Pomniki nie dla wszystkich
Treść
Minister kultury Bernard Neumann poinformował, że zaakceptowany został projekt budowy w Berlinie centrum upamiętniającego niemieckie przesiedlenia po drugiej wojnie światowej. Monumentu nie mogą się doczekać od lat polskie ofiary największej wojny wywołanej przez Niemcy.
- Centrum wypędzeń będzie gotowe w 2016 roku - poinformował minister Neumann. Rada Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" przyjęła architektoniczny projekt obiektu, którego budowa ma kosztować 29 milionów euro. Tak więc po wielu latach starań przewodnicząca niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach może ogłosić zwycięstwo, bo wśród członków rady rządowej fundacji wygrała jej koncepcja upamiętnienia wydarzeń z najnowszej historii Europy, gdzie podkreślane są jedynie nieszczęścia Niemców wysiedlanych po drugiej wojnie światowej. Co prawda dyrektor fundacji Manfred Kittel wielokrotnie zapewniał, że wystawa nie będzie relatywizowała historii, ale jednocześnie mówił, iż "wypędzenie i utrata dużej części terytorium przez Niemcy są jednym z najcięższych doświadczeń niemieckiej historii i stanowią historyczną cezurę".
Jednak większość historyków i publicystów spoza Niemiec, także z Polski, a także spora część niemieckich naukowców i polityków wątpi w szczerość tych zapewnień i uważa, że pokazanie losu milionów niemieckich wysiedlonych na tle innych narodów ma na celu uwypuklenie jedynie ich krzywdy - pomijana będzie wszak kwestia niemieckich zbrodni, które były przyczyną podjęcia przez aliantów decyzji o przesiedleniach.
Relatywizowanie przez Niemcy historii nie jest dziennikarskim wymysłem, bo aby się o tym przekonać, wystarczy policzyć wejścia na setki stron internetowych poświęconych "Wielkiej Niemieckiej Rzeszy" lub po prostu "Wielkim Niemcom". 29 grudnia zeszłego roku na stronie www.brd-schwindel.org ukazał się duży artykuł opisujący "Masowe ludobójstwo niemieckiego narodu po drugiej wojnie światowej". Możemy w nim przeczytać tak obrażające nas, Polaków, słowa jak m.in.: "Polacy jak hieny poruszali się pomiędzy Rosjanami i wyciągali swoje niemieckie ofiary, mężczyzn, kobiety i dzieci, które natychmiast wysyłali do obozów i więzień, gdzie byli zabijani i torturowani".
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik Czwartek-Piątek, 5-6 stycznia 2012, Nr 4 (4239)
Autor: au