Pomoc przyszła z nieba
Treść
W 1920 roku na państwo polskie, które dopiero co odzyskało niepodległość, runęła nawała bolszewicka, rozpoczynając tym samym "czerwony marsz" na Europę. Miało to być zarzewie ogólnoświatowej proletariackiej rewolucji. Sowieci wierzyli, że odniosą łatwe i szybkie zwycięstwo. I tak pewnie by się stało, gdyby nie fakt, że droga na Zachód wiodła przez Rzeczpospolitą. Zwycięską bitwę, stoczoną u wrót Warszawy, historycy uznali za jedną z najważniejszych w historii świata. Nie ulega też wątpliwości, że osłabionemu i stojącemu w obliczu przeważającej siły wroga Narodowi Polskiemu 15 sierpnia przyszła z pomocą Królowa Korony Polskiej, Najświętsza Maryja Panna.
W 1920 r. nad Narodem Polskim zawisła groźba unicestwienia. Polacy udowodnili jednak, że są zdolni do poświęcenia życia w imię obrony dopiero co odzyskanej wolności. Dziesiątki tysięcy osób z terenów jeszcze nieobjętych mobilizacją zgłaszało się do armii ochotniczej; formowały się oddziały studenckie, gimnazjalne, harcerskie, robotnicze, a nawet kobiece; zbierano na cele wojenne biżuterię i ofiary pieniężne; dzień pracy w fabrykach produkujących na potrzeby wojny trwał dwanaście godzin.
W przeddzień Święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny watahy bolszewickie stanęły u wrót Warszawy. Europa nie pospieszyła nam z pomocą. Przyszła ona z nieba, od Tej, którą nasi przodkowie wybrali na Królową Korony Polskiej. To Maryja sprawiła, że 15 sierpnia nastąpił prawdziwy cud. Jeszcze rano nadchodziły hiobowe wieści o trwającym ataku bolszewickim. Stolicę obiegła wieść o śmierci pod Ossowem bohaterskiego kapelana Wojska Polskiego ks. Ignacego Skorupki. Jeden z oficerów 236. pułku piechoty tak wspomina tamte chwile: "Spojrzałem na idącego obok mnie ks. Skorupkę. Szedł wyprostowany, a jego usta poruszały się lekko. Prawdopodobnie odmawiał modlitwę, błagając Królową Polski o zwycięstwo... Za nami z okrzykiem 'hurra' biegła kompania. Zdawało mi się, że ks. Skorupka potknął się o bruzdę i upadł na ziemię".
Dzięki modlitwie ks. Skorupki i wielu, wielu innych gorących serc polscy żołnierze utrzymali Radzymin i inne miejscowości oraz odrzucili nieprzyjaciela nawet na kilkadziesiąt kilometrów od swoich pozycji. Dnia 16 sierpnia walka na przedpolu stolicy zakończyła się ich zwycięstwem.
Przez dziesiątki lat panowania totalitarnego systemu komunistycznego nie można było mówić ani pisać o Cudzie nad Wisłą. Teraz jednak nadszedł najwyższy czas, by tym, którzy ginęli w obronie Ojczyzny, oddać należną cześć na cmentarzach wojskowych i polach bitew. Oddajmy ją godnie.
Ewelina Igańska
Nasz Dziennik 14-08-2003
Autor: DW