Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Popłynie ropa z Azerbejdżanu?

Treść

Umowę o powstaniu spółki "Nowa Sarmatia", która ma nadzorować budowanie magistrali Odessa - Brody - Płock, mają podpisać jutro delegacje Polski, Gruzji, Azerbejdżanu, Ukrainy i Litwy na spotkaniu w Tbilisi. Ropa przesyłana do Polski ma pochodzić z Azerbejdżanu.

Według polskiego ministra gospodarki Piotra Woźniaka, w Tbilisi zostanie zawiązana spółka "Nowa Sarmatia" i powinny zostać wyłożone pieniądze na biznesplan. Spółka ma być zawiązana z udziałem pięciu państw, przy zachowaniu odpowiedniej proporcji udziałów. Woźniak dodał, że wśród tych krajów "na statusie obserwatora" jest też Kazachstan.
Decyzję o powstaniu "Nowej Sarmatii" przedstawiciele wspomnianych krajów podjęli podczas majowego szczytu energetycznego w Krakowie. W skład spółki będą wchodzić firmy z państw zainteresowanych projektem - Polskę reprezentuje w tym gronie przedsiębiorstwo PERN "Przyjaźń". Powodzenie projektu tłoczenia ropy z Odessy przez Brody do Polski zależy przede wszystkim od tego, czy uda się wypełnić ten rurociąg kaspijską ropą. Powiązany na różne sposoby z Rosją Kazachstan wielokrotnie wyraźnie dał do zrozumienia, że nie zamierza uczestniczyć w projekcie mającym na celu energetyczne uzależnienie się grupy państw od Rosji. Być może uda się pozyskać niezbędny surowiec z Azerbejdżanu.
- Mamy taką wstępną deklarację na poziomie politycznym i na poziomie spółki, że Azerbejdżan jest w stanie dostarczać ropę, oczywiście w odpowiednich terminach i ilościach, to musi być jeszcze policzone - oświadczył polski minister gospodarki.
- Projekt rurociągu Odessa - Brody - Płock powinien być zrealizowany już dawno, jakieś 10 lat temu. Szkoda, że tak się nie stało. Będzie miał on wyraz taktyczny w momencie, kiedy znajdą się dostawcy będący w stanie "uzbroić" ten projekt w ropę w odpowiedniej ilości i jakości oraz z drugiej strony, jeśli znajdzie się odbiorca na ten produkt - skomentował jutrzejsze spotkanie Paweł Nierada, ekspert w obszarze energetyki z Instytutu Sobieskiego.
Wojciech Tomaszewski, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-09-25

Autor: wa