Polska Jana Pawła II
Treść
W dniu inauguracji pontyfikatu, zwracając się do rodaków (22 października 1978 r.), przemówiłeś do nas słowami Listu św. Pawła do Filipian, tej wspólnoty, którą Apostoł uważał za najbardziej umiłowaną. Powiedziałeś wtedy: "...gdy przybędę, przyjdę do Was" (Flp 1, 27). Nie wiemy, czy świętemu Pawłowi udało się odwiedzić swoich umiłowanych Filipian, (ponieważ z Listu wynika, że przebywał w więzieniu i być może już przygotowywał się na śmierć męczeńską). Chyba chciałeś nam jeszcze powiedzieć to, co Paweł tam właśnie napisał do swoich: "Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja - czy to gdy przybędę i ujrzę Was, czy też będąc z daleka - mógł usłyszeć o Was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom". Odchodząc do Rzymu, chciałeś zachować duchową łączność z Ojczyzną i odtąd ta łączność mogła się kształtować tylko na gruncie Ewangelii.
Podobnie jak Apostoł, stałeś się w jakiś sposób "więźniem" Ewangelii Chrystusowej, oddając się w całości służbie Tajemnicy Chrystusa. Zjednoczony z Chrystusem, Głową Kościoła i Królem Narodów, które "nabył Krwią Swoją", stałeś się bliski tym wszystkim, do których posłał Cię Odkupiciel. W rzeczywistości czuliśmy wszyscy, że jesteś nam bardzo bliski, pomimo swego oddalenia, jakby ponad przeszkodami wynikającymi z przestrzeni geograficznej. Otwarła się dla Polski - tej Polski więzionej "żelazną kurtyną" - duchowa przestrzeń spotkania i tajemniczej obecności przeżywanej w wierze i miłości. Jako "więzień Watykanu" stałeś się prorokiem wolności, uwalniając ducha Narodu z kajdan lęku i niewoli kłamstwa, gdy w Rzymie 11 października 1982 r., po kanonizacji św. Maksymiliana Kolbe, widząc łzy wielu Polaków, i wiedząc, jaka jest tego przyczyna, wziąłeś w obronę Naród udręczony narzuconym mu stanem wojennym i wobec całego świata wołałeś, aby nie było w Polsce łez smutku i rozpaczy wywołanych deptaniem słusznych praw ludzi i całego Narodu.
Kiedy kończyłeś swoje pielgrzymowanie po polskiej ziemi, zawsze dawałeś do zrozumienia: "wracając do Watykanu, nie opuszczam mojego rodzinnego kraju. Zabieram w pamięci widok ojczystej ziemi, od Bałtyku do gór, a w sercu zachowuję to wszystko, czego dane mi było doświadczyć pośród moich rodaków" (17.06.1999 r., Kraków). Mamy w pamięci także to, co powiedziałeś w tamtym pamiętnym roku 1979, 2 czerwca: "Pozwólcie, szanowni Panowie, że będę to dobro (mojego Narodu) nadal uważał za moje dobro, że będę tak samo głęboko odczuwał mój udział w nim, jakbym nadal mieszkał na tej ziemi i był obywatelem tego Państwa". Także i my głęboko przeżywaliśmy tę dziwną rzecz, że Twoje słowa, gesty, wszystko, czym obdarowałeś kraj, dając mu siebie samego, to wszystko było obecne i trwało w wyobraźni, w głębi ducha i jakby nieustannie brzmiało w sercu niewygasłą melodią miłości. Czuło się po prostu: "On jest! On jest nadal! On jest blisko!". Przedziwna rzecz - to poczucie Twojej duchowej bliskości i Twojej z nami łączności nie wygasło z chwilą Twego odejścia do Pana, do Domu Ojca, lecz chyba się jeszcze spotęgowało. Zrozumieliśmy, że im głębiej ktoś wchodzi w świat duchowy, przeniknięty obecnością Najświętszej Trójcy, tym większa staje się możliwość duchowej więzi z tymi, których kochał na ziemi. Wielu z nas odczuwa tę tajemniczą bliskość Twoją i wielu zawdzięcza Ci różne łaski.
Mocni w Bogu
To światło wciąż świeci nad Polską i puka dyskretnie do serc Polaków, przypominając słowa św. Pawła "napoczęte" przez Ciebie w Twoim pierwszym przemówieniu do rodaków: "Tylko się sprawujcie w sposób godny Ewangelii Chrystusowej...". Na pewno chciałeś wtedy przytoczyć także dalsze zdania, jakże wciąż aktualne dla Kościoła: "Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, skoro toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście, a o jakiej u mnie teraz słyszycie" (Flp 1, 29-30). Wierność Ewangelii naraża wspólnotę Chrystusową na "walkę", ponieważ Ewangelia jest "znakiem sprzeciwu" dla tych wszystkich ciemnych sił trzymających dzieci Boże w niewoli zła, które wiedzie dusze ludzkie do zguby. Pamiętamy Twoje starcie z siłami zła 13 maja 1981 roku. Śmiertelnie ugodzony, wróciłeś do życia dzięki mocy Maryi i tego bezgranicznego zawierzenia, które Cię z Nią łączyło. Dzięki Niej stałeś się "mocny w Panu", jak wzywa swoich wiernych Paweł Apostoł: "Bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw ciału i krwi, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko" (Ef 6, 10-13).
Po Twoim odejściu do domu Ojca czuliśmy pewien przypływ owej Bożej mocy - "mocy z wysoka", kiedy pierwszy raz od czasu wojny zwyciężyła w wyborach - ku zaskoczeniu wszystkich - formacja opierająca się jednoznacznie na "prawie i sprawiedliwości", zdecydowana bronić Polski autentycznej, wiernej swojej tysiącletniej tradycji, wiernej Bogu i Ewangelii. Bardzo to rozwścieczyło tych, którzy pragnęli Polskę zanurzyć w morzu laicyzmu i moralnego nihilizmu w celu ostatecznego pogrzebania naszej suwerenności i niepodległości. Dlatego obóz patriotyczny nadal bardzo potrzebuje "zbroi Bożej", o której pisał Apostoł Paweł, a przede wszystkim potrzebne jest, aby wszystkie siły i ruchy patriotyczne zjednoczyły się w mądrej i zgodnej współpracy - dla ostatecznego zwycięstwa. Wiem i wierzę, że chcesz nam w tym pomagać, bo - jak pisze Anna (w książce "Świadkowie Miłosierdzia"), cała "Polonia Niebieska", gromadząca miliony świętych wyznawców i męczenników, którzy oddali swoje życie za wiarę i za Ojczyznę - cała ta wspólnota nieustannie modli się o to, by Polska odrodziła się przez wiarę i miłość.
Wiem, że mówisz do nas dziś tak samo jak kiedyś, w 2000 r. - wówczas kiedy powiedziałeś pielgrzymom z Polski: "Potrzeba dzisiaj bardzo światu, a także naszej Ojczyźnie, ludzi dojrzałej wiary, którzy z odwagą wyznają Chrystusa w każdym miejscu i w każdej sytuacji. Potrzeba prawdziwych heroldów Ewangelii i zwiastunów prawdy. Ludzi, którzy wierzą i miłują i tę Bożą miłość zamieniają w autentyczną służbę człowiekowi" (6.07.2000 r.). A 1 kwietnia 2005 r., dzień przed Twoim odejściem, z okazji 350-lecia cudownej obrony klasztoru jasnogórskiego, napisałeś list, w którym czytamy: "Klękając przed obliczem Jasnogórskiej Królowej, modlę się, aby mój Naród, przez wiarę w Jej niezawodną pomoc i obronę, odnosił zwycięstwo nad wszystkim, co zagraża godności ludzkiej i dobru naszej Ojczyzny". Dziękujemy Ci, że w momencie, kiedy przeżywałeś czas swojej Paschy, myślałeś i modliłeś się za nas wszystkich, za Twój Naród, za naszą Ojczyznę. Ufamy, że będziesz nam wypraszał te łaski, które są nam potrzebne dla odnoszenia kolejnych duchowych zwycięstw.
Odnowił oblicze ziemi
Prosimy, niech nadal przynosi owoce to profetyczne wołanie, aby "zstąpił Duch Święty na polską ziemię", to znaczy do serc Polaków (Warszawa, 2.06.1979 r.), aby człowiek, uciemiężony ideologią budującą imperium kłamstwa i przemocy, mógł odnaleźć miarę swojej wielkości i godności. Aby było jasne dla wszystkich, że "człowieka trzeba mierzyć miarą sumienia, miarą ducha, który jest otwarty ku Bogu. Trzeba więc człowieka mierzyć miarą Ducha Świętego. Tylko Duch Święty może go 'napełnić', to znaczy doprowadzić do spełnienia poprzez miłość i mądrość" (3.06.1979 r.). To "bierzmowanie Polski" uzyskało pełny wyraz w Krakowie 10 czerwca 1979 r., kiedy modliłeś się o "Ducha zbawienia, odkupienia, nawrócenia i świętości, Ducha prawdy, Ducha Miłości i Ducha męstwa" i - jednocząc się z Chrystusem Panem przychodzącym do Wieczernika - wołałeś: "Weźmijcie Ducha Świętego" (J 20, 22) i wraz z Apostołem wzywałeś: "Ducha nie gaście!" (1 Tes 5, 19) oraz: "Ducha Świętego nie zasmucajcie!" (por. Ef 4, 30). Modliłeś się wtedy, aby Polacy byli "mocni Duchem Boga", gdyż tylko wtedy będą zdolni i gotowi "służyć sprawie człowieka" i będą zdolni "przyjąć z wiarą, nadzieją i miłością" to "duchowe dziedzictwo, któremu na imię 'Polska'".
Jak bardzo trzeba, aby Duch Święty, który jest autorem "nowego stworzenia", nadał nowy kierunek całej naszej historii: ten kierunek "ku Chrystusowi, Odkupicielowi człowieka" (por. "Redemptor hominis"). Tylko w świetle pochodzącym od Ducha Świętego możemy zrozumieć, jaki jest sens istnienia człowieka, jaki jest sens istnienia narodu, jego dziejów i jego kultury, tworzonej na gruncie Daru zstępującego z wysokości i w duchu kontemplacji "najwyższej tajemnicy Bytu - to jest Boga" (por. ONZ, 5.10.1995 r., nr 9; "Centesimus annus" 24; "Evangelium vitae" 96). To Ty przypominałeś nam ustawicznie, że życie ludzkie jest wewnętrznie przeniknięte obecnością tajemnicy Boga i - w szczególny sposób - Słowa Wcielonego. Całe Twoje nauczanie jest świadectwem żywego doświadczenia tej prawdy. Jakże byliśmy wdzięczni za przypomnienie, że to "Kościół przyniósł Polsce Chrystusa - to znaczy klucz do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej - człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa (...). I dlatego Chrystusa nie można wyłączyć z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski - przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię (...). A dzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Chrystusie stają się dziejami zbawienia" (Warszawa, 2.06.1979 r.).
Chcemy, aby i dziś nikt nie wyłączał Chrystusa z dziejów naszego Narodu. Chcemy, aby na tym odcinku dziejów, kiedy Polska zaczyna się znów dźwigać do pełni swego bytu, Chrystus był naszą mocą i światłością, naszą Drogą, Prawdą i Życiem, aby znów ktoś nie usiłował nam zaszczepić lęku przed Chrystusem: przecież On jest naszym Pokojem i Zwycięstwem. Dlatego z takim zrozumieniem i wdzięcznością przyjęliśmy Twoje wezwanie: "Nie lękajcie się! Nie lękajcie się przyjąć Chrystusa!" - powtarzane wielokrotnie.
W czasie modlitwy do Maryi przed Jej Cudownym Obrazem Jasnogórskim wyznałeś: "Przychodzę, aby zachęcić moich braci i siostry do wytrwania przy Chrystusie i Jego Kościele, aby zachęcić ich do mądrego zagospodarowania odzyskanej wolności, w duchu tego, co najpiękniejsze w naszej chrześcijańskiej tradycji". I powiedziałeś wtedy: "Królowo Polski, wspominając z wdzięcznością Twą macierzyńską opiekę, zawierzam Ci moją Ojczyznę, dokonujące się w niej przemiany społeczne, ekonomiczne i polityczne. Niech pragnienie dobra wspólnego przezwycięża egoizm i podziały. Niech wszyscy spełniający posługę władzy, widząc w Tobie pokorną Służebnicę Pana, uczą się służyć i rozpoznawać potrzeby Polaków, jak Ty to uczyniłaś w Kanie Galilejskiej, tak aby Polska mogła stać się królestwem miłości, prawdy, sprawiedliwości i pokoju. Aby wielbione w niej było Imię Twego Syna" (4.06.1997 r.).
Janie Pawle II, prosimy Cię, nie ustawaj w modlitwie za nasz Naród, aby Polska stała się rzeczywiście Królestwem Chrystusa i Maryi. Liczymy na Ciebie.
ks. prof. Jerzy Bajda
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-04-01
Autor: mj