Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Potrzebna dyskusja na temat historycznej odbudowy zamku

Treść

Z dr. hab. arch. Robertem Kunklem, autorem książki o gotyckiej architekturze Mazowsza, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler 11 czerwca br. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podtrzymało wcześniejszą decyzję z 14 listopada 2007 r., kwestionującą rewitalizację Zamku Książąt Mazowieckich w Ciechanowie według projektu dr. inż. arch. Marka Kleczkowskiego. Czy jest Pan zadowolony z takiego obrotu sprawy? - Prawdę mówiąc, nie miała to być rewitalizacja, tylko budowa nowego pawilonu muzealnego na zamku w miejscu dawnego pałacu książęcego zwanego Domem Wielkim. Oczywiście jestem zadowolony, gorzej by było, gdyby minister jednak pozwolił na realizację tego projektu. Trochę szkoda natomiast, że Rada Konserwatorska zaniepokojona całą awanturą nie tylko odrzuciła ten projekt, ale jednocześnie w praktyce zamknęła dyskusję o jakiejkolwiek odbudowie części zamku. Z jednej strony dobrze, że nie zbudowano betonowo-szklanej konstrukcji, z drugiej - zamek pozostanie ruiną i nic przy nim, poza zachowawczą konserwacją, nie będzie robione. Tak że rozumie pan, iż moje uczucia są podzielone. Niewiele brakowało, żeby Główna Rada Konserwatorska, obradująca na początku maja w Ciechanowie, została wprowadzona w błąd przez inwestora, sugerującego, że profesor Andrzej Tomaszewski wycofał się z wyrażonej wcześniej w imieniu Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków (ICOMOS) krytyki projektu Kleczkowskiego. Jak ocenia Pan te manipulacje? - Sam profesor Tomaszewski bardzo przykro to odebrał. Napisał bowiem prywatny list do dyrekcji Muzeum, w którym wyjaśnił, że nie było jego intencją kwestionowanie pierwotnych wytycznych konserwatorskich dla Ciechanowa ani koncepcji rozwoju ciechanowskiego muzeum, natomiast jednoznacznie sprzeciwia się tego typu projektowi. Tak to bywa, że ktoś czasami podpiera się nadinterpretacją wypowiedzi wybitnego autorytetu. Od początku był Pan przeciwny projektowi. Jakie miał on główne wady? - Mimo kontrowersji, jakie w środowiskach konserwatorskich budzą wszelkie propozycje odbudowy obiektów zabytkowych, osobiście nie byłem wrogiem odtworzenia w obrębie murów zamkowych kubatury Domu Wielkiego, który pierwotnie tam stał. Można jednak to zrobić tak, jak choćby w przypadku zamku w Bytowie, w którym zburzone ściany odtworzono w takiej w miarę neutralnej postaci z materiału miejscowego, czyli z cegły. Tymczasem w Ciechanowie zaproponowano szklano-betonowy pseudojapoński pawilon z dziwnie poddartym dachem. Ceglane mury książęcego zamku stały się tylko tłem dla agresywnej, obcej w formie i materiale budowli. Na to się nie można było zgodzić. Czemu więc Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie było głuche na Pana argumenty? - Gdyby tylko na moje. Negatywną opinię wyraziły Główna Rada Konserwatorska przy Generalnym Konserwatorze Zabytków, Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, wspomniany Polski Komitet Narodowy ICOMOS, protestowała prasa... Cóż począć, niektórzy głuchną... Miejmy nadzieję, że ministerstwo kultury przychyli się jednak do dalszych prac na terenie zamku ciechanowskiego, dążących do jego historycznego odtworzenia... - Sądzę, że to możliwe, tym bardziej że całe przyziemie, a właściwie sklepiona suterena z salą z kominkiem została już poprawnie odtworzona. Trzeba podkreślić, że akurat o zamku w Ciechanowie wyjątkowo dużo wiadomo, choć nie ma żadnych widoków jego Domu Wielkiego. Zachowały się natomiast szczegółowe inwentarze z XVI i XVII wieku. Badania architektoniczne przeprowadzały tutaj m.in. pani prof. Maria Brykowska i pani dr Maria Ludwika Lewicka. Z dużym prawdopodobieństwem możemy ustalić, jak ten Dom Wielki wyglądał. Znamy wielkość i przeznaczenie poszczególnych sal, wysokość pięter, liczbę i rozmieszczenie okien, miejsca kominków... Czy więc, według Pana, istnieje szansa na całkowitą lub częściową odbudowę Domu Wielkiego na zamku w Ciechanowie w innej wersji? - Uważam, że szansa jest. Tym bardziej że zauważalna jest teraz tendencja do odtwarzania, przynajmniej częściowego, pozostających w ruinie zamków, której nie można zignorować, uznając za niezgodną z tradycyjną doktryną konserwatorską i pozostawiając stare mury na łasce inwestorów o wybujałej fantazji, których nie są w stanie powstrzymać interwencje służb konserwatorskich. Jeśli nie możemy zapobiec odbudowom, zadbajmy przynajmniej, by nie przynosiły one szkody zachowanym reliktom. Przecież to nie tylko dr Maria Lewicka i profesor Tomaszewski na ten temat się wypowiadali. Było również spotkanie w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy, na którym jeden z dyskutantów z Ciechanowa przedstawił szkicowy projekt odtworzenia zamku. Było to takie spokojne odtworzenie kubatury, bo przecież o kubaturze wiadomo dokładnie, jaka była. Nie wiemy nic bliższego o detalu architektonicznym fasady od strony dziedzińca, jednak nikt nie sugerował jego odtwarzania. Jest to więc rzecz możliwa do poprawnego zaprojektowania i naprawdę można to było zrobić, zamiast lansować futurystyczny projekt. Nie należy oczywiście projektować pseudohistorycznych "nowych zabytków", lecz w tradycyjnym na Mazowszu materiale, czerwonej cegle i białym tynku, można doprawdy zaproponować współczesną formę budynku. Nie bardzo rozumiem ten upór, na jaki natrafiliśmy w Ciechanowie. Sądzę, że tutaj głównym upierającym się był sam autor projektu, który absolutnie nie dopuszczał odstąpienia od niego. To właśnie z jego powództwa toczy się proces przeciwko pani dr Lewickiej przed sądem dyscyplinarnym Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektonicznej. Ona od początku krytykowała jego projekt... - Tak. Zupełnie tego nie rozumiem, ponieważ z tego by wynikało, że krytyka projektu architektonicznego przez konserwatora jest niedozwolona. Czyli że wolno tylko chwalić, natomiast jak się nam coś nie podoba, to nie wolno tego powiedzieć, bo może to podważyć autorytet projektanta. To dziwny pogląd; nie przypuszczam, by Izba go podzieliła. Nie uważa Pan, że panuje jakaś chora moda na beton i szkło łączone z zabytkami, bo coraz więcej takich projektów się pojawia. Czemu to w ogóle ma służyć? - Szkodliwość użycia betonu - czy ogólniej cementu - przy pracach konserwatorskich jest ewidentna, podobnie jak agresywnie współczesna forma sąsiadująca bezpośrednio z zabytkiem. Na przykład zamek w Działdowie został zniekształcony nowoczesną budowlą wzniesioną jeszcze w latach 70. XX wieku w miejscu zrujnowanego skrzydła gotyckiego. Wtedy, jak to budowano, padały dokładnie takie same argumenty, jak obecnie w przypadku zamku w Ciechanowie, że "każda epoka ma prawo do wypowiedzenia się we własnym języku artystycznym". Jak się ten "język" szybko postarzał i zmarniał, wystarczy popatrzeć, to jedna żałość. Teraz pokryto owo skrzydło warstwą styropianowej izolacji, przez co wygląda jeszcze gorzej. Muszą być zmienione z całą pewnością elewacje. Ten obiekt wzniesiony w latach 70. to synonim dyletanctwa konserwatorskiego i ignorancji zasad projektowania w zespole zabytkowym... - To widzimy dopiero po latach. Niegdyś był przedstawiany jako wzór... Na przykładzie projektu Domu Wielkiego na zamku ciechanowskim widać, że podobna praktyka trwa do dzisiaj... - Niestety, bywa, że projektant agresywną formę współczesną chce wmontować w historyczny kontekst, argumentując, że właściwie skoro zachowuje się kubaturę i wysokości kondygnacji, to nic złego się nie dzieje. Dziękuję Panu za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-06-21

Autor: wa