Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Południe dla Santoruma

Treść

Rick Santorum wygrał prawybory w stanach tzw. głębokiego Południa, czyli w Alabamie i Missisipi.

Jego główny rywal, Mitt Romney, zajął w obu stanach trzecie miejsce, przegrywając nawet z Newtem Gingrichem. W tych głosowaniach praktycznie nie liczył się czwarty z republikańskich kandydatów - Ron Paul.
Santorum, były gubernator Pensylwanii, zdobył w Alabamie 35 proc. głosów, a drugi Gingrich - 29 procent. Romney uzyskał poparcie 28 proc. wyborców. Mimo że nieco bardziej wyrównany wyścig odbył się w Missisipi, to klasyfikacja wyglądała identycznie. Z 33-procentowym poparciem Santorum wyprzedził trzeciego Romneya o trzy punkty. Były senator z Teksasu Ron Paul zdobył w tych stanach odpowiednio 4 i 5 proc. poparcia.
Gdyby nie start Gingricha, wygrana Santoruma z Romneyem byłaby w Alabamie i Missisipi jeszcze bardziej okazała. Duża część silnie konserwatywnego elektoratu Partii Republikańskiej (GOP) liczy na to, że były spiker Izby Reprezentantów w nadchodzących dniach zrezygnuje z kampanii i przekaże swoje poparcie na rzecz młodego kandydata z Pensylwanii. Sam Gingrich szybko rozwiał jednak te spekulacje. Jak stwierdził, wyniki ostatnich głosowań pokazują, że ma wciąż wysoką pozycję i duże szanse na zgarnięcie partyjnej nominacji, więc zamierza kolekcjonować głosy elektorskie aż do samego końca prawyborczej sesji. - Przejdziemy całą tę drogę aż do Tampy, aby tam bić się o nominację - stwierdził Gingrich w przemówieniu do swoich zwolenników w Birmingham. W ten sposób odniósł się do sierpniowej konwencji partyjnej, która ostatecznie wyłoni kandydata do walki o fotel prezydencki.
Zwycięzca wczorajszych prawyborów był w świetnym nastroju. Zwracając się do wyborców w Luizjanie, gdzie głosowania odbędą się w przyszłym tygodniu, stwierdził, że zwycięstwa nad Romneyem zamierza kontynuować. - Zrobiliśmy to znowu. I tak samo będziemy walczyć wszędzie - mówił do rozentuzjazmowanych ludzi. - Nadszedł czas, aby konserwatyści się zjednoczyli. Nadszedł czas, aby upewnić się, że mamy szansę wygrać te wybory. A najlepszą szansą, aby je wygrać, jest wystawić prawdziwego konserwatystę przeciwko Barackowi Obamie. Abyśmy dzięki temu mogli go pokonać w każdej kwestii - dodał.
Według przedwyborczych sondaży, były gubernator Massachusetts mógł oczekiwać lepszych wyników. Dawano mu zwycięstwo przynajmniej w jednym ze stanów. Lider kampanii GOP po wczorajszej porażce nie przemawiał, ponieważ był w drodze do Nowego Jorku, gdzie przeprowadzał zbiórkę funduszy na dalszą kampanię. W oświadczeniu przedstawionym przez sztab Romneya stwierdzono jedynie, że kandydat jest zadowolony z uzyskanych wyników, a jego przewaga w liczbie głosów elektorskich jest na tyle duża, że pozwala spokojnie przyjąć najnowsze rezultaty.
W ostatnim czasie główni kontrkandydaci faworyta partyjnego establishmentu, jakim jest Romney, coraz bardziej otwarcie przyznają, że ich celem jest niedopuszczenie do tego, aby zebrał wymaganą liczbę głosów elektorskich (1144) jeszcze przed letnią konwencją. W ocenie Santoruma, jeśli uda się ten cel osiągnąć, wówczas to on ma szansę przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - właśnie podczas sierpniowego zjazdu partii.
Wczoraj odbyły się także głosowania na Hawajach i w Samoa Amerykańskim, jednak ich wyniki nie będą miały znaczącego wpływu na ostateczne rozstrzygnięcia. W ostatnich dniach, jak pokazują badania opinii publicznej, coraz bardziej spada zaufanie do prezydenta Baracka Obamy. Zdecydowanie mniej niż połowa Amerykanów pozytywnie ocenia jego politykę. Poparcie dla Obamy może dalej pikować w związku ze stale rosnącymi cenami paliw.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Czwartek, 15 marca 2012, Nr 63 (4298)

Autor: au