Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polskie podziemie niepodległościowe 1944-1956

Treść

"Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956" jest w tej chwili podstawowym dla każdego Polaka materiałem wyjściowym do poznawania historii najbardziej odważnych i niezłomnych naszych rodaków, głównie młodych ludzi, którzy podjęli po wojnie walkę jakby wbrew nadziei - po to, by być wiernym.

Od kilku miesięcy Instytut Pamięci Narodowej promuje na terenie całego kraju "Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956". To niewątpliwie najważniejsza publikacja IPN, choć pracownicy Instytutu mają już na swoim koncie grubo ponad 200 pozycji książkowych! "Atlas" jest najważniejszy, mimo pewnych błędów i nieścisłości, które zawiera, nieuniknionych w pierwszym wydaniu. Materia jest bowiem rozległa w czasie i w przestrzeni, a podstawowe źródła pisane skażone są złą wolą i nieuctwem funkcjonariuszy UB, przekręcających nazwiska "bandytów", charakter działalności, przebieg i okoliczności zdarzeń. Nie wszystko dało się zweryfikować poprzez relacje świadków wydarzeń i inne źródła. Kolejne wydania "Atlasu" będą zawierały korekty zgłoszone przez żyjących jeszcze bohaterów powojennej konspiracji niepodległościowej, z którymi pracownicy IPN nie mieli wcześniej kontaktu.
"Atlas" pokazuje zasięg i struktury organizacji konspiracyjnych oraz zbrojną aktywność polskiej partyzantki niepodległościowej po wojnie. Dzieło jest unikalne w polskiej historiografii ze względu na bogactwo informacji i obszar, jakiego one dotyczą. Ten obszar obejmuje nie tylko tereny dzisiejszej Polski, ale także utracone Kresy, na których też trwała po wojnie walka o Polskę!
Koncepcja "Atlasu" powstała w Oddziałowym Biurze Edukacji Publicznej IPN w Lublinie. Za początek nowej konspiracji uznano styczeń 1944 r., kiedy w wyniku ofensywy sowieckiej Armia Czerwona wkroczyła na obszar Rzeczypospolitej Polskiej (w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 r.). Data zamykająca to koniec 1956 r., okres ujawniania się ostatnich grup żołnierzy podziemia. Nie wszystkich wszakże. "Atlas" pokazuje również tych, którzy trwali w ukryciu jeszcze w latach sześćdziesiątych!

Zapomniane powstanie
Od początku działalności IPN wiadomo było, że najważniejsza praca, jaką mają do wykonania jego pracownicy naukowi i edukatorzy, będzie dotyczyła dramatycznego oporu przeciwko sowietyzacji Polski w pierwszej dekadzie po wojnie. Zarówno oporu zbrojnego, jak i tego, co w literaturze historycznej określa się mianem oporu społecznego (strajki o charakterze politycznym, antykomunistyczna propaganda, drugi obieg informacyjny, dowcip, bierny opór etc.). Zachowane dokumenty źródłowe to przede wszystkim archiwa Biura "C" Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz ich wydziałów terenowych zajmujących się archiwizacją dokumentów wytworzonych przez bezpiekę. Naturalnie nie wszystkich. Każdy historyk tego okresu chciałby się dowiedzieć, jaki był zakres władzy tzw. sowietników, czyli doradców sowieckich rezydujących w wojewódzkich (aż do roku 1955!) i w powiatowych urzędach bezpieczeństwa. Ludzie ci praktycznie decydowali o wszystkim, wydawali polecenia szefom terenowych UB. Wszystko odbywało się jednak bez pisemnego potwierdzenia.
Historycy nieskażeni historiografią okresu PRL mówią o powojennym oporze przeciwko sowietyzacji Polski jako o powstaniu narodowym. Takiego określenia używa m.in. prof. Marek Chodakiewicz, autor głośnej książki o stosunkach polsko-żydowskich w latach 1944-1947. Jeśli zważyć, jak liczna była grupa opierających się sowietyzacji Polski, ilu oficerów i żołnierzy AK i innych ugrupowań niepodległościowych pozostało w lasach, ilu obywateli powojennej Polski poniosło śmierć czy to w walce, czy na skutek represji komunistycznych - takie określenie jest w pełni uzasadnione. Powojenny opór przeciwko zniewoleniu Polski przez Sowiety był w pewnym sensie kontynuacją wielkiej operacji "Burza", której celem politycznym było niedopuszczenie do objęcia władzy na terenie Polski przez komunistyczne jaczejki, nieuznające legalnych władz RP przebywających na uchodźstwie.

Diagnoza
O pozostaniu w konspiracji decydowały względy zasadnicze, można by rzec, imponderabilia narodowe. Znany dowódca partyzantki antykomunistycznej kpt. Zdzisław Broński "Uskok" wyrazi to nie tylko przy pomocy broni, ale także pióra. W wierszu pod znamiennym tytułem "Niewolnictwo" napisał:

A kto chce być sługą, niechaj sobie żyje,
Niechaj sobie powróz okręca na szyję.
Niechaj swoją wolę na wieki okiełzna.
Pan niedaleko, niech do niego pełza...
Niechaj jak pies wierny czołga się bez końca
za żydowskim biczem, który go potrąca
i najpierw głaskany, a potem wzgardzony,
niechaj bolszewikom wybija pokłony.

Lecz kto chce być wolnym i prawe ma serce,
niech walczy, niech cierpi, choćby w poniewierce.
Niech ducha pokrzepi myślą o przyszłości
i czoła nie zniża w podłej służalczości.

Treści podobne jak w słynnym wierszu Józka Szczepańskiego o "czerwonej zarazie", która przychodzi, by nas uwolnić od "czarnej śmierci". "Uskok" dodaje jeszcze wątek żydowski, co wynika nie z "antysemityzmu", lecz z jego własnych obserwacji najbardziej gorliwych zelantów nowej władzy.
Wielu Polakom w tym czasie walka jawi się jako moralny nakaz i obrona podstawowych wartości narodowych oraz praw człowieka: "My walczymy za świętą Sprawę, za wolną, niezależną, sprawiedliwą i prawdziwie demokratyczną Polskę!" - pisał w roku 1946 mjr "Łupaszko".

Od AK do "Orląt"
"Atlas" prezentuje w pierwszym rzędzie ogólnopolskie struktury terytorialne organizacji niepodległościowych: Armię Krajową, Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj, Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość", Narodowe Siły Zbrojne, Stronnictwo Narodowe. Także polskie podziemie niepodległościowe na ziemiach wschodnich, nielegalnie, wbrew prawu międzynarodowemu włączonych do Związku Sowieckiego - najpierw na podstawie umowy Stalina z Hitlerem, potem na podstawie "faktów dokonanych", gdy armia sowiecka wkraczała od stycznia 1944 r. na te tereny, wreszcie na podstawie tajnych, później zupełnie już jawnych geszeftów "naszych aliantów" ze Stalinem.
Poza wielkimi strukturami mamy też oddziały lokalne, które trudno zaklasyfikować. Autorzy "Atlasu" piszą więc przy niektórych o "proweniencji akowskiej" czy "proweniencji narodowej", by scharakteryzować ich kształt ideowy. Często piszą wprost o "nieustalonej proweniencji". To świadczy o spontaniczności oporu, który rodził się w różnych środowiskach złączonych jedną myślą uratowania suwerenności państwa polskiego. Jest w tej sytuacji jakby echo ostatniego rozkazu dowódcy Armii Krajowej gen. Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka", który 19 stycznia 1945 r. zwolnił swoich podkomendnych z przysięgi, ale jednocześnie wydał im rozkaz dalszej walki o wolną Polskę i sprawiedliwość. W tej walce mieli być, według generała, "przewodnikami Narodu". I byli nimi. Wielu z nich oddało za Polskę życie.
Autorzy "Atlasu" zastanawiali się nad umieszczeniem w nim antykomunistycznej konspiracji młodzieżowej, organizowanej przez nastolatków. Powszechność tego zjawiska i drakońskie wyroki wymierzane młodym ludziom zadecydowały o włączeniu ich do "Atlasu". To piękna i mądra decyzja. Niech nasi współcześni nastolatkowie zobaczą, jaka była dla ich rówieśników z tamtych lat wartość wolności, która dziś nic nie kosztuje...

Do szkół!
"Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956" rozsyłany jest od początku roku bezpłatnie (na koszt IPN) do polskich szkół - gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, także do wyższych uczelni, bibliotek publicznych, ośrodków kształcenia nauczycieli i innych placówek edukacyjnych. Jest to kilkanaście tysięcy szczególnie ważnych odbiorców. Jeśli ktoś widział kiedyś bibliotekę historyczną w przeciętnej polskiej szkole, gdzie nowszych publikacji dotyczących lat 1944-1956 prawie nie ma, za to bez trudu można wypożyczyć "Barwy walki" Mieczysława Moczara lub książkę o pułkowniku NKWD, który się kulom nie kłaniał i zwalczał polskich "bandytów" w trosce o "demokrację" - ten wie, jakie znaczenie może mieć ta akcja, nakierowana na niedofinansowane biblioteki i nauczycieli, których nie stać na zakup nowszej literatury historycznej. Na wyobraźnię uczniów i ich nauczycieli szczególnie mogą działać mapy poszczególnych województw Polski, naszpikowane tarczami uczniowskimi - oznaczającymi miasta, w których działała antykomunistyczna konspiracja młodzieżowa.

Konfrontacja
W bibliotece szkoły wyższej IPN-owski "Atlas" może stanąć na tej samej półce, co dzieła wielce uczonych i habilitowanych profesorów ukazujące "walkę o utrwalanie władzy ludowej". W tych środowiskach "Atlas" nie wzbudzi entuzjazmu, bo jest zbyt jednoznaczny w swej wymowie, a jak wiadomo, obowiązuje u nas dogmat o konieczności ukazywania sowietyzacji Polski i kolaboracji z Sowietami "w całej złożoności". Na końcu tej "złożoności" okazuje się zwykle, że kolaboranci zbudowali w Polsce demokrację i zlikwidowali analfabetyzm... Wielu ludzi przyjmuje to bezrefleksyjnie, nie myśląc o tym, że analfabetyzm likwidowano w tym czasie także w Afryce, że zmieniał się świat. Poza tym komuniści nie życzyli sobie zwykłych analfabetów nie znających liter. Ci nie mogliby przecież samodzielnie sylabizować "Historii Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików)" - lektury obowiązkowej dla nowej, "demokratycznej" inteligencji. Pożądany był natomiast analfabeta wtórny. Na wyprodukowanie go zużyto wiele czasu i środków. Dzisiejszy "wykształciuch" jest jego nieznacznie zmodyfikowaną formą. Zgodnie z dogmatami lat 40. i 50. z podejrzliwością patrzy na bohaterów powojennego oporu, za to bezkrytycznie przyjmuje doniesienia o Polakach, którzy po wojnie "wymordowali Żydów ocalonych z holokaustu"!

Nic nowego...
Jeśli ktoś z Czytelników odebrał to ostatnie zdanie jako przesadę, spieszę poinformować, że propaganda sowiecka od początku eksploatowała z upodobaniem "polski antysemityzm" w walce z podziemiem niepodległościowym. Już w latach 40. ukazywano ludzi opierających się sowietyzacji jako "reakcjonistów", "wrogów demokracji", lecz także jako "antysemitów". W jednym z dokumentów, zachowanych po legendarnym kpt. Stanisławie Sojczyńskim "Warszycu", dowódcy Konspiracyjnego Wojska Polskiego, legendy ziemi łódzkiej, jest instrukcja nakazująca rozwagę w przyjmowaniu do oddziałów KWP ludzi podkreślających głośno udział Żydów w sowietyzacji Polski. "Warszyc" uznał, że byłby to dodatkowy argument dla propagandy komunistycznej zwalczającej podziemie. Jak widać, bat jest stary i nie jest bynajmniej wynalazkiem Jana Tomasza Grossa...

Niech polska ziemia utuli ich...
Przed dwoma laty, 23 marca 2006 r., Sejm RP przyjął uchwałę, w której oddał hołd bohaterom polskiego podziemia niepodległościowego po wojnie, wywołując z imienia niektórych wybitnych dowódców naszego narodowego powstania: mjr. "Łupaszkę", ppłk. "Kotwicza", por. "Zagończyka", kpt. "Młota", mjr. "Orlika", mjr. "Zaporę", kpt. "Warszyca", mjr. "Ognia", kpt. "Bartka". Posłowie napisali: "Niech polska ziemia utuli ich do spokojnego snu. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, czcząc Ich pamięć, stwierdza, że Żołnierze Wyklęci dobrze zasłużyli się Ojczyźnie".
Posłowie tzw. lewicy głosowali albo przeciw, albo wstrzymali się od głosu! Powstaje naturalne pytanie, jak głosowaliby, gdyby ktoś wniósł do Sejmu projekt uchwały dla uczczenia funkcjonariuszy NKWD, UB i KBW, którzy "polegli w walce o utrwalanie władzy ludowej"? Są w Polsce XXI w. "rzeczy, o których się nie śniło filozofom". No bo nikt o zdrowych zmysłach nie zakwestionuje twierdzenia, że powojenna Polska była niesuwerenna, zniewolona przez Związek Sowiecki, że na straży tego zniewolenia stała komunistyczna bezpieka. Nikt nie zakwestionuje polskiej Konstytucji, która zabrania propagandy nazistowskiej i komunistycznej oraz istnienia partii o takiej orientacji. A jednak w polskim Sejmie są ludzie, dla których tragiczni bohaterowie naszej walki o niepodległość są ciągle "bandytami", niezasługującymi na szacunek. "Trybuna" napisała o "Łupaszce", że jest "krwawym idolem" (tych, którzy głosowali za uchwałą). Już to samo pokazuje, jak ważny jest ten IPN-owski "Atlas" - pod warunkiem, że zostanie dobrze wykorzystany przez nauczycieli.

Niezłomni
Posłowie użyli wyrażenia "żołnierze wyklęci", by określić zbiorowo tych, którzy walczyli z nową okupacją. Określenie nienowe, użyte kilkanaście lat temu przez autorów głośnego albumu i wystawy zorganizowanych z inspiracji Ligi Republikańskiej. Przez kogo "wyklęci"? Realnie rzecz biorąc, przez sowiecką propagandę! Może więc lepiej nazywać ich "niezłomnymi"?
Przy okazji tamtej wystawy Leszek Czajkowski napisał gorzką w swej wymowie balladę:

Osuszył czas mokradła krwi,
Czerwone słońce znów w zenicie...
Czy warto było w wojny dni
Za taki kraj oddawać życie?

Słychać pokoleń drwiący śmiech,
To komuniści mają święto,
Lecz Mądry Bóg w Osobach Trzech
Pamięta, za co Was wyklęto.

Zanim ostatni pójdzie z Was
W niebieskiej partyzantce służyć,
Wszyscy staniemy jeszcze raz.
Może historia się powtórzy...

Wystawę oto macie dziś,
Skoro najlepszą bronią pamięć
I groźna tej wystawy myśl
- Że wolnych ludzi nic nie złamie!

Więc atlas macie oto dziś... "Atlas polskiego podziemia niepodległościowego" jest w tej chwili podstawowym dla każdego Polaka materiałem wyjściowym do poznawania historii najbardziej odważnych i niezłomnych Polaków, głównie młodych ludzi, którzy podjęli po wojnie walkę jakby wbrew nadziei - po to, by być wiernym. Bądź wierny, idź! Broń ich honoru i godności. Broń ich dobrej pamięci w każdych okolicznościach.
Piotr Szubarczyk,
IPN Gdańsk

Atlas polskiego podziemia niepodległościowego (The Atlas of the Independence Underground in Poland) 1944-1956. Dedykowane prof. Tomaszowi Strzemboszowi. Praca zbiorowa pod red. R. Wnuka, S. Poleszaka, A. Jaczyńskiej i M. Śladeckiej. Wstęp - prezes IPN Janusz Kurtyka, esej o historii polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956 - S. Poleszak i R. Wnuk [j. polski i j. angielski]. Wyd. IPN, Warszawa - Lublin 2007. Charakterystyka i obszary działania formacji i oddziałów, mapy, tabele, zdjęcia. Cena egzemplarza, ustalona przez IPN - 90,00 złotych.
"Nasz Dziennik" 2008-04-05

Autor: wa