Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polscy misjonarze zagrożeni w Kongu

Treść

Polscy misjonarze: pallotyni, pallotynki i siostry od Aniołów, w regionie jeziora Kiwu w Demokratycznej Republice Konga, żyją w nieustannym strachu. Od kilku tygodni trwają tam bowiem regularne walki między rebeliantami dowodzonymi przez gen. Laurenta Nkunda a armią kongijską. Wojska rebeliantów dotarły już do przedmieść Gomy - stolicy tego regionu. Do chwili obecnej ponad milion ludzi opuściło swoje domy. Misjonarze z naszego kraju proszą o pomoc. W najbardziej niepewnej sytuacji są polscy pallotyni mieszkający w Keshero, na przedmieściach Gomy. 30 października rano udało im się poinformować polskie siostry w Rutshuru, że są cali i zdrowi, jednak w mieście panuje chaos. W mieście grasują bandy rabusiów, których misjonarze obawiają się najbardziej. Rebelianci opanowali już Rutshuru. Jak informuje s. Dominika Laskowska, pallotynka, w mieście panuje względny spokój. Rebelianci starają się przekonać mieszkańców do zaakceptowania ich obecności. Brakuje jednak żywności i leków. Ludzie są zastraszeni. - Jeśli szybko nie nadejdzie pomoc z zewnątrz, sytuacja stanie się dramatyczna - mówi s. Laskowska. W domu pallotynek w Rutshuru schroniły się trzy siostry od Aniołów, które od kilku tygodni nie mogą wrócić do swojego domu w Ntamugega, między Rutshuru a Gomą. Generał Nkunda z plemienia Tutsi uzasadnia swoje działania zwalczeniem uzbrojonych band plemienia Hutu, które po wojnie domowej w sąsiedniej Rwandzie znalazły schronienie w Kongu. W międzyplemiennych walkach między Hutu a Tutsi w Rwandzie od kwietnia do końca lipca 1994 r. zginęło blisko 800 tys. osób. MMP, KAI "Nasz Dziennik" 2008-11-03

Autor: wa