Polska musi mieć prawo głosu
Treść
Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość zwrócił się do polskich instytucji publicznych, a szczególnie do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, o wsparcie dla działań senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. - Uważam, że gdyby osoba z jakiegokolwiek klubu była w sytuacji, w której znalazła się senator Arciszewska, również trzeba by ją wspierać - mówi Andrzej Dera, poseł PiS. Jego zdaniem, nie ma to nic wspólnego z partyjnymi interesami: chodzi o sprawę Polski. Arciszewska-Mielewczyk jest szefową Powiernictwa Polskiego, której odmówiono prawa głosu w procesie wytoczonym jej przez szefową niemieckiego Związku Wypędzonych Erikę Steinbach. Podczas ostatniej rozprawy Arciszewskiej-Mielewczyk nie pozwolono na złożenie oświadczenia przed niemieckim sądem, dlatego w obronie polskiej senator stanął Klub Prawa i Sprawiedliwości. "Dorota Arciszewska-Mielewczyk w swojej działalności parlamentarnej i społecznej m.in. jako szefowa Powiernictwa Polskiego od lat monitoruje sytuację własnościową na ziemiach zachodnich i północnych Polski oraz pomaga obywatelom zagrożonym utratą własności. (...) Proces wytoczony przez Związek Wypędzonych przeciwko senator Arciszewskiej-Mielewczyk w rzeczywistości może doprowadzić do wprowadzenia cenzury na informowanie opinii publicznej o faktach historycznych i dramacie tysięcy polskich rodzin, które mogą zostać pozbawione swej własności" - czytamy w oświadczeniu PiS. Zdaniem parlamentarzystów, możliwe, że niemiecki sąd faworyzuje przedstawicieli procesowych Eriki Steinbach, utrudniając Arciszewskiej-Mielewczyk prowadzenie obrony. Ponadto wytoczenie procesu cywilnego trzeba traktować jako próbę wymuszenia na członku polskiego parlamentu milczenia w palącej kwestii społecznej. Do tej pory w obronie senator nie stanął rząd. - Naprawdę nie wiem, czym można tłumaczyć bierność naszego rządu, ponieważ jest to zupełnie niezrozumiałe - komentuje Andrzej Dera, poseł PiS. - Mamy do czynienia z sytuacją, w której Polak występuje w procesie w innym państwie i tu nie wolno patrzeć przez pryzmat partyjny, tylko przez kwestie narodowe. Jednak, jak widać, ten rząd ma wielkie problemy z szerszym spojrzeniem - w kategoriach narodowych, tylko wszystko widzi w kategoriach politycznych, i to jest ten podstawowy problem - konkluduje Dera. 23 grudnia zostanie ogłoszony wyrok w sprawie rzekomego naruszenia dóbr osobistych Eriki Steinbach przez Powiernictwo Polskie. W trakcie rozprawy odwoławczej sędziowie zasugerowali, że utrzymają w mocy wcześniejsze orzeczenie na korzyść Steinbach. Zdaniem Andrzeja Remina, pełnomocnika Powiernictwa Polskiego, istnieje poważne zagrożenie, że komornik zajmie konta i majątek PP, by ściągnąć należność z tytułu kosztów procesowych. Na razie wynoszą one 5 tys. euro, jednak po zakończeniu rozprawy odwoławczej mogą jeszcze wzrosnąć. Powiernictwu Polskiemu grozi też grzywna w wysokości 50 tys. euro, ponieważ - jak twierdzi adwokat Steinbach - pomimo zakazu sądu ulotka, która uraziła Steinbach (szefowa BdV występowała tam obok żołnierza SS i germańskiego wojownika), została opublikowana ponownie. Powiernictwo odrzuciło możliwość ugody, która przewidywała rezygnację z grzywny w zamian za wycofanie przez nie apelacji. Maria S. Jasita, PAP "Nasz Dziennik" 2008-12-08
Autor: wa