Polski nie można zabić
Treść
- 30 lat temu zostaliśmy zdradzeni. Tak, panie Jaruzelski, pan nas zdradził. Niech się wreszcie pan do tego przyzna. Niech pan przyzna wreszcie, że większość życia zdradzał pan Polskę, służąc komunistycznej Rosji, za co był pan nagradzany jak Judasz - wołał wczoraj o. Mieczysław Łusiak, kapelan bydgoskiej "Solidarności".
W przeddzień 30. rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego Rodzina Radia Maryja modliła się w intencji Ojczyzny w kościele pw. św. Andrzeja Boboli w Bydgoszczy. Jak przypomniał przybyły z Torunia o. Piotr Dettlaff CSsR, bydgoska świątynia jest kolebką regionalnej "Solidarności", która dopominała się o podstawowe prawa Polaków. - Dziękujemy wam, ojcowie jezuici, że to właśnie tutaj po wprowadzeniu stanu wojennego mogło się odbyć pierwsze konspiracyjne spotkanie "Solidarności" - mówił w czasie spotkania Leszek Walczak, przewodniczący regionu bydgoskiego NSZZ "Solidarność".
Mszy św. przewodniczył o. Mieczysław Łusiak, kapelan bydgoskiej "Solidarności". W homilii porównał noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku do nocy pojmania Chrystusa. - 30 lat temu nasza Ojczyzna została zdradzona po raz kolejny w swej historii. Jaruzelski też zapewne myślał, że wykonuje mniejsze zło, że to, co robi, to konieczność - mówił kaznodzieja i przypominał, że stan wojenny to tysiące internowanych, tysiące płaczących żon, matek i dzieci. - Około 100 ofiar śmiertelnych, a wśród nich kapelan "Solidarności" - błogosławiony ksiądz Jerzy. "Solidarność" jednak przetrwała i Polska zmartwychwstała. Jej nie można zabić i nikomu to się nie uda - podkreślił o. Mieczysław Łusiak i dodał, że jeśli nie osądzimy 13 grudnia w prawdzie, to sprowokujemy następną zdradę. - Zresztą obserwując to, co dzisiaj dzieje się w polityce, można mieć obawy, że to się już dzieje. Czyż nie jest tak, że małymi kroczkami oddajemy coraz więcej naszej narodowej suwerenności? - pytał kaznodzieja.
Katarzyna Cegielska
Nasz Dziennik Wtorek, 13 grudnia 2011, Nr 289 (4220)
Autor: au