Polski mecz o wszystko
Treść
Dla wielu polskich piłkarzy będzie to najważniejszy mecz w karierze. Jeśli zdobędą w nim trzy punkty, zachowają szansę na przedłużenie swej przygody z mundialem. Jeśli przegrają, a nawet zremisują, mogą zacząć powoli pakować walizki. Polska jeszcze nigdy nie wygrała z Niemcami na piłkarskim boisku. Teraz zwyciężyć musi. Czy zdoła? Czy Maciej Żurawski okaże się skuteczniejszy od Miroslava Klose, polskiej gwiazdy reprezentacji Niemiec?
Nasi piłkarze sami sobie skomplikowali życie. Przed mistrzostwami wydawało się, że pojedynek z gospodarzami mundialu decydować będzie o pierwszym miejscu w grupie A. Wszystko wskazywało bowiem na to, że Polacy (podobnie zresztą jak i Niemcy) łatwo poradzą sobie z Ekwadorem i Kostaryką i bezpośredni pojedynek obu ekip przesądzi o grupowym triumfie. W piątek wpierw poszło zgodnie z planem, czyli podopieczni Juergena Klinsmanna pokonali Kostarykę, ale później Polska niespodziewanie uległa Ekwadorowi. Teraz stoi przed murem i nie ma wyjścia. Chcąc zachować szansę awansu do fazy pucharowej, nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek straty. Musi wygrać z Niemcami.
Obie narodowe drużyny spotykały się dotychczas ze sobą czternaście razy. Czterokrotnie padł remis, a w pozostałych starciach górą byli nasi rywale. Najsłynniejszy mecz rozegrany został w półfinale mistrzostw świata w 1974 r., kiedy to w błocie i wodzie "Orły Górskiego" uległy 0:1. Cztery lata później Polska i Niemcy inaugurowały mundial w Argentynie. Padł wówczas bezbramkowy remis. Jak będzie teraz? Czy nasi piłkarze przełamią wreszcie niemiecki kompleks? Czy zdołają sięgnąć po komplet punktów?
Rozwiązań jest wiele. Teoretycznie Polska może nawet dziś przegrać, ale i tak awansować z grupy. Stanie się tak, jeśli Kostaryka pokona Ekwador, później Polska wysoko wygra z Kostaryką, a Niemcy zwyciężą Ekwador. To jednak scenariusz "nie dla sercowców", w którym zbyt wiele zależy od rywali, nie od nas. Najlepiej swój los trzymać we własnych rękach, a stanie się tak, jeśli dziś nasi pokonają Niemców. Paradoksalnie jednak nawet sześć punktów w dwóch najbliższych meczach nie gwarantuje... awansu! Możliwy jest bowiem scenariusz, że na zakończenie grupowych zmagań Polska, Niemcy i Ekwador będą miały po sześć punktów na koncie i o wszystkim zadecyduje bilans bramkowy. W praktyce to jednak mało realne.
Nasi nie powinni spekulować, zastanawiać się, co może się stać, gdybać i wiele rozmyślać. Muszą po prostu wyjść dziś na boisko, by wygrać - skoncentrowani i zmobilizowani maksymalnie, pełni wiary. Będzie to trudne, bo mecz z Ekwadorem odbił się na ich psychice, ale nie nierealne. - Rozmawialiśmy dużo ze sobą o meczu z Niemcami i wszyscy zdajemy sobie sprawę z jego wagi. Wyjdziemy na boisko w jednym celu, by wygrać. W drużynie panują bojowe nastroje, wszyscy wierzymy, że stać nas na zwycięstwo - nie ukrywa Euzebiusz Smolarek, jeden z tych piłkarzy, na których trener Paweł Janas liczy najbardziej.
Polska musi zagrać dziś zupełnie inaczej niż w piątek. Odważniej, pewniej, skuteczniej. - Przede wszystkim musimy stworzyć sobie strzeleckie sytuacje, ich zabrakło w pojedynku z Ekwadorem - nie ma wątpliwości Janas. Trener na pewno dokona kilku zmian w składzie, być może dwóch, być może nawet trzech (szansę powinien dostać Ireneusz Jeleń, a nawet Paweł Brożek). W piątek zawiedli najbardziej Maciej Żurawski (choć akurat jego absencja raczej nie wchodzi w rachubę, być może tylko ulegnie zmianie miejsce na boisku) i pomocnicy - Mirosław Szymkowiak, Radosław Sobolewski, Arkadiusz Radomski. Selekcjoner najpewniej zmieni też taktykę. Nie mamy czego bronić, musimy zagrać do przodu, ofensywnie, postarać się o bramki. - Niemcy są bardzo mocnym zespołem, szczególnie w ataku. Mają jednak słabszą defensywę - słusznie zauważa Janas. Jest jednak mały problem - owszem, tracą bramki, ale zwykle strzelają ich więcej. Nasi obrońcy muszą grać niebywale skoncentrowani.
O ofensywnej sile naszych dzi
siejszych rywali decyduje dwóch napastników urodzonych w Polsce - Lukas Podolski i Miroslav Klose. W pierwszym meczu na mistrzostwach znakomicie zaprezentował się zwłaszcza Klose, który zdobył dwie bramki. Jest jeszcze jedna zła wiadomość dla naszych graczy - do składu Niemiec wraca Michael Ballack.
Kilku polskich piłkarzy mówiło, że jedną z przyczyn porażki z Ekwadorem było zlekceważenie przeciwnika. Niemców na pewno nie zlekceważy nikt. Czy naszych stać na sprawienie niespodzianki? Rozum podpowiada coś innego, ale serce wierzy, że tak. A wiara góry przenosi. Oby jej nie zabrakło polskim piłkarzom.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-06-14
Autor: ab