Poniżanie ofiar Katynia
Treść
Instytut Pamięci Narodowej określił stanowisko Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej jako mogące poniżyć ofiary zbrodni katyńskiej. Jest ono też oderwane od treści podpisanego przez Stalina rozkazu zamordowania polskich oficerów. Rosjanie odmówili uznania zabitych polskich oficerów za ofiary represji politycznych.
W wydanym wczoraj oświadczeniu prezes IPN Janusz Kurtyka i szef pionu śledczego Witold Kulesza nie zgodzili się z argumentacją przedstawioną przez rosyjską prokuraturę, która uznała, że zamordowani polscy oficerowie nie padli ofiarą represji politycznych. Konsekwencją tego była również odmowa ich rehabilitacji. Kierownictwo IPN - przytaczając w komunikacie treść polecenia z 5 marca 1940 r. podpisanego przez Józefa Stalina i członków Politbiura, zlecającego rozstrzelanie polskich oficerów - zwróciło uwagę, że wskazuje ono "jednoznacznie i w sposób nie budzący żadnych wątpliwości, że zbrodnia katyńska stanowiła akt najcięższej represji politycznej". Zdaniem IPN, "odmowa objęcia przepisami Ustawy 'O rehabilitacji...' ofiar Zbrodni Katyńskiej i uzasadnienie tego stanowiska odbierane być natomiast może jako poniżenie pamięci polskich ofiar i naruszenie uczuć żyjących członków ich rodzin". Władze Instytutu uznały, że stanowisko strony rosyjskiej zamyka drogę do poczynienia wspólnych ustaleń co do charakteru zbrodni. "W tym stanie rzeczy głównym celem polskiego śledztwa (...) jest sformułowanie i szczegółowe uzasadnienie w kategoriach historycznych i prawnych oceny tej zbrodni" - podsumowali w piśmie prezes IPN Janusz Kurtyka i Witold Kulesza. IPN zaapelował ponadto o ujawnienie wszystkich akt z rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej, które zostało umorzone w 2004 r. "Ocena Zbrodni Katyńskiej dla Polski zawsze będzie probierzem prawdy i dobrej woli w stosunkach polsko-rosyjskich" - stwierdzono w komunikacie IPN.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało wczoraj, że ubolewa nad różnicami "w kwalifikacjach prawnych zbrodni katyńskiej przyjmowanych w Polsce i Federacji Rosyjskiej", które ujawniły się po raz kolejny w związku ze stanowiskiem prokuratury rosyjskiej. MSZ zapowiedziało kontynuację rozmów w tej sprawie.
Zenon Baranowski
Rosja nie zmusi Polaków do milczenia
Ze Stefanem Melakiem, prezesem Komitetu Katyńskiego, rozmawia Zenon Baranowski
Podczas wizyty w Czechach i na Węgrzech Władimir Putin mówił o moralnej odpowiedzialności Rosjan za interwencje w tych krajach, natomiast w przypadku Polski obserwujemy stanowisko zaprzeczania prawdzie. Z czego to wynika?
- W stosunku do Polaków stosuje się ostracyzm, izoluje się nasz kraj. Rosja nie dokonała rozliczenia ze zbrodniczą przeszłością komunistycznego imperium, którą dziedziczy. Mord katyński jest tego szczególnym przykładem. Rosjanie najpierw zakwestionowali, że jest to zbrodnia ludobójstwa, uznali to za przestępstwo kryminalne. Teraz konsekwentnie pogłębiają swoją logikę, twierdząc, że nie jest to zbrodnia polityczna.
To jest brutalne stanowisko i potwarz dla ofiar. Rosja chyba sama sobie strzela bramkę. Nie uda się jej zmusić Polaków do milczenia czy też przyjąć narzucanej wizji historii, w której następuje rehabilitacja paktu Ribbentrop - Mołotow i zbrodniczych działań państwa sowieckiego. Oznacza to pogrążanie się obecnych władz.
Mimo europejskich aspiracji Rosja dystansuje się od tych norm prawnych wypracowanych na naszym kontynencie. Nie uznając największej zbrodni ludobójstwa, jak gdyby zachowuje ciągłość między współczesną ekipą, z Putinem na czele, a sowieckimi mordercami. Jeżeli dziedziczy się po Związku Sowieckim, to trzeba też dziedziczyć ten ogrom zbrodni, które to państwo popełniło. Nie wystarczy, że Putin zmienił mundur oficera KGB na garnitur. Tu potrzeba pewnej zmiany mentalności.
Rosyjska prokuratura twierdzi, że nie było rozkazu bezpośredniego zamordowania polskich oficerów.
- Wszyscy wiemy, że taki dokument jest. To najwyższe władze Związku Sowieckiego, z komisarzem wojny Woroszyłowem, premierem Mołotowem, pierwszym sekretarzem partii komunistycznej Stalinem, podjęły taką decyzję, a NKWD było tylko wykonawcą tej zbrodni ludobójstwa.
Trwające 14 lat rosyjskie śledztwo nic nie dało, a polskie śledztwo, wszczęte w 1993 r., zostało umorzone...
- Miałem złe przeczucie, kiedy w 1991 r. rozpoczynały się ekshumacje i kiedy zaczęto przesłuchiwać żyjących wówczas oprawców: Tokariewa, Soprunienkę, Soromietnikowa, dodajmy - w charakterze świadków, a nie w charakterze podejrzanych. Wiedziałem już, że ta zbrodnia, przynajmniej w Rosji, nie zostanie rozliczona, a jej sprawcy ukarani. Mam żal do ludzi, którzy nie rozumieli, że w 1993 r. decyzja ministra Piątkowskiego o wszczęciu polskiego śledztwa katyńskiego była decyzją słuszną. Gdyby je wtedy doprowadzono do końca, to żyjący wówczas oprawcy byliby osądzeni.
Jak Pan w tym względzie ocenia działania polskiej dyplomacji w ostatnich latach?
- Wydaje mi się, że polska dyplomacja zrobiła bardzo niewiele albo nie zrobiła niczego. W sprawie Katynia milczała tchórzliwie, ponieważ myślała, że tak się prowadzi politykę. Wiem, że Rosja jest szczególnym partnerem do tego typu rozmów, ale należało zachować pewien dystans. Widzieliśmy, jak odbywały się w Moskwie zeszłoroczne uroczystości rocznicy zakończenia wojny. Małe kraje bałtyckie potrafiły zająć twarde stanowisko: to, że Stalin był sojusznikiem aliantów, nie zmienia niczego w dochodzeniu do prawdy i faktu, że był mordercą. Należy Rosji mówić prawdę, trudną prawdę, i zyskiwać sojuszników, którzy wcześniej milczeli, mając w ten sposób udział w zakłamaniu.
Chciałbym, żeby Lech Kaczyński jako prezydent RP zabrał głos odnośnie do stanowiska Putina, którego nie stać na przyjazd do Katynia, aby oddać hołd zamordowanym, który odmawia im prawa do godności, szarga ich męczeńską śmierć. Prezydent Kaczyński powinien zająć tutaj twarde stanowisko - w przeciwieństwie do Aleksandra Kwaśniewskiego, który zbrodnie komunistyczne ukrywał. Jako przykład podam, że rocznice katyńskie nigdy nie odbywały się w asyście dyplomatów zagranicznych.
Zamierzają Państwo wystąpić do trybunału w Strasburgu...
- Na poziomie śledztwa IPN niewiele zrobimy. Potrzebna jest interwencja w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Istnieje duża szansa, że wniesiona tam skarga może zakończyć się wyrokiem stwierdzającym, że Polacy, jako jeńcy wojenni, byli ofiarami ludobójstwa.
Dziękuję za rozmowę.
Pozytywizm prawny do granic absurdu
Mecenas Tadeusz Szymański, założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Polskich Prawników Katolickich, członek Międzynarodowej Unii Prawników Katolickich oraz Stowarzyszenia Włoskich Prawników Katolickich z siedzibą w Rzymie:
Decyzja Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej nieprzyznająca ofiarom zbrodni katyńskiej statusu ofiar represji politycznej jest może szokująca, ale tylko w kontekście europejskich standardów prawa. Tymczasem trzeba uwzględnić fakt, że w Rosji panuje zupełnie inna kultura prawna. Jeszcze raz okazuje się, że zasady filozofii prawa, które od wieków kształtowały porządek prawny Europy, Rosji nie dotyczą. Decyzja rosyjskiej prokuratury wojskowej oparta na braku dowodów, że Polacy zamordowani w Katyniu z rozkazu Stalina zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej na mocy rosyjskiego kodeksu karnego z 1926 r., to przejaw pozytywizmu prawniczego doprowadzonego ad absurdum. Gdyby to była jeszcze wypowiedź jakiegoś polityka, to można byłoby ją potraktować jako wynik nieudolności prawniczej. Gdy w ten sposób argumentuje prokuratura, to wniosek może być tylko jeden: mamy tu do czynienia z zupełnie innym niż europejski standardem prawa. Dlatego nasze apele, monity, protesty kierowane do organów Federacji Rosyjskiej, jakkolwiek trzeba je zgłaszać, to jednak nie przyniosą, moim zdaniem, spodziewanych skutków prawnych. Jedyne, co może wpłynąć na zmianę stanowiska prokuratury Federacji Rosyjskiej, to międzynarodowa presja. Dużą rolę mogą tu odegrać międzynarodowe organizacje prawnicze. Przypomnę, że już w 2000 r. w czasie Międzynarodowego Kongresu Prawników Katolickich w Rzymie wystosowałem apel do sumień prawników świata, w którym mówiłem o ofiarach "nierozliczonej dotąd przez trybunał międzynarodowy zbrodni katyńskiej". W zjeździe tym jako członek Stowarzyszenia Polskich Prawników Katolickich uczestniczył ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski, kapelan pomordowanych na Wschodzie. Ten głos prawników katolickich z Polski był słyszany. Sądzę, że z polskiego środowiska prawniczego, ze strony wszystkich polskich organizacji prawniczych, należących przecież do różnych gremiów międzynarodowych, powinien popłynąć zgodny i silny głos prawdy na temat zbrodni katyńskiej.
not. Adam Kruczek
"Nasz Dziennik" 2006-03-07
Autor: ab