Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poprawiać czy nie poprawiać?

Treść

Róbcie tak, by nie trzeba było po was poprawiać – mawiał nieżyjący już biskup Jan Chrapek, lubiany i szanowany przez mądrzejszych ludzi różnych przekonań. Sprawa jest na ogół prosta. Warto jest coś dobrze zrobić nawet dla własnej satysfakcji, zwłaszcza kiedy solidna robota jest solidnie wynagradzana, a może jeszcze i premiowana. Taka postawa nie jest niestety powszechna.

W bardzo wielu wypadkach najpierw myśli się o zarobku, możliwie jak największym, a jakość wykonywanej pracy schodzi na drugi plan. I stąd tyle poprawianych domów, dróg, mostów, rozmaitych produktów, kupowanych w sklepach. I to się rozszerza na sprawy, które bezpośrednio z pieniędzmi niewiele mają wspólnego.

Ile poprawianych egzaminów na wszelkich szczeblach nauczania! A w dziedzinie polityki? Ile bubli prawnych, ile uchwał poddawanych pod głosowanie już z autopoprawkami.

Ile decyzji, które wprowadzają tylko zamieszanie! Weźmy sprawę sześciolatków w szkole. Akurat po wakacjach. Sprawa się wlecze już od paru lat. Kolejne rozporządzenia usuwają poprzednie. I wreszcie, kiedy podobno coś postanowiono na rok bieżący, dopiero wynikły problemy.

W niektórych większych szkołach jest 18 równoległych klas pierwszych! Sześciolatki chodzą na dwie zmiany! Wyobraźmy sobie maluchy, które rozpoczynają lekcje po obiedzie! Nie dziwota, że w przychodniach ustawiają się kolejki rodziców, chcących uzyskać (a może kupić?) odroczenie dla swojego dziecka. Można to zrobić do października. A tu miało być jeszcze referendum (teraz?!), czy tę reformę cofnąć, czy utrzymać. Z pewnością nie wszędzie jest tak źle, ale czy nie ma racji obiektywny (nie oszołom!) publicysta, gdy pisze: „Zamiast postępu cywilizacyjnego są nerwy i złość”. A Pan Jezus z niedzielnej Ewangelii czynił wszystko dobrze…

Leon Knabit OSB | Dziennik Polski

Źródło: ps-po.pl, 06 września 2015

Autor: mj