Porywająca "Carmina Burana"
Treść
To oryginalne dzieło sceniczno-oratoryjne powstało do tekstu średniowiecznych pieśni znalezionych przez Johanna Schmellera w klasztorze Bura Sancti Benedicti w Górnej Bawarii. Kompozytor opracował całość w formie 25 zamkniętych numerów muzycznych podzielonych na trzy części (akty) obramowane hymnem "Do Fortuny", który rozlega się we wstępie i na zakończenie. Poszczególne pieśni, niepowiązane ze sobą, są nośnikami uczuć nastrojów i pragnień.
Prapremiera "Carmina Burana" miała miejsce na scenie Opery Frankfurckiej w 1937 roku. Mimo że prawykonanie zakończyło się głośnym sukcesem, to jednak częściej można spotkać to dzieło na koncertowej estradzie, gdzie prezentowane jest jako oratorium, niż w formie inscenizacji na scenie operowej. "Carmina Burana" jest z pewnością najpopularniejszym i najbardziej efektownym z dzieł Orfa, lista jego nagrań ma ponad 35 pozycji.
Pierwsza część "O wiośnie" sławi piękno budzącej się wiosną do życia natury, co budzi również tęsknotę za miłością. Druga "W gospodzie" jest zbiorem, pełnych swoistej fantazji pieśni sławiących uroki życia. Trzecia "O miłości" mówi o wartości wielkiej miłości i towarzyszących jej niepokojach. Łacińskim i starogermańskim tekstom pieśni towarzyszy pełna swoistego uroku i ekspresji muzyka, której najistotniejszym elementem jest lekka archaizacja, dominacja rytmu i prostota harmonii wszystkich partii solowych i chóralnych.
Wszystko to można odnaleźć w najnowszym nagraniu tego dzieła, firmowanym przez EMI i Simona Ratlego, którego interpretacja znakomicie podkreśla monumentalny charakter dzieła oraz kontrasty brzmieniowe. Dba też o właściwą ekspresję oraz poziom emocji każdego z ogniw, niepodzielnie panując nad chórem i orkiestrą. Ratle prowadzi zespół Berlińskich Filharmoników z ogromnym temperamentem, w sposób bardzo dynamiczny, czasami jednak ponosi go temperament. Mimo to nie zamazuje artykulacji ani wyrazistość rytmicznej. Bardzo naturalnie i lekko, że o precyzji nie wspomnę, śpiewają chóry mające w tym dziele do spełnienie szczególnie ważną rolę, to one budują klimat i nastrój każdej części. Z pełną satysfakcją słucha się głosów solistów: srebrzystego w barwie i nienagannie prowadzonego sopranu Sally Matthews, pięknie brzmiącego tenoru Lawrence'a Brownlee w trudnej pieśni łabędzia oraz miękko brzmiącego barytonu Christiana Gerhahera z powodzeniem i pełną siłą wyrazu śpiewającego trzy zupełnie odmienne pieśni.
Świetne nagranie!
Adam Czopek
"Nasz Dziennik" 2005-10-06
Autor: ab