Polska współwłaścicielem elektrowni jądrowej?
Treść
W tym tygodniu zapadnie decyzja w sprawie ewentualnego udziału strony polskiej w budowie elektrownii jądrowej na Litwie. Udział Polski w inwestycji polegałby prawdopodobnie na partycypowaniu finansowym w budowie siłowni, ale i na dostawie materiałów, urządzeń i usług. Można się spodziewać, że podczas spotkania premierów obu państw w nadchodzącym tygodniu w Wilnie kwestia ta może zostać przesądzona - poinformowało nas Ministerstwo Gospodarki.
W ten sposób odpowiedziało na zarzuty kierowane w ostatnich dniach przez litewskie media, że władze polskie zwlekają z podjęciem decyzji w tej sprawie. Litwie spieszy się, gdyż nowa elektrownia to dla niej w zasadzie jedyna szansa na uniezależnienie się od importu energii oraz nośników energetycznych z Rosji.
Strona litewska kilkakrotnie na różnych szczeblach występowała do strony polskiej z zapytaniem o ewentualny udział w budowie elektrowni jądrowej na Litwie, która miałaby powstać w miejsce zamykanej po roku 2009 Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Temat ten pojawia się w dwustronnych rozmowach, często w kontekście planowanej budowy połączenia pomiędzy systemami elektroenergetycznymi, żargonowo określanego mostem. Nie ma jeszcze w tej sprawie decyzji polskiej strony, ale - jak poinformowało nas Ministerstwo Gospodarki - można się spodziewać, że podczas spotkania premiera Jarosława Kaczyńskiego z premierem Litwy Gediminasem Kirkilasem, które ma nastąpić w nadchodzącym tygodniu, "kwestia ta może zostać przesądzona". - Nieocenioną korzyścią dla naszego kraju byłoby zdobycie doświadczenia przez polskich inżynierów, menedżerów i planistów, które mogliby wykorzystać przy innych tego typu inwestycjach - twierdzi MG.
Najpierw most
Gdy powstanie połączenie elektroenergetyczne pomiędzy systemem polskim i litewskim, przepływ energii będzie możliwy zarówno z Polski do Litwy, jak i w kierunku odwrotnym. - Należy przy tym zaznaczyć, że zainteresowane firmy pracują nad powołaniem spółki do wdrożenia projektu połączenia elektroenergetycznego - zaznaczył resort gospodarki. Poinformował także, że "o kierunku wymiany handlowej energii elektrycznej zadecydują warunki cenowe energii na obu rynkach, a także możliwości techniczne wytworzenia i przesłania energii oraz zainteresowanie nabywców jej kupnem".
Dobrym przykładem tego typu współpracy - podkreśla resort - jest funkcjonowanie kabla pomiędzy szwedzkim i polskim systemem. Kierunek przepływu energii związany jest tu z ceną energii na rynkach polskim i skandynawskim i w ciągu ostatnich lat się zmieniał: raz Polska importowała, a innym razem eksportowała energię elektryczną. Tak też może być w przypadku połączenia Polska - Litwa.
Elektrownia atomowa w Polsce?
Przebywający w ostatnich dniach w USA na naradzie zwanej "okrągłym stołem energetycznym" Piotr Woźniak, minister gospodarki, poinformował, że "rząd RP wkrótce rozpocznie dyskusję na temat budowy w Polsce pierwszej elektrowni atomowej". O budowie siłowni jądrowej w Polsce wspominał także w swoim exposé premier Jarosław Kaczyński.
Woźniak nie chciał mówić o żadnych konkretnych projektach inwestycyjnych, wyjaśniając, że "jest jeszcze na to za wcześnie". Dodał tylko, że "głos opinii publicznej bardzo się liczy w tych sprawach" oraz że "tego nie wolno lekkomyślnie zaczynać ani prowadzić".
To m.in. z powodu opinii publicznej budowa elektrowni na terenie naszego kraju będzie zdecydowanie trudniejsza. Zdaniem Tomasz Chmala, eksperta w obszarze energetyki z Instytutu Sobieskiego, "polska opinia publiczna w przeważającej większości jest przeciwna budowie elektrowni atomowej w Polsce". - Inną kwestią jest to, że nie mamy zbyt dużo doświadczeń w tym zakresie - powiedział nam Chmal. Dodał, że na budowę takiej elektrowni potrzeba co najmniej dziesięciu lat, aby oddać ją do eksploatacji, a buduje się ją z dużym wsparciem rządu. - Rodzi się pytanie: jeżeli będziemy czerpać pieniądze na budowę z budżetu państwa, to czy będą pieniądze na inne świadczenia, np. socjalne itd.? To jest stały dylemat w tym zakresie - podkreślił ekspert. Zaznaczył, że "jeżeli rozpoczniemy dyskusję na temat budowy elektrowni jądrowej w Polsce w tym roku, to w 2015 mamy szansę coś zrobić". - Oczywiście łatwiej jest wszelkim rządom mówić o tego typu projektach, których zapewne nigdy nie będą realizować. Prościej wydawać pieniądze w 2015 roku niż w 2006 - dodał Chmal.
Za i przeciw
Pomysły rządu popiera część naukowców. Inżynier Jerzy Kozieł, zastępca dyrektora ds. Bezpieczeństwa Jądrowego i Ochrony Radiologicznej (NA) w Instytucie Energii Atomowej (IEA), popiera zarówno przyłączenie się Polski do budowy elektrowni jądrowej na Litwie, jak i budowę nowej w Polsce. - Budowa elektrowni jądrowej w Polsce powinna dojść do skutku. (...) Przyłączenie się do budowy reaktora na Litwie tylko Polsce pomoże - uważa prof. Kozieł.
Innego zdania jest prof. Jacek Zimny, ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki II, IV i V kadencji. W wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" podkreślił, że Polska może się doskonale obyć bez energetyki atomowej. Zaznaczył też, że możemy z powodzeniem wykorzystać energię wód geotermalnych. Na łamach "Naszego Dziennika" prof. Zimny pisał niedawno, że "energetyka jądrowa to wróg numer jeden wody, której mamy najmniej w Europie na jednego mieszkańca". Według niego, budowa elektrowni jądrowej to kolejne 100-procentowe uzależnienie się od Rosji, "tak w dostawach paliwa nuklearnego, jak i w odbiorze zużytego". Profesor Zimny wskazuje też, że wiele krajów świata odwraca się od energetyki jądrowej. Podał przykład Niemiec, które do 2020 r. zlikwidują wszystkie elektrownie jądrowe. Zamiast nich utworzą elektrownie węglowe, na tzw. czyste technologie, oraz siłownie bazujące na energetyce odnawialnej (wiatr, słońce, właśnie geotermia i biopaliwa).
Zwolennicy energetyki jądrowej krytykują te pomysły, twierdząc, że w ten sposób nie da się zaspokoić wszystkich potrzeb energetycznych kraju. Natomiast pozyskiwanie energii ze źródeł geotermalnych uważają za nierealne. Przeciwnicy czystej energii tłumaczą, że te źródła geotermalne, które są, mają za niską temperaturę - rzędu 30 stopni Celsjusza - i znajdują się na dużej głębokości. Twierdzą ponadto, że jest to energetyka nieopłacalna ekonomicznie.
Profesor Zimny uważa jednak, że "wykorzystanie energii geotermalnej z głębokości 3-4 km pozwala na wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła na skalę przemysłową na obszarze blisko 70 proc. powierzchni kraju".
"Polska musi wreszcie określić własną wizję rozwoju, narodowe priorytety i główne kierunki nauki, badań i wdrożeń. Jednym z nich musi być ekologiczna energetyka, a w szczególności energetyka z własnych zasobów geotermicznych" - apelował prof. Zimny.
Kamila Pietrzak
"Nasz Dziennik" 2006-12-02
Autor: wa