Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Porządki w Gazpromie

Treść

Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem z Instytutu Sobieskiego w dziedzinie energetyki, bezpieczeństwa i stosunków międzynarodowych, rozmawia Wojciech Kobryń

Jakie są przyczyny zmniejszenia przez Rosję sprzedaży gazu do dostawców europejskich?
- Jest wiele przyczyn recesji Gazpromu i z pewnością mogą one ostatecznie wpłynąć na cenę gazu dla odbiorców europejskich, ponieważ wiadomo, że ograniczona ilość powoduje pewien głód rynkowy. Te ograniczenia mają - moim zdaniem - podtekst porządkowania i zbierania nowych struktur. Rosjanie próbują zweryfikować, jak by ukierunkować front swoich działań przed nowym sezonem.
Za miesiąc mamy kalendarzową wiosnę, dlatego okres intensywnego grzania już się kończy. Z kolei sama Rosja musi się pozbierać i ogarnąć po kryzysie Gazpromu z Naftohazem, jaki był w środku zimy, a z drugiej strony kryzys gospodarczy, jaki istnieje na rynkach wschodnich Rosji i Ukrainy, jest dzisiaj na tyle dotkliwy, że Rosjanie muszą wszystko poukładać i zweryfikować, w tym także formy płatności i płynności poszczególnych spółek.
Przypomnę, że Polska jest w sytuacji, gdzie nadal nie mamy ustalonych stawek ani form dostarczania gazu na przyszły rok. Na dobrą sprawę nie wiemy, na czym stoimy. Czy to ma być gaz z Kataru, czy to będzie nadal gaz rosyjski, czy też będziemy próbować uaktywnić odcinek kaspijski. Należy również wziąć pod uwagę duży bałagan finansowy i udziałowy we wszystkich spółkach-córkach Gazpromu.

Co Pan ma na myśli, mówiąc o bałaganie w Gazpromie?
- Ten "tort", jakim jest monopolista ze swoimi wszystkimi spółkami, był duży i dostatni, kiedy były dobre koniunktury cenowe na rynku. W chwili obecnej zanika, bo obok zysków Gazprom ma ogromne długi. Na dobrą sprawę ta spółka w normalnych warunkach rynkowych już dawno nie powinna istnieć. Z tej racji, że jest to spółka czysto państwowa i jest to integralna część budżetu Rosji, to będzie funkcjonowała i będzie w nią pompowana duża ilość pieniędzy podatników rosyjskich, ale w takich warunkach pieniądze po prostu znikają.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-13

Autor: wa