Posłowie deklarują pomoc Druzickiej
Treść
Urzędnicza bezduszność - podsumowuje Andrzej Dera, prawnik, poseł PiS, analizujący sądowe dokumenty ze sprawy Katarzyny Druzickiej, której pruszkowski sąd rejonowy odebrał dziecko. - Będziemy działać natychmiast, nie można tego tak zostawić - deklaruje poseł. Razem z Beatą Kempą wybierają się do wójta Starych Babic, by porozmawiać o mieszkaniu socjalnym dla Druzickiej. Czasu jest naprawdę mało: rozprawę o powrót Natalii do matki zaplanowano na 29 grudnia.
Z dokumentacji jasno wynika, że Katarzyna Druzicka bardzo kocha córkę i od początku stara się, żeby mieć ją przy sobie. Na korzyść kobiety świadczy mnóstwo pozytywnych opinii, a jedyną istotną przesłanką, która uniemożliwia powrót Natalii do mamy, jest brak własnego mieszkania. Dlatego konieczne jest stworzenie im odpowiednich warunków. Pierwszym krokiem ma być wystąpienie do gminy o przydzielenie mieszkania. Zdaniem posła Dery, w całej sprawie, jaka wyłania się z akt sądowych, uderza formalistyczne, urzędnicze podejście. - Nie można działać wyłącznie na zasadzie urzędniczej, że skoro nie mam lokalu, to nie jest to mój problem i nie ja jestem winny. Rozumiem, iż nie ma zasobów komunalnych, ale nie chce mi się wierzyć, żeby w gminie, w której mieszka kilkaset rodzin, nie było nawet jednej osoby, która by mogła za pieniądze albo za tzw. opiekę wynająć pokój, podpisać umowę i żeby te relacje wreszcie były normalne. Wystarczy podejść po ludzku do niektórych problemów - uważa poseł.
Zarówno Dera, jak i Kempa zapewniają, że jeszcze w tym tygodniu wybiorą się do Starych Babic, by osobiście porozmawiać z wójtem w sprawie pani Druzickiej. Beata Kempa, jako były kurator sądowy, zamierza zwrócić się o pomoc do kuratorów mających gminę pod swoją opieką. - Skoro formalne działania do tej pory nie zaowocowały prawdziwą pomocą, będziemy po prostu rozmawiać "nieformalnie" - zapowiada Dera.
Maria S. Jasita
Nasz Dziennik 2009-12-16
Autor: wa