Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska tragedia na alpejskiej drodze

Treść

27 polskich pielgrzymów zginęło, 12 zostało ciężko rannych, a 12 odniosło lżejsze rany we wczorajszym wypadku polskiego autokaru na tzw. drodze Napoleona w Alpach francuskich koło Grenoble. Jest to najtragiczniejszy dotychczas wypadek z udziałem Polaków za granicą. Do Francji poleciał samolotem prezydent Lech Kaczyński. Na lotnisku w Grenoble powitał go prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Z relacji świadków wynika, że autokar mógł mieć kłopot z hamulcami, francuskie władze informują zaś, że autobus najprawdopodobniej nie miał wymaganego zezwolenia na poruszanie się po trudnej, alpejskiej drodze. Przedstawiciele organizatora pielgrzymki - firmy Orlando Travel oraz właściciel autokaru zapewniają, że pojazd był sprawny.

Feralnym autobusem podróżowało 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców oraz pilot. Wśród pasażerów były głównie osoby starsze, ale też troje dzieci. Pielgrzymi pochodzili z okolic Szczecina. Grupa wyruszyła z Polski 10 lipca. Przed tragedią odwiedzili m.in. Montserrat, Fatimę, Barcelonę i La Salette, skąd mieli pojechać do Altoetting (Niemcy), a potem wracać do Polski.

Do wypadku doszło właśnie w drodze z Sanktuarium Matki Bożej w La Salette, górskiej wioski w pobliżu Grenoble we francuskich Alpach. Kierowca autokaru wybrał z dwóch możliwych dróg krótszą, ale bardzo niebezpieczną drogę górską, której 8-kilometrowy, bardzo kręty odcinek miał 7-14 proc. spadku.

Niemal przy końcu tej drogi autokar wszedł w 90-stopniowy zakręt z prawdopodobną szybkością 100 kilometrów na godzinę. Motocykliści jadący za autobusem widzieli dym i ogień świadczące o tym, że kierowca próbował hamować, ale hamulce nie zadziałały. Ciężki pojazd runął w 50-metrową przepaść, w dolinę rzeki, łamiąc barierę ochronną na zakręcie. Natychmiast po upadku zaczął płonąć.

Jak wynika z relacji francuskich mediów, bardzo szybko zmobilizowano śmigłowce ratunkowe, które przewiozły rannych do pobliskich szpitali, a osoby ciężko poparzone do specjalistycznych klinik w Marsylii i Lyonie.

Informacji o poszkodowanych w wypadku udzielają polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - pod numerem (022) 523 90 09 oraz Konsulat Generalny RP w Lyonie - nr 00 33 43 75 11 235, 00 33 47 89 31 485 oraz nr faksu 00 33 43 75 11 236.

MSZ posiada dokładną listę uczestników pielgrzymki. - Na liście jest 47 osób, w tym 3 księży. 26 osób pochodzi ze Stargardu, 12 z Świnoujścia, 2 osoby z Myszkowic, 5 ze Szczecina i 2 z Warszawy - poinformował proboszcz szczecińskiej parafii św. Mikołaja, która organizowała wyjazd - ks. Ryszard Kamiński. Pozostałe trzy osoby to dwóch kierowców i pilot.

***
Według mera gminy Vizille, na terenie której doszło do katastrofy Alaina Berthaulta na drodze, którą poruszał się autokar, obowiązuje zakaz ruchu dla autobusów. - Pojazdy, które decydują się jechać tą drogą, powinny mieć - zgodnie z przepisami - specjalny podwójny system hamulcowy - powiedział. Mer miejscowości Laffrey, w pobliżu której doszło do tragedii, Jean-Jacques Defaite przyznał z kolei, że mimo powtarzających się w tym miejscu wypadków nie uczyniono nic, aby poprawić bezpieczeństwo na feralnym zjeździe.

Na miejsce wypadku przybył szef francuskiego rządu Francois Fillon. Również on podkreślił, że jest to "tak niebezpieczna droga, że autobusy nie mogą nią jeździć bez zezwolenia". Premier Fillon dodał, że - jak się wydaje - polski autobus takiego zezwolenia nie miał.

Z kolei francuski prezydent Nicolas Sarkozy przekazał w niedzielę na ręce polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego kondolencje. "W tych bolesnych dla Polski okolicznościach chcę zapewnić o moim głębokim uczuciu i przekazać jak najszczersze kondolencje" - napisał prezydent Francji.

***
"W imieniu pana prezydenta chciałem przekazać wyrazy głębokiego współczucia rodzinom ofiar i wszystkim poszkodowanym" - powiedział minister w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński przed odlotem Lecha Kaczyńskiego do Francji.

Polski prezydent, który wieczorem przebywał w Grenoble i odwiedził w tamtejszym szpitalu rannych Polaków, podziękował personelowi szpitala za opiekę nad nimi.

Lech Kaczyński zapowiedział, że po powrocie do kraju wyda rozporządzenie w sprawie żałoby narodowej.

Podkreślił, że władze polskie "skorzystają ze wszystkich możliwości pomocy dla poszkodowanych w katastrofie autokaru we Francji".

Lech Kaczyński podziękował prezydentowi Nicolasowi Sarkozy'emu za "niezwykły gest". - Że ja tu jestem, to jest oczywiste, ale że jest tu prezydent zaprzyjaźnionej Francji, już tak naturalne nie jest, rano był też premier - powiedział Lech Kaczyński.

Prezydent Sarkozy oświadczył, że jest "wstrząśnięty rozmiarami katastrofy". Zapowiedział, że będzie "bardzo uważnie śledził" przebieg śledztwa w sprawie przyczyn wypadku.

Prezydent Kaczyński był też na miejscu katastrofy polskiego autokaru - zapalił tam znicz i zmówił modlitwę.

***
Tymczasem rodziny i znajomi ofiar wypadku gromadziły się wczoraj w kościele pod wezwaniem Matki Bożego Miłosierdzia w Stargardzie Szczecińskim. O godz. 20 została tam odprawiona specjalna msza św. w intencji tych, którzy zginęli, jak i tych, którzy ocaleli oraz ich rodzin.

***
Pielgrzymkę do sanktuariów maryjnych organizowała firma "Orlando Travel", natomiast autokar został wynajęty przez firmę transportową "Caban". Przedstawiciele obu firm zapewniają, że autokar był sprawny. Właściciel firmy Robert Caban podkreśla, że pojazd (siedmioletnia Scania) przed wyjazdem na pielgrzymkę przeszedł "gruntowny przegląd" w Niemczech.

Dzisiaj kontrolę w firmie Caban rozpocznie Inspekcja Transportu Drogowego.

(PAP)

Był rok 2002...

Niedzielna katastrofa polskiego autokaru we Francji to najtragiczniejszy dotychczas wypadek z udziałem Polaków za granicą.

Dotychczas za najbardziej tragiczny pod tym względem uważany był rok 2002. Wówczas 1 lipca, 19 polskich turystów zginęło, a 32 odniosło obrażenia, kiedy autokar wiozący pielgrzymów z Lubelszczyzny przewrócił się na rondzie w okolicach Balatonu na Węgrzech. Trzy dni później, 4 lipca, polski autokar jadący na wycieczkę do Włoch i San Marino uległ wypadkowi w Górnej Austrii - zginęły wówczas 2 osoby, a 5 zostało poważnie rannych. 14 lipca doszło do wypadku polskiego autokaru w Rumunii, w pobliżu miasta Deva, około 400 km od Bukaresztu. Zginęło 6 osób - pięcioro dzieci i jedna osoba dorosła. Rannych zostało kilkanaście osób. Autobus wiózł 47 dzieci w wieku od 12 do 17 lat na kolonie do Bułgarii. (PAP)
"Dziennik Polski" 2007-07-23

Fot. PAP

Autor: wa

Tagi: katastrofa autokaru tragedia