Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poszanowanie życia buduje jedność

Treść

Trzecia niedziela stycznia, która w Stanach Zjednoczonych obchodzona jest jako Ogólnokrajowy Dzień Świętości Życia, rozpoczęła cały cykl pochodów, wieców i wystąpień w ochronie poczętych dzieci. Ich zwieńczeniem był wczorajszy Marsz za Życiem w Waszyngtonie. Manifestacja w obronie nienarodzonych przyciągnęła do stolicy USA kilkaset tysięcy osób.



Tegoroczny waszyngtoński marsz odbył się pod hasłem "Budujmy jedność na Zasadach Życia w całej Ameryce. Bez wyjątków! Bez kompromisów!". Fundacja Marszu za Życiem obrała to hasło jako pozytywną odpowiedź na słynny wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego z roku 1973, zezwalający na aborcję. Precedens ten stworzył sytuację, w której nie dość że dopuszcza się zabijanie poczętych dzieci, to jeszcze nie grożą za to żadne konsekwencje prawne.
Dokładnie przed 35 laty, w dniu ogłoszenia skandalicznej decyzji sądu, odbył się pierwszy, zorganizowany bardzo spontanicznie, protest przeciwko legalizacji aborcji. I tak nieprzerwanie z roku na rok gromadzi coraz większą liczbę uczestników. Przez te wszystkie lata tylko dwa razy frekwencja marszu była niższa. Związane to było jednak z gigantyczną śnieżycą w 2000 r. oraz z zamachami z 11 września 2001 roku.
Tegoroczny program objął nie tylko przemarsz ulicami Waszyngtonu, lecz został rozciągnięty na cały kraj i poszerzony o liczne wykłady, prelekcje i happeningi. - Całość przygotowań jest wspierana także ogólnokrajową kampanią modlitewną. W jej ramach organizowane są liczne Msze św. i czuwania modlitewne niemal we wszystkich kościołach katedralnych diecezji amerykańskich. W całym kraju trwa także nowenna w intencji nienarodzonych, zainicjowana przez jedną z największych amerykańskich organizacji pro-life "Księża za Życiem" - podało Radio Watykańskie. Prezydent USA George W. Bush wydał nawet specjalny okolicznościowy dokument związany z obchodami Dnia Świętości Życia. Wzywa w nim Amerykanów do obrony każdego ludzkiego życia, zwłaszcza tego najsłabszego, które samo obronić się nie może. Pismo zaznacza ponadto, że każdy człowiek posiada wrodzoną godność i nieporównywalną z niczym innym wartość.
Swoistym preludium do Marszu dla Życia w Waszyngtonie był odbywający się dwa dni wcześniej, pod tą samą nazwą, pochód w San Francisco. Zgromadził on ok. 25 tys. manifestantów. Biorący udział w pochodzie nieśli transparenty z napisami "Aborcja Rani Kobiety" i "Kobiety Zasługują Na Więcej Niż Aborcja". Marsz ten poparło ośmiu katolickich biskupów Kalifornii. Gianna Jessen z Los Angeles, która doznała porażenia mózgowego jako niemowlę w wyniku nieudanej próby aborcji, przekazała partycypującym w marszu swój list. "Zostałam poroniona i nie umarłam" - napisała. "Wejdę chroma do królestwa niebieskiego" - czytamy w innej części listu. "Lekarz próbujący mnie zabić podpisał moją metrykę urodzenia. Moje życie nie jest zdefiniowane przez aborcję. Nie jestem ofiarą, jestem zwycięzcą".
Do zgromadzonych przemawiała Alveda King, siostrzenica Martina Luther Kinga Juniora. Porównała ruchy pro-life do działalności swojego słynnego wujka na rzecz praw obywatelskich. - Troszczymy się o życie od poczęcia aż do śmierci - mówiła King.
Około 250 zwolenników przerywania ciąży urządziło kontrmanifestację. Tę nieliczną grupę od uczestników Marszu dla Życia oddzielał kordon policji. Przypadkowa grupka popierających aborcję awanturników wznosiła okrzyki "Trzymajcie swoje różańce z dala od naszych jajników!", "Mam nadzieję, że płód, który ratujesz jest gejem!".
Liczba uczestników tegorocznego marszu w San Francisco jest bez precedensu. Pierwszy marsz w 2005 r. przyciągnął około 5000 osób, a tegoroczny już ponad 25 tysięcy.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-01-23

Autor: wa