Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Półtora miliona na traktat

Treść

Według najnowszych sondaży w Irlandii rośnie poparcie dla traktatu lizbońskiego. Gdyby referendum w tej sprawie odbyło się w maju, za dokumentem opowiedziałoby się 54 proc. Irlandczyków - wynika z sondażu opublikowanego przez irlandzki dziennik "The Irish Times". Zdaniem irlandzkiej eurodeputowanej Kathy Sinnott, wynik ostatnich badań opinii publicznej jest efektem trwającej w Irlandii kampanii medialnej, na którą Komisja Europejska wydała 1,5 mln euro.
Zgodnie z wynikami sondaży przeciwko wprowadzeniu w życie traktatu reformującego Unię Europejską jest 28 proc. irlandzkich obywateli, liczba niezdecydowanych spadła zaś do 18 procent. Respondentów pytano, jak zagłosowaliby w referendum, jeżeli Irlandia utrzymałaby swojego komisarza oraz otrzymała prawne gwarancje w innych interesujących ją kwestiach, w tym neutralności wojskowej, aborcji i podatków.
- W Irlandii przeprowadzono ogromną kampanię mającą na celu powiązanie kryzysu ekonomicznego z traktatem lizbońskim, bardzo zresztą udaną, zatem nie dziwię się, że wielu ludzi zmieniło zdanie i zdecydowało się głosować na "tak", gdyby referendum odbyło się teraz - oceniła w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Kathy Sinnott. - Mamy jednak dwa miesiące do głosowania, podczas których ludzie będą mogli sobie jeszcze wszystko przemyśleć i po raz kolejny przyjrzeć się traktatowi. Nie mam żadnych wątpliwości, że liczba przeciwników traktatu ponownie wzrośnie - dodała, podkreślając, iż na obecnym etapie trudno przewidzieć wynik referendum. - Margaret Wallstrom, unijna komisarz ds. komunikacji, zawarła kontrakt na 1,5 mln euro z gigantem PR-owskim Aldermanem, aby zorganizował kampanię, która przekonałaby Irlandczyków do Europy - powiedziała Kathy Sinnott, zauważając, że w zapisach traktatu nic się nie zmieniło. - Jest to dokładnie ten sam tekst, który był poddawany pod referendum. Mówiono wprawdzie o jakichś gwarancjach, jednakże nie będą one miały żadnej siły prawnej - dodała. Zwróciła przy tym uwagę, iż Irlandczykom wmawia się, że ze względu na panujący kryzys ekonomiczny przyjęcie zapisów traktatu reformującego jest koniecznością. - Nie jest to zbyt racjonalna argumentacja - skonstatowała Sinnott, przypominając, że siedem miesięcy przed ostatnim referendum sondaże wskazywały dokładnie to samo.
Media w Irlandii, z kilkoma wyjątkami, są prolizbońskie. Pojawiało się wiele artykułów, których autorzy kładli nacisk na to, jak rozzłoszczona będzie Europa, jeżeli Irlandczycy zagłosują przeciwko zapisom z Lizbony. Grozili przy tym także "konsekwencjami ekonomicznymi" dla Irlandii.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-06-02

Autor: wa