lider PO Donald Tusk już dali działaczom lokalnym zielone światło na tworzenie koalicji. Zaskakująco mówią jednym głosem - ale PiS stanowczo, a PO "z pewną taką nieśmiałością" - że nie zgadzają się na tworzenie koalicji z SLD.
Z drugiej strony wczoraj w TVN 24 Tusk mówił m.in., że tworzył Platformę, aby "chronić Polskę przed różnymi wersjami socjalizmu, a nie żeby przywracać szansę socjalistów". - Problem dzisiaj polega na tym, że jak patrzę na Marka Borowskiego i np. Przemysława Gosiewskiego, to wydaje mi się, że Marek Borowski jest bardziej centrowy, a Przemysław Gosiewski bardziej socjalistyczny - dodał.
- My będziemy chcieli, by powstały jak najszersze koalicje, by środki unijne, ponad 17 mld euro, dzielić w województwach ponad politycznymi podziałami - mówi sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński.
Platforma jest ostrożniejsza. Jeden z jej liderów powiedział nam, że trudno sobie wyobrazić porozumienie z LPR i Samoobroną, chyba że będzie to konieczne dla powstania większości. Wszyscy podkreślają jedno: decyzje podejmować będą lokalni działacze, wszystko więc będzie zależeć od ludzi, którzy zostali wybrani.
W sejmiku województwa lubuskiego 10 z 30 mandatów zdobyła PO. Trzy mandaty ma ich "blokowy" partner - PSL, a osiem - PiS. Trzy mandaty zdobyła tu Samoobrona, a sześć - "Lewica i Demokraci". Niemal pewna jest tutaj koalicja PO - PiS - PSL, gdyż już przed wyborami głównym celem tych sił było odsunięcie od władzy lewicy.
W sejmiku pomorskim PO będzie mogła rządzić sama - ma 18 z 33 radnych. Wątpliwe, by zaprosiła do współrządzenia kogoś z bloku PiS - LPR - Samoobrona - PSL, który uzyskał w sumie 14 mandatów (PiS - 9, Samoobrona - 3, PSL - 2).
W sejmiku kujawsko-pomorskim PO ma 11 z 33 mandatów i nawet z PSL (czterech radnych) nie ma większości. Tylko o trzy mandaty mniej ma PiS z Samoobroną (odpowiednio osiem i cztery). Czy w opozycji będzie tylko szóstka radnych "Lewicy i Demokratów", czy także Samoobrona? Z oświadczeń władz PO wynika, że raczej trzeba wykluczyć koalicję z lewicą. To będą jednak jedne z najciekawszych negocjacji koalicyjnych ze wszystkich szesnastu województw.
W sejmiku województwa łódzkiego sytuacja jest podobna. Wybory wygrało PiS (12 mandatów) przed PO (10 mandatów). Do większości potrzeba 19 głosów. PSL ma siedmiu radnych, Samoobrona czterech, a "Lewica i Demokraci" trzech.
W sąsiednim sejmiku warmińsko-mazurskim dziesięć mandatów zdobyła PO, a drugie miejsce (7 mandatów) zajęło PSL, więc nie potrzebują nikogo do rządzenia. PiS ma tu tylko sześć mandatów, Samoobrona cztery, a "Lewica i Demokraci" trzy.
W Podlaskiem najlepsze było PiS. Ma 11 mandatów. Z Samoobroną (czterech radnych) do większości brakuje mu jednego głosu. Kogo zaproszą do koalicji? PO ma tutaj siedmiu radnych, PSL - pięciu.
Obecna koalicja rzadząca na pewno przejmie władzę w sejmiku podkarpackim, ponieważ dysponuje większością 18 z 33 radnych. Tutaj wyraźnie wygrało PiS, które uzyskało 15 mandatów. Po siedem zdobyły PO i PSL, dwa - LPR, a po jednym Samoobrona i "Lewica i Demokraci".
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-11-15

Autor: wa