Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poprawność polityczna stała się medialną poprawnością

Treść

Z księdzem biskupem Adamem Lepą z Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski rozmawia Sławomir Jagodziński
Obchodzony w Polsce w trzecią niedzielę września Dzień Środków Społecznego Przekazu skłania do pogłębionej refleksji nad mediami. W tegorocznym orędziu Benedykt XVI zwraca uwagę na bogactwo nowych technologii w dziedzinie łączności i komunikacji międzyludzkiej...
- Ojciec Święty podkreśla dobitnie, że technologie te są prawdziwym darem dla ludzkości. Stanowią bowiem wielką szansę dla wszystkich ludzi, a w szczególności dla osób potrzebujących pomocy, dla rodzin, aby mogły podtrzymywać ze sobą wzajemny kontakt, czy dla studiujących i naukowców, gdy poszukują dostępu do źródeł albo korzystają z możliwości uczenia się na odległość. Następuje to dzięki interaktywnej naturze samych mediów. Nade wszystko jednak nowe osiągnięcia techniczne prowadzą do zaspokojenia podstawowych pragnień człowieka, jakimi są nawiązywanie więzi międzyludzkich i budowanie wzajemnych przyjaźni. Jednocześnie Benedykt XVI przestrzega, żeby człowiek dzisiejszy, korzystając z przestrzeni cyfrowej (cyberspace), unikał pewnych niebezpieczeństw, takich jak banalizowanie przyjaźni, zaniedbywanie bezpośrednich więzi z rodziną i znajomymi. Zdaniem Papieża, sytuacja szczególnie wtedy jest groźna, gdy trwanie w wirtualnej łączności staje się u człowieka obsesją i popycha go do uciekania przed realnymi więziami społecznymi. Może to prowadzić do zakłóceń w jego rozwoju osobowym.
W swoim orędziu Benedykt XVI stawia użytkownikom nowych technologii bardzo ambitne zadanie - zadanie misyjne...
- I to jest jedna z najważniejszych myśli w tym dokumencie. Papież podkreśla, że ten "cyfrowy kontynent" należy objąć działalnością ewangelizacyjną. Zwraca się więc do młodych katolików, którzy z łatwością posługują się nowymi środkami komunikacji, aby z entuzjazmem głosili Ewangelię swoim rówieśnikom. Dzielenie się Dobrą Nowiną nazywa najcenniejszym darem, jaki mogą im ofiarować. Mają być zwiastunami wiary. Tym wezwaniem Benedykt XVI nawiązuje do znanej zasady, która głosi, że media wtedy najskuteczniej ewangelizują świat, gdy są przede wszystkim miejscem ewangelizacji, a nie tylko jej narzędziem. Nie wystarczy więc za ich pośrednictwem tylko mówić o dawaniu świadectwa, lecz należy je odważnie dawać - na łamach prasy, w studiu radiowym i telewizyjnym czy w internecie.
Papieskie wezwanie do ewangelizacji "cyfrowego kontynentu" jest ważne i bardzo pilne. Tymczasem w świecie mediów wielki niepokój budzą zjawiska, które stanowią zagrożenie dla pełnego rozwoju człowieka. Największa w świecie organizacja katolików świeckich Rycerze Kolumba alarmowała niedawno, że 35 proc. zasobów internetowych to pornografia...
- Są zagrożenia w mediach, które w sposób ewidentny dają o sobie znać. Należy do nich przemoc, erotyzacja życia, wulgaryzm w słowach i obrazach czy różne postacie zakłamywania z manipulacją włącznie. Zjawiska te niepokoją rodziców i nauczycieli. Światli i wrażliwi Polacy reagują na nie m.in. poprzez tworzenie specjalnych stowarzyszeń, które monitorują media i organizują społeczny protest przeciw różnym postaciom przemocy i pornografii. Są również grupy osób, które spontanicznie podejmują inicjatywę ochrony odbiorców prasy, radia, telewizji i internetu przed negatywnym wpływem tych mediów. Instytucjom i osobom prywatnym zaangażowanym na tym polu należy się głęboki szacunek i wdzięczność.
Ciągłym zagrożeniem są też metody manipulowania, które przyjmują w mediach coraz bardziej wyrafinowaną formę, a wulgarność języka staje się wręcz normą...
- Media wywierają również wpływ, którego zwykły odbiorca nie jest w stanie nazwać, a nawet dostrzec. Pomijam tzw. wpływ podprogowy, o którym mówi się coraz częściej. Mam na myśli ten typ oddziaływania za pośrednictwem mediów, który na marginesie spraw pozornie mało znaczących skutecznie urabia opinie i postawy społeczeństwa, a także kształtuje odpowiednią hierarchię wartości. Stosuje się wtedy takie techniki, jak manewr odciągający, natrętne powtarzanie pewnych treści, sugestywna iluzja czy technika cliché polegająca na wyłącznie negatywnym przedstawianiu osób, instytucji, idei, wizji (np. Polski), a także żonglowanie chwytliwymi hasłami. W następstwie takich działań społeczeństwo w swojej dużej części automatycznie przyjmuje mity, których przy samodzielnym i krytycznym myśleniu nigdy by nie zaakceptowało (np. mit nieuchronności stanu wojennego czy mit mieszania się Kościoła do polityki). Innym rezultatem wymienionych oddziaływań jest zdumiewający fakt, że dziś coraz powszechniej przekonuje nas nie siła argumentu, lecz argument siły. Przyjmuje się wtedy konkretną opinię za swoją tylko dlatego, że jest ona wielokrotnie powtórzona w jakimś medium i wsparta tzw. wzmocnieniem, którym może być publiczne ośmieszenie odmiennego poglądu czy napastliwość i stronniczość osoby prowadzącej program. Racje nie liczą się wcale.
Od pewnego czasu w mediach wraca regularnie hasło forsujące ideę, która może się okazać szkodliwa dla życia społecznego, a pośrednio dla poprawnego funkcjonowania opinii publicznej. Hasło to występuje w takich sformułowaniach, jak: polityka dla polityków, krytyka dla krytyków, historia dla historyków. Ogranicza aktywność i zaangażowanie obywateli i odbiera sens ich wspólnym działaniom.
Media są coraz bardziej skuteczne w utrwalaniu poprawności politycznej, która wskutek tego stała się medialną poprawnością. Dziś jest ona formą cenzury i szkołą konformizmu. Zniekształca też poczucie prawdy.
Wymienione zjawiska są przestrogą i wyzwaniem, aby na media patrzeć z wnikliwym krytycyzmem.
Jakie zadania w tej sytuacji wynikają dla mediów katolickich?
- Z dokumentów kościelnych wynika jasno postulat ewangelizowania mediów i całej kultury. Czytamy tam, że nie wystarcza samo posługiwanie się mediami. Należy je również przepajać duchem Ewangelii. Sama zaś ewangelizacja powinna być inspirowana "aktywną i otwartą obecnością Kościoła w świecie środków przekazu" ("Aetatis novae", 11). Aby ewangelizacja ta była skuteczna, Kościół dokonuje oceny krytycznej mediów oraz ich wpływu na kulturę. Właśnie dlatego stawia on mediom wysokie wymagania. Widać to było w licznych wypowiedziach Jana Pawła II, np. gdy stwierdził, że "właściwym celem i zadaniem społecznych środków przekazu jest służba prawdzie i jej obrona". Z kolei służba ta ma "polegać na obiektywnym i rzetelnym przekazywaniu informacji, unikaniu manipulacji prawdą i przyjmowaniu postawy nieprzekupnej wobec prawdy" (Jan Paweł II, Przemówienie z 14 lutego 1998 r.).
W realizowaniu tego zadania uczestniczą zarówno odbiorcy tych mediów, jak i osoby pracujące w mediach katolickich. Ci pierwsi powinni być w tym celu odpowiednio uformowani (edukacja medialna); drudzy zaś, jako profesjonaliści w dziedzinie mediów, mogą tym skuteczniej oddziaływać na media publiczne i komercyjne. Dziś, w dobie postępującej komercjalizacji mediów, gdy w ich funkcjonowaniu najwięcej do powiedzenia mają prawa rynku, jest bezwzględnie potrzebne zastosowanie pewnej busoli, która by zawsze pokazywała właściwy kierunek działań. Media katolickie mogłyby w tej dziedzinie dokonać najwięcej.
W nurcie ewangelizowania mediów należy realizować również zasadę otwierania oczu, a więc spieszenia z pomocą tym ludziom, którzy wszystko w mediach przyjmują za dobrą monetę, są bezkrytyczni i nie mają podstawowej wiedzy w dziedzinie głównych mechanizmów funkcjonujących w mediach.
Postulatem, który powinien być jak najpilniej zrealizowany, jest powszechna edukacja medialna. W cytowanym przemówieniu Jan Paweł II wyraźnie podkreślił, że "istnieje pilna potrzeba właściwego wychowania całego społeczeństwa, szczególnie młodzieży, do umiejętnego i dojrzałego korzystania ze środków przekazu, tak aby nikt nie był biernym i bezkrytycznym odbiorcą otrzymywanych treści i informacji". Należy podkreślić, że jeżeli ktoś został w tej dziedzinie dobrze uformowany, to z pewnością będzie wywierał pozytywny wpływ na media.
Od niemal roku trwa wzmożona dy skusja na temat zapłodnienia in vitro. Jak Ekscelencja ocenia jej poziom w polskich mediach?
- Jest tak, jak można było przewidzieć, a więc wciąż za mało merytorycznej i spokojnej wymiany zdań. Odnosi się wrażenie, że temat ten stał się kartą przetargową w funkcjonowaniu pewnych ugrupowań. Stanowisko Kościoła jest tu niezmienne i bardzo klarowne. Natomiast odnosi się wrażenie, że niektóre publiczne wypowiedzi, demonstracyjnie opowiadające się za metodą in vitro, mają charakter umizgów politycznych. Niektórzy zwolennicy metody podkreślają, że są katolikami, ale kwestię tę będą rozstrzygać zgodnie ze swoim sumieniem (!). Do tego dochodzą jeszcze wypowiedzi osób, które głoszą, że in vitro jest skuteczną metodą leczenia niepłodności. Budowane są mity, które potęgują chaos pojęciowy i uniemożliwiają twórczy dialog na ten temat. Kościół zawsze głosił bezwzględną ochronę każdego życia - od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci. Dlatego sprzeciwia się konsekwentnie zarówno aborcji i eutanazji, jak i zapłodnieniu pozaustrojowemu in vitro oraz eksperymentom na ludzkich embrionach. I tak będzie zawsze. Zmieniają się rządy, parlamenty, koalicje, natomiast normy moralne głoszone przez Kościół nigdy nie ulegną zmianie. Media korzystają z okazji i próbują dowieść na konkretnych przykładach, że upowszechnia się prymat polityki przed etyką, co z czasem może negatywnie skutkować w obrębie moralności społecznej.
W związku z pracami nad nową ustawą medialną księża biskupi wielokrotnie ujmowali się za mediami publicznymi. Co należy uczynić, aby te media (Polskie Radio i Telewizja Polska) nie tylko jak najrzetelniej informowały o aktualnych wydarzeniach, ale żeby coraz lepiej wypełniały misję, do której ustawowo są zobowiązane?
- Dobrze się stało, że projekt nowej ustawy medialnej został odrzucony. To była bardzo zła propozycja. Gdyby stała się dokumentem obowiązującym, stanowiłaby zagrożenie dla przyszłości mediów publicznych. W redagowaniu jej zlekceważono całkowicie takie odniesienia, jak: pozycja kultury narodowej, ład informacyjny państwa, kształtowanie opinii publicznej, budowanie społeczeństwa informatycznego. Interes narodu powinien być najważniejszym odniesieniem w ustawie medialnej, wszak stanowić ma uregulowanie prawne mediów, które wykazują charakter instytucji narodowych. Ten interes został zagubiony, a to oznacza, że naruszona została polska racja stanu. Należy się spodziewać, iż kolejna próba uchwalenia ustawą medialną nie tylko nie powtórzy dotychczasowych błędów, ale zaowocuje dokumentem na miarę najgłębszych aspiracji Polaków, uwzględniającym najważniejsze wyzwania współczesności. Jak dowodzą ostatnie doświadczenia, przygotowanie takiego dokumentu przekracza możliwości jednej partii czy jednej koalicji. Nie sposób bowiem pominąć ogólnonarodowej debaty na ten temat z udziałem światłych i odpowiedzialnych specjalistów, dla których dobro wspólne (nie partykularne!) jest wartością nadrzędną.
Wracając do pytania, należy przede wszystkim w sposób przystępny mówić o tym, co to jest misja mediów publicznych i na czym ona polega. Powinno się też dobitnie podkreślać fakt, że do istoty misji mediów publicznych należy służba narodowi, co w hierarchii wartości Polskiego Radia i Telewizji Polskiej powinno mieć rangę swoistego sacrum, które na zasadzie trwałego drogowskazu warunkuje właściwy rozwój tych instytucji. Jeżeli będzie ono zastąpione prawami rynku i prymitywną komercją, niechybnie nastąpi samozagłada tych mediów.
Innym środkiem, który pomaga mediom publicznym w prawidłowym pełnieniu misji, są rzeczowe reakcje ze strony odbiorców, takie jak listy (indywidualne i zbiorowe) kierowane do odpowiednich redakcji czy telefony "na bieżąco" wyrażające konkretne opinie (również pozytywne). Reakcje te powinny trafiać na dogodny grunt, ponieważ w mediach dokonuje się obecnie korzystna ewolucja klasycznych modeli komunikowania. Oto w przekazach medialnych mniej jest technik perswazyjnych i anonimowości, natomiast więcej spotyka się interaktywności i empatii. Otwiera to nowe perspektywy w pozytywnym oddziaływaniu na media. Korzystajmy z tej szansy!
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-09-19

Autor: wa