Porwanie to zbrodnia, nie występek
Treść
Z mecenasem Ireneuszem Wilkiem, pełnomocnikiem rodziny Olewników, rozmawia Wojciech Wybranowski
Jest Pan zadowolony z przebiegu posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka?
- Posiedzenie komisji wskazuje na olbrzymie zainteresowanie parlamentarzystów wyjaśnieniem kulis prowadzonego postępowania w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Z posiedzeniem komisji wiązaliśmy olbrzymie nadzieje. I wiążemy je nadal. Ale uciekamy od prób upolitycznienia. Nie oczekiwaliśmy też od niektórych członków komisji, że będą się usprawiedliwiać lub przerzucać odpowiedzialnością. Nas interesował i interesuje w dalszym ciągu wynik - owoc pracy policji i prokuratury. Dlatego też cieszymy się, że z inicjatywy posłów nałożono obowiązek sprawozdawczości na prowadzących postępowanie w sprawie wyjaśnienia nieprawidłowości w postępowaniu dotyczącym uprowadzenia i śmierci Krzysztofa. Parlamentarzyści mają co miesiąc otrzymywać informacje o postępach w sprawie. Wierzymy, że nałożenie tego obowiązku zaowocuje nie tylko wzmocnieniem nadzoru i kontroli przez czynniki wewnętrzne, policję i prokuraturę, ale również przez czynnik parlamentarny w zakresie przebiegu postępowania.
Nie dziwi Pana sprzeciw prokuratora krajowego Marka Staszaka wobec takiego obowiązku?
- Jakkolwiek rozumiem ten sprzeciw, nie podzielamy stanowiska w tym zakresie. My patrzymy na prokuraturę i jej działania z dużą nadzieją i ufnością, choć wcześniej to zaufanie nie było naszym udziałem. Mieliśmy olbrzymie problemy z prokuraturą wynikające z braku wzajemnego zaufania. Chcemy również wyjaśnić, kto podważał zaufanie do rodziny Olewników. Trzeba wskazać, że podważanie wiarygodności z reguły miało miejsce po zgłoszeniu przez nich uwag co do prowadzonych prac wykrywczych. Z akt sprawy wynika, że wielokrotne zastrzeżenia rodziny Olewników do prokuratury i policjantów były w pełni uzasadnione. Ale wracając do pańskiego pytania... Chcemy rozumieć sprzeciw pana prokuratora Staszaka jako próbę uniknięcia obowiązku sprawozdawczości, natomiast nie traktujemy tego jako woli niepodejmowania czynności w tych sprawach. Ostatnio odbyliśmy kilka spotkań z osobami, które nadzorują, kontrolują i bezpośrednio realizują czynności wykrywcze związane z badaniem przyczyn nieprawidłowości w postępowaniu w tej sprawie. Zostaliśmy zapoznani z planowanymi przedsięwzięciami. Z uwagi na tajemnicę śledztwa nie mogę się w tej materii wypowiadać.
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji poseł Arkadiusz Mularczyk obawia się, że jeśli sprawa ucichnie, prokuratura zacznie pracować znowu bardzo powoli.
- Doceniamy rolę mediów w sprawie ujawnienia przestępstwa uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Liczymy na dalsze wsparcie w ujawnianiu kulis tej makabrycznej zbrodni. Mamy nadzieję, że dopóty sprawa ta nie zostanie dostatecznie wyjaśniona, nie ucichnie zainteresowanie opinii publicznej.
Nie niepokoi Pana fakt, że osoby wykonujące w postępowaniu określone czynności, wykonując je źle, nieudolnie, nie zostały i nie zostaną, jak przyznał prokurator Staszak, ukarane dyscyplinarnie? Być może niektóre z nich nadal pracują w prokuraturach, nadzorują śledztwa związane ze sprawą Krzysztofa Olewnika?
- Prokuratury to z reguły olbrzymi aparat wykrywczy. Ufamy, że osoby, które uprzednio miały związek ze sprawą, w żaden sposób nie wykonują czynności odnośnie do zaniedbań w tym postępowaniu karnym. Rzeczywiście byłby to olbrzymi skandal, gdyby te osoby przynajmniej mogły wpływać czy przez nadzór, czy jakąkolwiek czynność na bieg postępowania. Mielibyśmy wówczas do czynienia z sytuacją, że osoby same się kontrolują, same oceniają. Byłaby to rzecz niebywała. Z informacji, jakie uzyskaliśmy i jakie zostały nam przekazane, wynika, że postępowanie prokuratorskie w tym zakresie prowadzą inne osoby niż te, do których mieliśmy zastrzeżenia. Oczekujemy jednak zdecydowanego działania prokuratora generalnego w zakresie wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do prokuratorów, którzy dopuścili się zaniedbań w tej sprawie.
Ale prokuratorzy spotykają się w pracy.
- Tak. Rzeczywiście trudno nawet w przypadku ograniczenia związków o charakterze służbowym uniknąć relacji o charakterze nieformalnym. Jednak liczymy na etyczną postawę prokuratorów odpowiedzialnych za prowadzenie tej sprawy. Powiem ewangelicznie - po owocach ich poznamy. Na posiedzeniu komisji wskazaliśmy, iż oczekujemy owoców pracy komisji w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy. Po tym terminie zdeterminowani jesteśmy wystąpić do parlamentarzystów o powołanie komisji śledczej. My chcemy uniknąć powołania komisji śledczej, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo upolitycznienia sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa. Na sejmowej komisji mieliśmy po części z tym faktem do czynienia. Nam chodzi o prawdę, o kwestię sprawiedliwości. Chodzi o to - jak powiedziała Ewa Olewnik - żeby osoby winne tej skandalicznej sprawy poniosły odpowiedzialność, żeby tak olbrzymie cierpienie, jakiego doświadczyła rodzina Olewników, nie stało się już udziałem żadnej rodziny w Polsce.
Uczestniczący w obradach komisji poseł Krzysztof Maciejewski, któremu zamordowano córkę, mówił, że sprawa Krzysztofa Olewnika powinna być symbolem walki o pewne zmiany w prawie. Te zmiany proponuje poseł Zbigniew Ziobro, który zapowiedział, że złoży projekt ustawy zaostrzającej przepisy prawa w stosunku do sprawców porwania. Ale czy takich działań, takich prac już teraz nie powinien rozpocząć rząd, resort ministra Ćwiąkalskiego?
- Wystąpienie pana posła Maciejewskiego było niezwykle wzruszające, nikt nie zrozumie bólu drugiego człowieka, jeżeli sam go nie doświadczy. Rzeczywiście słowa, które wypowiadał, świadczyły, iż pochodzą z głębi serca, są wyrazem współczucia, olbrzymiego żalu, są wynikiem niezwykłego doświadczenia, które przeżywa każda osoba stykająca się z krzywdą i niesprawiedliwością. To jeżeli chodzi o słowa pana posła. Na zakończenie posiedzenia komisji postawiłem pytanie o charakter i model zwalczania przestępczości zorganizowanej w Polsce. Na to pytanie musi znaleźć odpowiedź nasze społeczeństwo. Uprowadzenia są przestępstwem przeciwko wolności człowieka i niewątpliwie są wymierzone w życie i zdrowie. Pojawia się pytanie: czy i w jaki sposób należy traktować zapisy kodeksu karnego, a w szczególności artykułu 252 paragraf 2, jeżeli następstwem uprowadzenia jest śmierć. Proszę zwrócić uwagę, że ten artykuł wyraźnie odstaje w zakresie karalności za zabójstwo. Stanowi on, że jeżeli następstwem uprowadzenia jest śmierć uprowadzonego, kara dla sprawcy wynosi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. To jest jakaś niesprawiedliwość. Jeżeli ktoś bierze lub przetrzymuje zakładnika w celu zmuszenia go do określonego zachowania, musi liczyć się ze skutkiem śmierci tej osoby, zwłaszcza w zamiarze ewentualnym, to nie może ponosić odpowiedzialności karnej za takie zachowanie do 12 lat pozbawienia wolności. Tak nie może być!
W rzecznictwie w sprawach porwań nie bierze się również pod uwagę skutków, jakie cała sprawa może mieć nie tylko dla zdrowia i życia porwanego, ale również jego najbliższych.
- Oczywiście! I tu chciałbym zwrócić uwagę - w tym akurat z panem posłem, byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, się zgodzę, że przestępstwo uprowadzenia dla okupu w polskim ustawodawstwie musi być traktowane jako zbrodnia, a nie występek. Przestępców musimy odstraszać wysokimi karami od popełniania tego rodzaju czynów. Rodzina Olewników liczy, że rozpoczęte zostaną prace nad nowelizacją kodeksu karnego, zaostrzające karę za uprowadzenia, a także zmieniające system kar wymierzanych w związku z przestępstwem uprowadzenia dla okupu. Uprowadzenia wywołują zmiany w sferze psychicznej uprowadzonego, ale również dotyczą jego rodziny. Kwestia czasu przetrzymywania uprowadzonego - w moim przekonaniu - nie jest istotna, ważna jest bowiem dolegliwość psychiczna osoby, która została porwana. Nie zgadzam się z panem prokuratorem Staszakiem, że kwestia ta ma znaczenie dla wymiaru kary. Moim zdaniem, powinien liczyć się sam fakt popełnienia przestępstwa. Sprawca uprowadzenia powinien być również karany - jak zostało powiedziane - za zbrodnie. Musimy chronić społeczeństwo, nasze rodziny od tego typu zachowań przestępczych. Proszę zwrócić uwagę, że przestępstwa uprowadzenia są dosyć łatwe do popełnienia, jeżeli chodzi o realizację czynu zabronionego. Nie potrzeba wyspecjalizowanego sprzętu, szczególnej organizacji grupy przestępczej, to nie jest napad na bank, na konwój, to nie próba przestępstwa komputerowego - to jest działanie bezpośrednio na człowieka. W związku z tym możemy również - biorąc pod uwagę rozwój naszego społeczeństwa w sferze ekonomicznej i gospodarczej - zakładać, że jeżeli nie będzie zdecydowanych działań państwa w zwalczaniu takich przestępstw, możemy liczyć się ze wzrostem tego rodzaju przestępczości.
Powinniśmy przyjąć model, jaki panuje w większości stanów Ameryki, gdzie przestępstwa porwania, zwłaszcza dotykającego dzieci, traktuje się jak najcięższe zbrodnie wobec życia i zdrowia?
- Państwo w swoim systemie wartości musi określić jednolite standardy. Musi sobie odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób będziemy zapobiegać i walczyć ze sprawcami uprowadzeń. Zaostrzenie kary, a przede wszystkim zmiana charakteru prawnego tego czynu - czyli traktowanie go jako występek, a nie zbrodnia, byłaby pierwszym sygnałem. Następnym etapem powinno być przemodelowanie systemu walki z zorganizowaną przestępczością. Podmioty, które realizują politykę państwa w tym zakresie, muszą być odpowiednio przygotowane, szkolone, posiadać odpowiedni aparat ludzki oraz instrumenty prawne, niezbędne wyposażenie. Obecność psychologów, mediatorów w tych jednostkach to rzecz oczywista. Rodzinie Olewników nie udzielono odpowiedniej pomocy. Była zdana sama na siebie. Nie możemy pogodzić się z faktem, że w przypadku porwania organizuje się grupę do wykrycia sprawców tego przestępstwa, rekrutując ją z przypadkowych osób funkcjonariuszy policji. Nie wszyscy posiadają w tym zakresie odpowiednie predyspozycje i przygotowanie.
A na pierwszym etapie sprawą zajmuje się posterunkowy z danego miasteczka, bo akurat nie ma w okolicy nikogo innego. I dochodzi - jak w sprawie państwa Olewników - do niewłaściwego zabezpieczenia śladów.
- Tak! Moim zdaniem, w komendach wojewódzkich policji, a także w Komendzie Głównej Policji powinien być odpowiedni sztab osób, które na sygnał o uprowadzeniu reagują odpowiednio do przyjętych standardów i procedur. I w takim przypadku możemy liczyć, że te przestępstwa będą wykrywane, a sprawcy przykładnie ukarani.
Liczy Pan na to, że minister Ćwiąkalski rozpocznie prace nad takimi zmianami w prawie?
- Liczymy, iż zostaną podjęte odpowiednie prace legislacyjne, albowiem zwalczanie tego rodzaju przestępstw leży w interesie całego społeczeństwa.
Eksperci współpracujący z ministrem uchodzą raczej za zwolenników liberalizacji kodeksu karnego.
- Jest pewna sfera, gdzie można rozważać liberalizację kodeksu karnego, ale są też pewne obszary dotyczące przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, porządkowi publicznemu, gdzie żadna liberalizacja nie powinna mieć miejsca. Nie możemy z takimi pomysłami się zgadzać - i mówię to również jako adwokat.
Nie ma Pan wrażenia, że niekiedy prokuratura traktuje ostrzej przedsiębiorców niż groźnych przestępców, członków grup mafijnych?
- Dyskutowała też na ten temat Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Z tego wypływają konkretne wnioski. Warto zwrócić uwagę na to, co zostało powiedziane w zakresie pozycji pokrzywdzonego i pozycji podejrzewanego w procesie. Jakkolwiek równa w świetle obowiązujących przepisów w praktyce jest niekorzystna dla pokrzywdzonego. Pokrzywdzony w postępowaniu karnym wielokrotnie ponownie przeżywa cierpienie, którego doświadczył od sprawcy. Zdarza się również, że oskarżeni są lepiej traktowani niż pokrzywdzeni. Udziela im się pomocy prawnej - wyznacza mu się obrońcę z urzędu, zaś ofiary pozostają zdani na własne siły. Rodzina Olewników nie tylko przeżywała rozpacz związaną z poszukiwaniem syna, ale też ból w zetknięciu się z zabójcami ich dziecka. Państwo polskie musi wyjść naprzeciw ludziom pokrzywdzonym w wyniku przestępstwa i dla nich stworzyć mechanizmy, które powinny im zagwarantować określoną pozycję w procesie karnym. Obywatele, szczególnie ofiary przestępstw, muszą mieć poczucie sprawiedliwości, również w drodze dochodzenia do prawdy.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-04-25
Autor: wa